Spałem sobie smacznie, gdy nagle obudził mnie dźwięk budzika. Już miałem wstawać i lecieć do łóżeczka, ale jak szybko się rozpoczął tak szybko zamilkł. No więc jeszcze mogłem podrzemać. Rzuciłem tylko okiem na Borowskich czy na pewno śpią. Drugi i trzeci dzwonek - w końcu wstają, więc i ja wstaję. Pan jak co rano ubiera się w dresik, idzie do kuchni, wstawia wodę na paróweczki, ubiera buty, zakłada mi smycz na wycieraczce i już jesteśmy na schodach. Szybki marsz na dół i drzwi, a za nimi wolność. Trawka, zrobienie tego i owego i szybki powrót do domku, bo już w brzuszku burczy. Szybkie śniadanko, a tymczasem Pani już szykuje się do Pracy, a Pan przygotowuje śniadanie. Podoba mi się to, jak tu wszystko jest poukładane i zharmonizowane, po prostu wszystko jest zgrane. Zasiadają do śniadania, a ja jak zwykle z nimi, licząc, że coś uda mi się upolować tym razem.
Ech, zasięg mam coraz większy, może to jest spowodowane tym, że troszkę urosłem. No nic. Skończyli śniadanie i zebrali się szukając wcześniej jakiś rzeczy. Zostałem sam na sam ze swoją kością do obgryzienia. Już ją kończyłem i kładłem się spać, gdy nagle otwierają się drzwi. Kurcze już wrócił Pan - to ja jadłem kosteczkę 43245 godzin? No najważniejsze, że wrócił cieszyłem się, ale jak się okazało nie na długo. Pan zabrał ze sobą zieloną teczkę, o której wcześniej mówili zostawił szpon orła i zamknął drzwi - znowu zostałem sam! Tym razem poza zwykłymi obowiązkami, jak spanie i jedzenie oraz zabawa również popłakałem za Panem i Panią.
W końcu po wielu godzinach rozpaczy zasnąłem po 20 minutach. Jakie szczęście, że nie mam poczucia upływu czasu. Wrócił Pan i poszliśmy szybciutko na spacerek. Nie odchodziliśmy, zbyt daleko.
spacerek w najbliższej okolicy, na dowód zaparkowana LaBunia w tle
za blokiem, znalazłem obiekt moich polowań - znowu uciekł!
wszędzie takich pełno, czy to inwazja kosmitów?
Wróciliśmy do domku, bo tam już czekał na mnie obiadek. Niestety, minęło sporo czasu nim się na niego doczekałem. Chodziłem w te i z powrotem, sprawdzając czy może miseczki się napełniły. Siadałem przy nich lub przy wadze na jedzenie, dając delikatnie do zrozumienia, że JESTEM GŁODNY!
tu wędruję między wspomnianymi wcześniej lokalizacjami
W końcu się doczekałem. Pan zabrał się za wagę. Odmierzał te pastylki jedzenia jak aptekarz. W końcu zgodziło się co do najmniejszego miligrama. Idzie do miseczki, ale stała się rzecz niesłychana - jedzenie się rozsypało po całym salonie. Pan gapa jak zwykle coś zmalował, ale jego strata mój zysk.
Oczywiście czyściłem to od razu. Resztka jedzenia z pojemniczka wylądowała w miseczce, więc od razu poleciałem. Zjadłem to w mig, bo było bardzo mało - kto to widział tak nie dbać o Furiata i tak mnie głodzić! No nic wróciłem do pałaszowania rozsypanego jedzenia. Skończyłem sprzątać gapiostwo Pana i czekałem na resztę obiadku do miseczki - nie doczekałem się! Z zaskoczenia wróciła Pani i pojawiła się ni stąd ni zowąd w drzwiach! Zjedli obiadek i Pani niemal od razu zabrała się za robienie torcików. Okazało się, że brakuje kilku składników, więc wysłała mnie na zakupy, a że zapewne zjadłbym wszystko po drodze, to do pilnowania poszedł ze mną Pan. Skończyło się na tym, że ja czekałem przed sklepem - jak zwykle. Kupiliśmy wszystko i dziarsko wracaliśmy do domku, bo tam już hałaśliwa maszyna pracowała mieszając składniki. Pan tymczasem pisał coś na komputerze, tak więc ja latałem z kuchni do salonu pomagając Im fachową radą! Gdy ciasta wylądowały w piecu Pani oznajmiła, że chce zabrać prysznic.
proszę niech Ona już wyjdzie - tak bardzo za nią tęsknie, a minęło już ze 5565765754 godzin!
W końcu wyszła i przygotowała wiaderko do wieczornego sprzątania. Wymieniała wodę, a więc ja nie omieszkam skorzystać. Nie ważne ile się opiłem jej wcześniej oraz ile wody jest w miseczce, to picie wiaderka nie może mnie ominąć.
Pani późną nocą skończyła robić torciki, a ja mogłem zabrać się za pałaszowanie resztek z pojemniczków po śmietanie, w której była niespodzianka w postaci kawałków ciasta.
czemu mnie wołasz, gdy ja pałaszuje resztki - widzisz przez Ciebie się rozmazał?!
Po męczącym i ciężkim dniu w końcu mogę się położyć wiedząc, że torciki są gotowe, a to co pisał Pan skończone! Do ugryzienia i samych lekkich i spokojnych dni
torcik wersja alfa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz