środa, 12 lutego 2014

Wpasowywanie

Dzisiaj oczywiście jadłem, ale to nie tylko to. Dziś byliśmy na zakupach. Odwiedziliśmy tyle sklepów, a ja tylko na tej tylnej kanapie razem ze swoim nowym uszkiem. Które dostałem z rana i od razu uciekłem z nim na swoje legowisko. No ale wracając do zakupów. Oczywiście gdy tylko zasypiałem Oni zatrzymywali samochód no i ja się budziłem, a w uchach grzmiało mi PILNUJ! Jak zasypiałem, gdy ich nie było to Borowscy wracali. No i jak tu się wyspać w takich warunkach? Nienawidzę ich, ale tak bardzo kocham. Ostatecznie zabrali mnie ze sobą, do ogrodniczego i zostawili przed sklepem. Gdy tylko zamknęli drzwi ja zacząłem arię. Głośno i dosadnie prosiłem ich aby wrócili, byłem pewien, że się popsuję z tym łańcuchem przypiętym do kraty. Wrócili na szczęście. Z całego tego jeżdżenia można wywnioskować, że odwiedziliśmy wiele sklepów w okolicy. No nic odbiję sobie to w domku.

Cała reszta dnia minęła mi na spaniu, no dobrze jeszcze polowałem na jedzenie z przygotowania obiadu.

Tam na górze było pysznie pachnące mięsko, które własnie się nacierało przyprawami, a ja tu na dole. Tak daleko. Moja pozycja jest bardzo dokładnie wyliczona i tu nic nie jest zostawione przypadkowi. W razie gdyby coś spadło na ziemię, to moja droga do jedzenia będzie bardzo krótka. Podstawiając do obliczeń mój niezwykle szybki refleks, to wszystko staje się jasne. Jedzenie nie ma szans i dokładnie w mgnieniu oka wyląduje w moim pyszczku. No może kaganiec, który dostałem od Pana w prezencie za łobuzowanie i wielkie nerwy, wprowadzi jakieś niewiadome do mojego równania, ale powinno się udać. Nic nie spadło i wszystko poszło w gwizdek!

 Starałem się wypróbować każdą znana mi i możliwą pozycję na moim foteliku, który oficjalnie ochrzciłem Furatel. Co prawda mam jeszcze niewielkie kłopoty z wchodzeniem, bo ten podnóżek ciągle się przesuwa, i czasami mylą mi się nóżki lub brakuje mi długości. Na szczęście patrząc na tempo mojego wzrostu, to problemy z byciem za krótkim szybko się skończą. Dowodem na mój szybki wzrost może być to, że dziś udało mi się całkowicie samemu wgramolić na kanapę, co jeszcze wczoraj było niemożliwe, a dwa tygodnie temu było w ogóle nie do pomyślenia.
 ech wtulony w poduszkę osiągam całkowite zaciemnienie i podobno chrapię
 poprawka ułożenia, zaciemnienie drastycznie spadło, ale za to mniej chrapię - podobno
 na boczku też jest fajnie i przy okazji wietrzę swoje łapki
 ej ja tu drzemię, a ty mi tu zdjęcia walisz - moje oczka!
nosek przykrywam łapką, prawie dosięgłem do oczu, ale zdążyłem zasnąć

W sumie dziś na spacerku byłem cztery razy, co zaburzało mój rytm wpasowywania się w fotel, przez co jeszcze nie wszystko do końca sprawdziłem. Na szczęście jutro też jest dzień. Dobra idę spać w swoim foteliku, puki Borowscy tu są. Bo w nocy jak się przeniosą, to ja by być bliżej nich wędruję na swoje legowisko w przedpokoju, by mieć ich na oku. Do pogłaskania!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz