sobota, 18 stycznia 2014

Ekspert

Hm, ostatnimi czasy jestem lekko markotny, wszystko mi przeszkadza, a ponadto ciągle piszczę i się denerwuje. To pewnie przez ten ostatni zastrzyk. Założę się, że wstrzyknęli mi tam jakiś wirus markotnikus. 


Od samego rana jestem jakiś smutny, co zresztą widać na powyższym zdjęciu. Troszkę się rozbawiłem jak się okazało, że dziś sobota i razem z Borowskimi, po porannym spacerku, spędziłem czas przy ich łóżeczku. Pospaliśmy sobie jeszcze ze 2 godzinki. Ten mile spędzony czas wróżył, że reszta dnia będzie podobna. Zdążyłem jeszcze zerknąć na bloga z rana
jeszcze raz się pytam: Jakie 21 kg? chyba w kapeluszu!!!

Po nocnych przemyśleniach postanowiłem zająć się tym wagowym problemem. Oznajmiam wszem i wobec, że namierzam IP Autorki komentarza i Ją znajdę! Żyj w strachu, bo nie znasz dnia i godziny, gdy przyjdę i cię zaliżę i zamerdam ogonkiem na śmierć! 

Razem z Państwem pojechaliśmy dziś na wyprawę. Oczywiście jechaliśmy do sklepu, bo gdzieżby indziej - do teatru, do opery? W drodze wyjątkowo długo jęczałem, dając im do zrozumienia, że zaplątałem się w swój pas. Ech, dopiero jak wysiadaliśmy na spacerek to to zauważyli. Naczelni, a nic nie kumają. Do sklepu poszła sama Pani, ale czegoś tu nie rozumiałem. Ten sklep wyglądał jak ten nasz pod domem, więc po co jechać taki kawał - przecież nic nowego nie będzie? Przed drzwiami poznałem pieska. Bardzo płakał za swoimi właścicielami, więc postanowiłem mu pomóc i się przywitać. Uświadomiłem go, że pewnie go tu zostawili na na pewną śmierć - zupełnie nie wiem czemu zaczął znowu płakać!
Gdy wróciła Pani skoczyliśmy do autka i znowu w drogę. O dziwno do drugiego sklepu. Taki na uboczu, co prawda zostałem sam w autku, ale widziałem pełno krzyżyków - różnych krzyżyków. Po co im to i po co Oni zabierali do niego świeczki? Ech, pewnie jakieś dziwne zwyczaje tych Naczelnych. Śmieją się ze mnie jak szczekam i obwąchuje inne pieski.

Na szczęście szybko wrócili i znowu pojechaliśmy do sklepu. Zakupy zrobili, przynieśli pudła i Pani poszła dalej, a tymczasem ja z Panem poszliśmy na spacer. 


Chodziliśmy i szukaliśmy właściwego miejsca. Znaczy ja chodziłem i szukałem a Pan za mną podążał. W końcu je znalazłem, dzięki swojemu nieprzeciętnemu węchowi.

tylko którą gazetkę wybrać?

Byłem już strasznie głodny, na szczęście Pani przyniosła mi jedzonko. Pan dał mi z rączki pyszne smakołyki, tylko trochę mało, ledwo udało mi się posmakować - w końcu były to tylko trzy garście!

Odwiedziliśmy jeszcze Freda, znaczy się jego miski. Oczywiście były pełne przez 10 sekund, od czasu gdy je zobaczyłem. Potem spokojnie się mogłem przywitać i sprawdzić jeszcze raz status misek. Na szczęście miła Pani jeszcze mi dosypała. Hm, wspomnę jeszcze o tragicznym wydarzeniu, w trakcie szukania jedzenia, moja głowa utknęła między nogami od stołu. No, wpadłem w straszną panikę, piszczałem, byłem w wielkim stresie i myślałem, że zostanę tam na wieki - trwało to do czasu, aż zrobiłem krok w tył i się uwolniłem.
Przed odwiedzinami u Freda jeszcze byłem w domu pełnym kafelek, u ludzi z Wigilii. Tam też oczywiście dostałem jedzonko - paróweczkę i oczywiście tylko jedną! 

W drodze do domku oczywiście spałem. Zatrzymaliśmy się pod domowym sklepem, gdzie pospacerowałem z Panem. Oczywiście para nieznajomych była zachwycona moją psiowatością i byli zdziwienie, że jak na basseta jestem jakiś taki bardzo aktywny i żywy - ale ja nie jestem bassetem, ja jestem TYM bassetem!

W domu pomagałem Panu rozwikłać niezwykle trudną zagadkę techniczną - montowaliśmy coś do łazienki. Beze mnie nie dałby sobie rady. 
tu masz tę brakującą śrubkę! 

przecież ta część ma być z tą! 

daj spróbować, to na pewno jest smaczne!

Gdy już Mu wszystko wyjaśniłem, przyszedł czas na krótką zabawę i udałem się zrelaksować do pokoju zadumy i relaksacji. W między czasie skoczyłem do łazienki zobaczyć jak mu idzie i spróbować uszczelki - była pyszna!

tu widzicie, że dostałem swoją własną wycieraczkę

Dobrze czas spać, w końcu trzeba się zregenerować, by być uroczym i słodkim!
Przypominam o KONKURSIE

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz