wtorek, 14 stycznia 2014

Zmokła kura

Kto jak kto -ale ja mam pewne zasady, gryzę wszystko znaczy liżę, zjadam co popadnie i nie lubię deszczu. Początkowo nie rozumiałem dlaczego Pani z rana mówiła - o nie, znowu deszcz. Okazuje się, że deszcze nie jest taki jak sobie wyobrażałem, to nie darmowa kąpiel. To straszne bicze wodne o temperaturze bliskiej zeru bezwzględnemu i przez niego pies cały jest mokry!
Rano oczywiście mnie zostawili bo wtorek. Miałem więc czas na przemyślenie tego i owego, a oto efekty:
  • w całym tygodniu tylko soboty i niedziele są super!
  • robienie kupki i siusiu w domku to nie najlepszy pomysł
  • wędzone szpony kurczaka pozwalają zapomnieć o samotności i smutkach
  • kaganiec to zła rzecz
O reszcie rzeczy Wam mówić nie będę, bo władca świata może być tylko jeden
to ja w trakcie kontemplacji


Gdy wrócił Pan od razu polecieliśmy oswobodzić Panią z więzów pracy. Udało się, choć nie bez przeszkód. Wszędzie takie zapachy, hałasy i zakochani we mnie ludzie - musiałem zostawić tyle autografów. Najważniejsze, że się udało i bezpiecznie wróciliśmy do domku, odwiedzając po drodze sklepik. Ech, było fajnie tylko szkoda, ze na koniec z nieba leciały te okropne sople, które sprawiały, że odechciewało mi się wszystkiego, a co najważniejsze to moje włosy się tak pokręciły. Na szczęście w domku szybko mnie wytarli w kocyku, ale ponieważ ich gryzłem to zostałem zakagańcowany:
zemszczę się na was zobaczycie!

Dawałem im wiele szans na przeproszenie mnie i zdjęcie mi tego narzędzia tortur, jednak to nic nie dawało.

Poszedłem więc obrażony spać  - niech sobie nie myślą, że im od tak wybaczę. Po drzemce zostałem rozkagańcowany i dostałem swój trzeci ostatni posiłek w dniu dzisiejszym. Szkoda tylko, że tak mało
ledwo dwa kęsy i już miseczka pusta

No nic, teraz mam siły, a więc czas na zabawę. Poganiałem się trochę z Panem, poprzytulaliśmy się, a co najważniejsze - byłem głaskany.


już tylko tyle głaskania?

Zresztą nie ważne, bo coś pysznego czuję, tylko gdzie to jest. Poszukałem w kuchni, w przedpokoju i w łazience. W końcu mój myśliwski nos to znalazł. To jest na kanapie

I o jak fajnie, to są Chipsy. Na pewno są pyszne i smaczne, dajcie mi jeden woreczek do spróbowania. Proszę, proszę, tylko jeden i nic więcej nie chcę. W zamian nawet pozwolę Wam się pogłaskać
tak blisko, a tak daleko, no na wyciągnięcie języka, pazurka. Jeszcze kawałek i będą moje

Mimo ciężkiej walki nie udało mi się zdobyć mojego skarbu. Więc postanowiłem spróbować kocyk. Może on taki wspaniały zapach wydziela?
niestety nie
Na pocieszenie dostałem pusty worek po Chipsach. Ech, toż to raczej kara. Takie zapachy z jego wnętrza, a ona pusta niczym mój żołądeczek. 
Po rozebraniu paczuszki i wylizaniu farby, zabrałem się za widoczne na zdjęciu pudełko. Niestety, ono też szybko się skończyło.
Macie coś jeszcze, czy mam się zabrać za kanapę?

Jeszcze jeden tylko spacerek i chyba będę się kład spać. W końcu nawet takie piękne psy jak ja, muszą odpoczywać, aby podtrzymać swoją urodę. Trochę się źle wyraziłem, przecież nie ma tak pięknych piesków jak ja - jestem jedyny!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz