niedziela, 12 stycznia 2014

Kurza Łapka

Na froncie bez zmian, można by powiedzieć - oczywiście froncie przyjaźni, miłości i oddania Państwa do mnie. Całą noc spałem w sypialni. Niestety, nie byłem w stanie wytrzymać i zesiusiałałem się na kocyk. Ale za to długo spałem. W sumie Oni zmuszają mnie abym załatwiał się na dworku, wychodząc ze mną co dwie godzinki. Na szczęście czasami nie zdążymy i udaje mi się zrobić co nieco w domku. Dziś na przykład było to cztery razy. W sumie mimowolnie daje im do zrozumienia, że czas siusiu idąc do drzwi, ale jak mnie nie rozumieją to Ich strata, a mój zysk.

Borowscy się na mnie denerwują, że gryzę ich po rękach. Ciągle próbują mi w tym przeszkadzać i zabraniać. Najpierw był pieprz, potem groźby, czy też dawali mi do zrozumienia, że ich to boli. Ja czegoś nie rozumiem - jak miłość może boleć? Przecież ja im pokazuję, jak bardzo ich kocham. Dziś systematycznie stosowali metodę ostrzeżenia i kagańca. Chyba nie chcą abym okazywał im miłość, ech niewdzięcznicy! Gdy oboje są na mnie źli ja oczywiście pozwalam Im przemyśleć swoje zachowanie idąc spać - a niech mają!

Na zgodę po wieczornej pobudce dali mi pysznie pachnące szpony jakiegoś dzikiego zwierza. 

Ciekaw jestem kiedy je upolowali, jak ciągle są ze mną? Może jak znikają mówiąc mi, że idą do pracy to tak naprawdę idą na polowanie! Gdy tylko dostałem, to uciekłem na swoją werandę.

Już ze 30 minut pałaszowania, zostało mi przerwane przez słowa "idziemy na spacer". No więc poszedłem. Zrobiłem co musiałem i trochę pobiegałem za Panem. Po powrocie liczyłem, że skończę swoją przekąskę, ale niestety została mi ona zabrana ze słowami - jak się w nocy obudzi, to dostanie!
No nic, kończę pisanie na dzisiaj, bo muszę iść pomóc Pani w prasowaniu. Cześć i czołem przekąski z bekonem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz