czwartek, 6 lutego 2014

Kto się nie chwali ten trąba

Długie dni minęły od rozwiązania konkursu, a o nagrodach ani widu ani słuchu, ale nie martwicie się utrapieni Czytelnicy, albowiem dziś się wszystko wyjaśni. Proszę tylko o chwilkę cierpliwości, bo najpierw mała relacja z dnia dzisiejszego, ale obiecuję, że będzie bardzo szybko i zwięźle.

Tak więc zaczynamy. Poranek to oczywiście spacerek i bardzo dobre śniadanko moje i Borowskich, z którego oczywiście nic mi nie skapnęło. Zdążyłem się już przyzwyczaić do tak okrutnego traktowania mojej psiowatości. Potem mała drzemka i ku mojej rozpaczy Pan zbiera się do wyjścia. Od razu wiedziałem o co chodzi - ja zostaję. Na szczęście mam do dyspozycji teraz cały przedpokój. Ponadto wiedziałem, że dostanę szpona orła. Tym razem jednak Pan go przykrył pudełkiem i przez całe 5 minut kombinowałem jak się do niego dostać, ale się udało. Dziś w samotności nic a nic nie płakałem, tylko spałem albo bawiłem się pluszakiem. Gdy wrócił Pan było już o wiele, wiele lepiej. Najpierw na spacerku się wyszalałem, potem dostałem jedzonko i czas na zabawę.

Dziś nie mogłem się rozstać ze swoim pieskiem. Co prawda jest mało ruchliwy i nie za bardzo chce się bawić, ale i tak go lubię bardzo bardzo, zwłaszcza tarmosić za mordkę. W końcu mnie zmogło i polazłem spać, z tym, że nie udało mi się dotrzeć do legowiska
przysypiało mi się na mojej własnej prywatnej wycieraczce, ale przeszkadzał mi Pan z aparatem

Potem przyszedł czas na zabawę z Panem. Tarmosił mnie po brzuszku ja udawałem, że go nie gryzę. Tak razem się bawiliśmy, aż nie wyszliśmy na spacerek. W ogóle to zapomniałem Wam się pochwalić, ale mam swoją własną prywatną adresówkę.


 no czochraj mnie
 czemu przestałeś mnie czochrać!?
Na ostatnim zdjęciu  leżę i wypoczywam, a na mej obroży moja własna prywatna adresówka. W sumie już od kilku długich dni ją noszę, ale całkiem o niej zapomniałem. Muszę powiedzieć, że bardzo mi się podoba i zadaje mi szyku. No cóż pięknemu we wszystkim pięknie.

Na popołudniowym spacerku, jeszcze zanim przyszła Pani, spotkałem miłego Pana i swojego dalekiego kuzyna Bigla. Wesoły piesek, troszkę z nim chciałem się pobawić, ale on wyraźnie uciekał. Tak więc ja nie będę się za nim uganiał i poszliśmy z Panem dalej. Szliśmy na zakupy, najpierw mój ulubiony zoologiczny. Oczywiście ja czekałem na zewnątrz przywiązany do kosza, a Pan kupował mi szpony orła. Kolejny punkt wyprawy to sklep naprzeciw nas. Ja znowu pilnowałem okolicy, gdy Pan buszował w środku. Na szczęście szybko się uwinęliśmy i do domku z zakupami. Podszykowaliśmy jedzonko i razem z Panem wyszliśmy na spotkanie Pani. W drodze rozmawiali o tym, czy aby mnie za mało nie karmią. Oczywiście się wtrąciłem i im przytaknąłem z całą mocą w swoim gardziołku. Tak - dajecie mi za mało, ja muszę jeść 40 kilo dziennie, bo jestem  sama skóra i kości.

Nocny spacerek z Panem to była super zabawa, nie było smyczy, kagańca, były tylko przekąski i mój sznur. Ile ja się nabiegałem, ile naszarpałem i przyznam troszkę przekąsek podjadłem. A teraz powoli czas spać, tylko jeszcze wspomnę o nagrodzie.

Wszystko trwało tak długo, bo pewna firma pomyliła się w zamówieniu i przysłali nie takie jak trzeba. Na szczęście się poprawili i już jest. Oto prezentuje nagrodę w konkursie, która w najbliższym czasie zostanie wysłana do zwyciężczyni. Trochę przypomina moją adresówkę, ale to jest zawieszka lub jak kto woli breloczek do kluczy. Oczywiście to nie jedyna nagroda i chyba nie najważniejsza, ale reszta zostanie ujawniona w trakcie wysyłki.

Prawda, że piękne? Do ugryzienia i jeszcze raz gratuluję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz