poniedziałek, 26 maja 2014

Na wyborach

Rano sobie pospali, a ja nie mogąc już wytrzymać zostawiłem wielką kałużę na prawe cały salon. Zaraz po tym fakcie zerwał się Pan na równe nogi, skarcił mnie i zabrał się za sprzątanie. Ech, On tu sprząta, a ja chciałem najzwyklej na świecie wyjść na spacer. Na całe nieszczęście musiałem jeszcze poczekać, aż zjedzą śniadanie. Zebraliśmy się i ruszyliśmy w drogę. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że wyszła cała nasza trójka. Ruszyliśmy dziarsko do autka obładowani tobołami i w drogę. Autko zatrzymało się dopiero pod domkiem Freda. Już nie mogłem się doczekać i leciałem do klatki. Niestety, to wszystko na marne, bo ruszyliśmy w przeciwną stronę. Okazało się, że szliśmy na giełdę. Szedłem dziarsko załatwiając po drodze swoje sprawy. Mijało mnie pełno ludzi i niemal wszyscy podziwiali i komentowali głośno mój cudowny wygląd, zwłaszcza uszy. Chodziliśmy między straganami, a ja rozglądałem się noskiem, aby zarzucić coś na ząb. Kilak razy się udało się znaleźć bułeczkę, kiełbaski kawałek i jakiś owocek. Ogrom ludzi sprawiał, że byłem trochę zagubiony, na szczęście Borowscy szybko kupili to, co chcieli i ruszyliśmy w drogę powrotną. Zapakowaliśmy się do autka i pojechaliśmy odwiedzić rudą Panią od włosów. Tylko się przywitałem i poszedłem z Panem na spacer. Tylko Pani zniknęła za drzwiami. Dreptaliśmy sobie po okolicy, odwiedzając jakiegoś bardzo głośnego pieska, ostatecznie położyłem się pod płotkiem i zasnąłem.
tu dziarsko spaceruje

 już leże sobie pod płotkiem
 pusta buteleczka po piciu
 w cieniu, może by tak pospać?!
a jednak nie!

Wróciliśmy pod autko, akurat gdy Pani wychodziła. Ja nie chciałem wsiadać do autka mimo, że już odjeżdżali ja twardo upierałem się - nie wsiadam. W końcu Pan nie wytrzymał i mnie siłą wpakował do autka. Ech, takie znęcanie się. Na całe szczęście wróciliśmy pod dom Freda. Niestety ja jeszcze poszedłem odwiedzić domek z kafelkami, gdzie poznałem dwoje nowych ludziów. Posiedziałem tam chwilkę i w końcu trafiłem do Freda. Przywitałem się, znaczy najpierw sprawdziłem miski, a potem się przywitałem. Poleżałem sobie na przedpokoju, potem w salonie, a ludzie jedli obiadek. W ogóle im nie przeszkadzałem, tylko od czasu do czasu sprawdziłem czy nie ma nic ciekawego na blacie w kuchni. Fred jak zwykle nie chciał się bawić - to jest wielki leniuch!

Posiedzieliśmy tam trochę i udaliśmy się w drogę do sklepów. Odwiedziliśmy ich kilka. Pod jednymi zostawałem w autku z otwartymi szybkami szczekając przy tym, pod innymi czekałem w cieniu razem z Panem lub z Panią. A, zapomniałem wspomnieć o najważniejszym, co wczoraj się wydarzyło. Poszedłem z Borowskimi na wybory do PE. Odwiedziliśmy dwa budynki, w których zniknęła Pani, a potem Pan. Podobno tam właśnie odbyło się to głosowanie. Zastanawiałem się kiedy pójdziemy w miejsce, gdzie ja będę mógł zagłosować, ale okazało się, że pieski nie mogą głosować. Byłem zawiedziony, ale postaram się w następnych wyborach kandydować, a co!

Dobrze, w domku sobie pospałem, smacznie. Jakoś głodny nie byłem, więc tylko trochę podziobałem. Na szczęście wyszedłem jeszcze przed zmierzchem na spacerek. Tak, to był już bardzo fajny czas, bo nie było już tak duszno i gorąco. Można było sobie spokojnie pochodzić i pospacerować, nawet z wielką przyjemnością pobiegałem za kaczuszką.
 tutaj dowód na działanie mojego instynktu - lekko uniesiona nóżka
 o i kaczuszka w buzi!
 znowu mam tę kaczkę
mam dość, wracajmy już!

Po tym wszystkim miałem dość i chciałem tylko wrócić do domku i spać. Wcześniej jeszcze pomogłem Panu trochę posprzątać w mieszkanku. Szczekałem głośno na parownicę i balkon. Nie chciałem się uspokoić, za co bez zbędnych formalności trafiłem w kaganiec. Wzięli mnie z zaskoczenia. Tak więc położyłem się pod stołem. Spałem sobie smacznie bardzo długo i intensywnie. Podobno trochę chrapałem, ale w to jakoś uwierzyć nie mogę. Obudził mnie w środku nocy Pan zakładający mi obrożę. Ja niestety iść nie chciałem, ale to nic nie dało, bo trafiłem na ręce. Trochę mnie potrzymał, co mnie bardzo rozbawiło i rozbudziło. Na nieszczęście szybko mnie postawił i musiałem sam dreptać na dół. Na spacerku małe siusiu i do domku. Usnąłem na szlafroczku, ale w nocy przedreptałem do siebie na legowisko. Obudził mnie wcześnie rano Pan, który wstał jakby nigdy nic.
mała kruszynka na rączkach Pana - to ja!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz