Rano bardzo późno wyszedłem na dworek. Tak, z pełnym brzuszkiem musiałem czekać, aż zjedzą śniadanie i się ubiorą i z łaski swojej wyjdą na dwór. Na szczęście nie czekałem zbyt długo, bo dość szybko się uwinęli i ruszyliśmy. Piechotką, zeszło nam kilka minut. Odprowadziliśmy Panią pod pracę i poszliśmy dalej do lasku. Pospacerowałem po łące, po lesie. Mimo, iż było tam wiele komarów i muszek, to było w tym lesie o wiele fajniej i przyjemniej, niż w pełnym słońcu. Cień, chłodek i lekki wietrzyk sprawiły, że nie chciało mi się w ogóle wracać do domku. Przeszliśmy całkiem sporo. Wiele przeszkód, wiele zapaszków, a zmęczenie było wielgachne. Na szczęście Pan miał dla mnie butelkę wody, którą od czasu do czasu sobie popijałem i jakoś tą cała wyprawę przetrwałem.
w lesie droga, a na drodze ja
o patyczek, a może by go tak zabrać ?
idę ścieżką ze swoją lanserską smyczą!
na przeszkodzie!
chwila w samotności
Po leśnym spacerku, trzeba było wracać do domku, a to oznaczało, że trzeba wyjść z cienia i wkroczyć w strefę lejącego się z nieba żaru.
naprawdę musimy?
o, coś tam jest cudownie pachnącego!
Szczęśliwie doszliśmy do domku, a ponieważ woda się skończyła, to byłem na rezerwie. Po wdrapaniu się do domku od razu zasnąłem. Sen nie był zbyt długi, bo nagle wróciła Pani, a było to zdecydowanie wcześniej, niż zwykle. No w każdym razie nie było już ani chwili spokoju. Szybko się przebrali i przygotowali do wyjścia. W ten skwar wsiedliśmy do autka i ruszyliśmy przed siebie. Jechaliśmy do Gliwic, jak się okazało. Na chwilkę przed ostatecznym parkowaniem zostawiliśmy Panią. Rozpaczałem, że gdzieś uciekła i zostawiła mnie. My chwilę później zaparkowaliśmy i mogłem wyskoczyć rozprostować kości oraz poszukać Panią. Pozwiedzałem sobie i nagle po dłuższej chwili Pani pojawiła się znikąd. Jeszcze tylko Pan na chwilę znikł w sklepie i jechaliśmy dalej. To dalej to było bardzo blisko, bo do Freda. Ja oczywiście nie chciałem wsiadać do autka, bo było bardzo gorąco, a wody to było ledwie jedna malutka buteleczka.
U Freda od razu sprawdziłem stan misek, napiłem się, zjadłem i odpocząłem chwilkę. Popuściłem kilka razy z radości, więc musiałem iść z Panem na spacer. Mały spacerek i byłem w domku pełnym kafelek, gdzie sobie poleżałem na zimnych kafeleczkach. Wychodząc zabraliśmy pudełko wielkie. Znowu musiałem się wdrapać do Freda, czyli wysoko na czwarte piętro pokonując 344334345453523323029340459568578 schodów. Tam znowu przejrzałem miski i położyłem się spać. Minęło trochę czasu, gdy wszyscy ludzie zaczęli się ubierać i gdzieś szykować. Zniknęli z domu zamykając go na zamek, a ja zostałem sam z Fredem. Było dość spokojnie, może to dlatego, że wcześniej, gdy on tak sobie szczekał na wszystko i wszystkich to ja mu odszczekałem wprost w pyszczek i się bardzo zdziwił. Jak wrócili to ja od razu wypaliłem z Panem na spacer mijając po drodze wchodzących do górę znajomych sobie ludzi, ba nawet spotkałem Franka, a przez jego Panią się posiusiałem. No nic, na spacerku sobie pochodziłem leniwie, zrobiłem co musiałem i wróciłem do domku. Oczywiście zostawiłem na dworku zakochanych w sobie ludzi.
W domku Freda była masa ludzi i Franek, z którym ten pierwszy się kłócił. Bardzo na niego szczekał, a ja sobie spokojnie w tym czasie leżałem w kuchni, w końcu tam jest najwięcej jedzenia. Fred się wściekał na Franka, a ten go olewał zupełnie. Koniec końców Fred wylądował nie raz w odosobnieniu, za zamkniętymi drzwiami. Szczekał ciągle wniebogłosy, nawet próbowałem mu pomóc. Trochę z nim poszczekałem na swój sposób pod drzwiami za którymi on był. Ech, cała impreza była leniwa i gorąca, a ja cały ten czas spędziłem a to w kuchni, a to w przedpokoju.
Gdy nastała noc wszyscy zaczęli się zbierać, podobnie było z nami. W sumie wyszliśmy ostatni zabierając pokaźną ilość fantów. Przez całe to zamieszanie byłem bardzo mocno niedospany, a więc i bardzo zmęczony. Zjadłem suchą karmę, którą gardziłem wcześniej i poszedłem spać. Obudziłem się dopiero rano i dopiero trochę później wstali Borowscy. Wstali wcześniej niż zwykle. Do ugryzienia moi drodzy! Poniżej jeszcze dwa zdjęcia spod domku!
nie wracam zostaję
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz