środa, 5 lutego 2014

Rewolucja

Obudziłem się jak zwykle skoro świt, ale pozwoliłem Państwu spać dłużej. Tak o 7.05 już byłem przy ich łóżeczku i obwąchiwałem. Chciałem coś zjeść, a oni mnie na spacer ciach. Po powrocie dostałem jedzonko i próbowałem wywalczyć jedzenie ze śniadanka Borowski - niestety. Pożegnałem się z Panią i razem z Panem poszliśmy na MAŁĄ drzemkę. Po pobudce się zaczęło. Pan zaczął rozmontowywać mój kojec. Z ciekawością mu pomagałem, ale i tak trwało to kilka dobrych chwil. Potem wyciągnięte zostało z szafy czarne pudło z wielkim hałaśnikiem. Czubek tego urządzenia wgryzał się w ścianę w przedpokoju i robił malutkie dziurki. Pan był z tego bardzo zadowolony, a gdy ja robię to samo tylko ciszej i przy okazji robię te dziurki większe to zaraz jest larmo. Te cztery dziurki wywołały tyle hałasu, że mało mi uszy nie odpadły. Gdy widziałem jak się powolutku włączało to było ok, ale gdy Pan z zaskoczenia to włączył, to moja reakcja była jedyna słuszna - ucieczka. Zaraz chowałem się za Panem i obserwowałem wydarzenia z bezpiecznego dystansu. Koniec końców po gryzieniu ściany i sprzątaniu moja leżanka i miski wylądowały na przedpokoju, a ja razem z nimi.
tu jestem w kagańcu, bo zrobiłem siusiu na dopiero co posprzątanej podłodze - hej, ale przecież wypadki chodzą po pieskach!

Po całej tej rewolucji przez duże HAŁ udałem się na zasłużony wypoczynek i oczywiście zjadłem. Pan tymczasem powiedział mi, abym pilnował domu i wyszedł na dworek. Część mojego kojca odgrodziła mi wejście do salonu. Eh, jak ja płakałem, jak go nie było. Choć myślę, że to raczej z powodu nowego miejsca, a może z powodu mniejszej ilości zabawek, no albo dlatego, że szybko zrobiło się ciemno. Troszkę poszczekałem i to  na każdy dźwięk zza drzwi. No i oczywiście pospałem i porozlewałem wodę. Gdy przyszli to się z nimi przywitałem bardzo wylewnie - bardzo za nimi tęskniłem, oj jak ja byłem samotny. Tyle godzin sam, bez nikogo, pozostawiony na pastwę losu.
Szybki spacer i po powrocie widzę wielkie pudło. Oczywiście okazało się, że to dla mnie, no może nie dla mnie, ale na moje jedzonko.
 jak to, wszystkie moje torby z jedzeniem puste!!!
lepiej sprawdzę!

Przecież samo nie wyparowało to jedzonko, ej no bez jaj - gdzie się podziało? Przecież nie wysypali  na dwór, bo byłem troszkę niegrzeczny - co ja teraz będę jadł? Szukałem i rozpaczałem bardzo długo, aż się zorientowałem, że wielkie nowe pudło jest pełne moich magicznych draży.
 tutaj Pan i Pani pomieszali różne i część przesypywali do mniejszego pudełeczka
co się tu wyprawia, że się tak grzecznie zapytam?

Pewnie się zastawiacie co ja znowu robię w kagańcu. Już wyjaśniam. Podjadałem karmę z pudła, gdy tylko się na chwilkę obracali. No dobrze pora kończyć, bo pora spać. Wiem, że sen będzie spokojny, bo widziałem zapasy swojego jedzonka i wiem, że one starczą na jakiś tydzień! Mówiąc Wam do ugryzienia życzę Wam, abyście również mieli pełne spiżarnie ulubionego jedzonka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz