niedziela, 9 lutego 2014

Ech smrodek

Powroty nigdy nie są fajne, no chyba że jest to powrót do domku. No, ale od początku. Całą noc spędziłem w budzie z Arubą. Nie pytajcie mnie co robiliśmy, ale się za bardzo nie wyspałem. Poranek zakończył się wspólnym spacerkiem, a ja ponadto wszamałem mięsne saszetki Pedigree, które oczywiście bardzo mi smakowały, ale nie skończyło się to dla mnie najlepiej! Ze smutkiem i żalem musiałem się pożegnać z pięknym ogrodem i z wesołą gromadką, z Arubą na czele. Oczywiście nie mogło to być zwykłe pożegnanie, musiałem rozbić kubeczek, a co niech mnie na długo zapamiętają.

No i tak się zebraliśmy. W autku wymościłem się na swojej kanapie i zasnąłem jak kamień. Budziły mnie jedynie krótkie postoje, które nie były spowodowane awariami, czy uszkodzeniami, a jedynie chęcią zakupów. Gdy zamykali auto ja pozostawałem pilnować, co oczywiście czyniłem z całą mocą przez sen.

Dotarliśmy na miejsce, ale to nie był domek mój, tylko Freda. Spotkałem go na dworze i się przywitaliśmy, po czym razem udaliśmy się na górę. Ja dopadłem się do misek z flaczkami, potem sucha karma, dużo suchej karmy, bardzo dużo suchej karmy - i mały łyczek wody. Ech, co to była za wyżerka. Gdy wszyscy poszli jeść, ja nie mogłem dostać się do salonu, więc cierpiałem na przedpokoju. Jedynie z daleka docierały do mnie cudowne zapaszki Ich obiadku. Dopiero potem Pani 1D wzięła mnie ze sobą do swojego pokoju i wylegiwałem się tam na kanapie. W końcu znowu przyszła pora na wyjście. Nie bardzo chciałem, ale jak mus to mus. Odwiedziliśmy jeszcze do Rodziców Pana. Świat kafelek na podłodze to jest to, co lubię. Szalałem tam i co najważniejsze wyżłopałem olbrzymie ilości wody. Posiedzieliśmy, pobawiliśmy się i w drogę. Na szczęście teraz do DOMU. Po drodze okazało się, że jedzeniowa mieszanka zaczyna buzować. Co chwilę coś z tyłu mnie się rwało i czułem wyraźny zapach porannej saszetki mięsnej. Ech, to jest takie pyszne, ale chyba będę musiał z tego zrezygnować. W domku, dopiłem wody i położyłem się na kanapie. Spałem i co jakiś czas budziły mnie przeraźliwie zapachy, które dobywały się z moich tylnych części ciała. Na szczęście Państwo są zaopatrzeni w magiczną butelkę, która zakrywa zapaszki i przywraca świeżość, za jednym psiknięciem.
 śpię i śmierdzę
 śpię i buzuję w brzuszku
profil cierpnientnika 
moje kieprawe oczko 

Ech, dziś bardzo krótko jak widzicie, ze względu na moją niedyspozycję! Dobrze, życzę Wam miłych snów w przyjemnej atmosferze, bo u mnie to dziś raczej będzie niemożliwe - do Upierdzenia, znaczy ugruzienia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz