czwartek, 16 stycznia 2014

Zimowy komar

Na początku chcę Wam wspomnieć, że dzisiejszego dnia dostałem bardzo ostrą i dosadną reprymendę od Pana za próbę zrobienia kupki w domu. W związku z tym się na Niego bardzo pogniewałem i obiecał sobie w głębi serduszka i rozumku, że będę się starał robić kupkę i siusiu tylko na dworze. Niech wie gdzie mam jego sprzątanie podłogi dla moich efektów przemiany materii - kara musi być!
Ale nie to było najgorsze. Dziś byłem na bardzo bardzo długim spacerze, bo szliśmy do weterynarza! Od samego rana tylko słyszałem idziemy do Weta, weterynarz i szczepienie. To ostatnie mi coś w pamięci kiełkowało, ale nie pamiętałem, co to było. Tak więc jak mówiłem droga była długa, pełna wyzwań i trudna.


Szliśmy przez góry, przez lasy, mijaliśmy jeziorka i wielkie zimne patyki, po których poruszał się bardzo głośny samochód.

Gdy doszliśmy do weterynarza od razu zostałem przyjęty, nie czekałem ani chwili. Zupełnie jakby na mnie czekali, co w sumie nie byłoby żadną niespodzianką. A w środku Wet się mną zachwycał i głaskał. Oczywiście to był tylko pretekst, by mi zbadać temperaturę - bardzo nieprzyjemnie zbadać temperaturę. W ogóle było tam dziś jakoś dziwnie, więc ciągle po cichutku piszczałem na zmianę z ziewaniem. Potem Wet osłuchał moje serduszko - oczywiście podobnie jak temperatura wszystko w jak najlepszym porządku. Zapomniałem jeszcze o jednym, zważyli mnie, ale o tym za chwilkę!
Najważniejsze zbliżało się wielkimi krokami, już kątem oka widziałem wielką niczym moje uszy strzykawkę. Wet mnie przekonywał, że będzie to jak ugryzienie komara - myślałem sobie ugryzienie czego? No nic, jeśli ten komar tak gryzie, to nie bardzo chcę go spotkać. Mam nadzieję, że łatwo go wyczuję i rozpoznam, bo skoro ma tak gryźć, to pewnie jest bardzo duży!
Na szczęście się szybko skończyło i wracaliśmy do domku, co trwało równie długo jak droga do, ale za to było już zdecydowanie raźniej. A po powrocie od razu w kimonko i wyciągnąłem kopytka.
Wyspany dostałem jedzonko. Poniżej zobaczycie bardzo dziwne zdjęcie. Jestem ja i miska, pełna jedzenia. Normalnie bardzo trudno to uchwycić, ale chyba przez tę szczepionkę jestem jakiś osowiały albo coś, bo jedzenie miseczki zajęło mi 45 sekund zamiast 30!

Po jedzonku bardzo powolutku wybraliśmy się oswobodzić Panią z więzów pracy. Na moje nieszczęście tak jakoś wolno mi się szło, że aż Pani się zdenerwowała jak spotkała nas w 1/3 drogi. No ale co ja mam począć - niekoniecznie chciałem wychodzić. W domku było trochę zabawy, ale niestety też i kagańcowanie za moje domniemane gryzienie rąk - podkreślam domniemane! Dostałem też przysmaczek do mycia moich ząbków! Oczywiście mało się nie zabiłem, jak go tylko wyczułem.


Ostatecznie przed snem i po ostatnim spacerku postanowiłem się zająć szaliczkiem, aby sobie jeszcze pomasować ząbki. No cóż, dystyngowane pieski takie jak ja mają swoje zachcianki.



A teraz wracamy do mojej wagi. Otóż wszem i wobec ogłaszam KONKURS dla czytelników bloga. Proszę was abyście w komentarzach odpowiedzieli na pytanie: Ile w dniu 16.01.2014 waży Wasz Furiacik? Wygrywa ten, kto będzie najbliżej. Jeśli będzie wiele prawidłowych odpowiedzi to nastąpi losowanie. A nagrodą będzie niespodzianka, związana ze mną!
Liczy się tylko pierwsza odpowiedź! A osoby, które nie posiadają bloga proszone są o podanie swojego adresu mailowego :)

13 komentarzy:

  1. Nigdy nie miałam psa, więc trudno wyczuć. Ale może tak z 8 kg? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmmm żeby się nie obraził 11 kg

    OdpowiedzUsuń
  3. eeee... kochanego ciała nigdy... znaczy no to straszne pytanie jest! 10 ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mu daję 14,8 kg! Nie obraź się Furiat, nie wyglądasz na grubaska, ale mięśnie przecież na spacerkach pakujesz nie i Twoje uszy muszą ważyć same z kilogram! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem dlaczego ale nie mogę się pozbyć z głowy liczby 21. to raczej nie możliwe, bo ty młode psisko jesteś ale... jak nie, to zostańmy przy tym, że to wróżba na przyszłość. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hmmmm.... No nie wiem... Może 12kg? Bez obrazy Furiat, ale spójrzmy prawdzie w oczy, swoje ważysz:P

    OdpowiedzUsuń
  7. hmmm, tak teraz myślę, ale z Panem czy bez Pana? co? no ta waga? ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Oczywiście ważymy Furiata na sucho :) A taki piesek przybiera mniej więcej tygodniowo tyle co dorosły człowiek powinien tygodniowo chudnąć...

    OdpowiedzUsuń
  9. przypominam, że pierwsza odpowiedz się liczy :)

    OdpowiedzUsuń
  10. spóźniona odpowiedz. Rozwiązanie konkursu pojawi się w dzisiejszym poście !

    OdpowiedzUsuń