środa, 29 stycznia 2014

Prosię

Poranek zaczął się niezbyt fortunnie. Zrobiłem potajemnie siusiu, bo już nie mogłem wytrzymać ale naprawdę się starałem i zrobiłem to w bardzo ustronnym miejscu. Niestety znalazł to Pan, zaraz po wstaniu, gdy się ubierał. Okazało się, że tak skrzętnie wybrane miejsce na uboczu już takie fajne nie było. Zsiusiałem się koło samego łóżka Państwa, w miejscu które trzeba pokonać aby wyjść z sypialni. Nie wiem na jakiej podstawie wcześniej wybrałem to "tajne miejsce". Pozostaje mi tylko zwalić winę na moje niewyspanie. No trudno, Pan stanowczo zaprotestował przeciw takiemu zachowaniu, posprzątał i poszliśmy na poranny spacer. Byłem przybity porannym zdarzeniem, ale naprawdę nie mogłem wytrzymać!

Kolejne spacerki z Panem były naprawdę fajne. Obeszliśmy okolice, poznałem kilka nowych piesków. Jeden był taki młodziutki jak ja, ale był znacznie większy niż ja i taki agresywny. Mimo wszystko udało mi się z nim chwilkę pobawić. W domku chwilkę bawiłem się z Panem, przez co moje ząbki nad którymi do końca nie panuję wylądowałem w kagańcu. 

Dzięki temu udało mi się wyspać porządnie i przemyśleć to i owo o życiu i zachowaniu Borowskich  -zwłaszcza Pana. No cóż, pełen sił znowu wyruszyłem na krótki spacerek. Obeszliśmy najbliższe okolice, a w domku nie było tak różowo, bo Pan szybko przebrał buty i mnie zostawił. Zamknął drzwi z słowami - Pilnuj. A więc pilnowałem. Przy okazji sprawdziłem, czy szmatki z wiaderka są smaczne. Wyczekiwałem i to dzięki mnie nikt nie odważył się wkraść do naszego domku. Pan wrócił z reklamówkami i kopertą, okazało się, że nic z tego nie było dla mnie. Więc w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku poszedłem spać.

  czemu On mi ciągle porządkuje moje legowisko?

Okazało się, że Pan w między czasie posprzątał mieszkanko i przeszła mi koło nosa taka wspaniała okazja na obszczekanie odkurzacza i parownicy. Niestety, ale na pewno pomogę mu w gotowaniu obiadku. No dobra czekałem na to aż coś spadnie. Dostałem co nieco za dobre zachowanie - czosnek, ogóreczek kiszony i mięsko mielone. Ech, owocne było to pomaganie. Ponadto moją ciężką harówkę, zrekompensowały mi zapachy dochodzące z gotujących się potraw. Ech, oby tym razem coś z tego wylądowało w mojej misce.

Poszliśmy na spacer się wyczesać i spotkaliśmy tam Panią. Wyczesywanie jest fajne, bo łaskocze i przyjemnie drapie, ale przez nie traciłem troszkę włosków, a przecież one są mi niezbędne. No nic, cała nasza trója wróciła do domku i zasiadła do jedzenia. Ja z miską w kojcu, a oni z talerzami na stole. Gdy tylko skończyłem, od razu poleciałem sprawdzić co jedzą licząc, że się podzielą.
no daj kawałeczek! choć jeden!
proszę !

Dobrze nie to nie, wracam do swoich obowiązków. Idę spać, ale wcześniej się chwilkę muszę pobawić. Więc przynosiłem kolejne zabawki ze swojego kojca do swojego legowiska. Jednak niech was nie zmyli moje radosne roztrzepanie, wszystko obserwowałem i wszystko widziałem.
tu się bawię
a tu już prawię śpię
a tu śpię

Ponieważ zbliżała się noc, postanowiłem wykorzystać ostatnie chwile dnia na zabawę z Panem. Trochę się posiłowaliśmy. On siadł na podłodze i zachowywał stoicki spokój, gdy ja go gryzłem, znaczy lizałem. Wkurzało mnie to, że on w ogóle nie reagował na moje zaczepki i tylko powtarzał Nie i wciskał mi zabawki, gdy ja chciałem gryźć, znaczy lizać jego ręce.

No nic czas na mój sen. Dziś się ułożę na nóżkach mojej ukochanej Pani.



Życzę Wam miłej nocy i obyście też mogli się wtulić w ukochane stopki przez cieplutki kocyk.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz