poniedziałek, 10 lutego 2014

Fotel

Dziś obudziłem się i co prawda czułem się trochę lepiej, ale dalej w brzuszku buzowało. Pomimo, że w nocy próbowałem się wdrapać na kanapę, a potem na fotel, to ostatecznie wylądowałem na legowisku - bo to jedyne miejsce, na które byłem wstanie się wczołgać. Spałem tak długo, aż wstali Oni. Nie reagowałem nawet jak dzwoniły ich budziki. Postanowiłem po prostu na nich poczekać. Gdy już wstali ja byłem gotowy na spacerek. Raz dwa spacerek zaliczony i mogłem szybko wracać wrzucić śniadanko na ząbek. Oni też zjedli, ale im za bardzo nie przeszkadzałem. Pozostało tylko pożegnać Panią i wio do spania. Pan kątem oka oglądał Olimpiadę, a ja drzemałem na legowisku. Zeszło nam się długo i po telefonie Pani, zebraliśmy się na długi spacerek do centrum. Poznałem tam kilka piesków, wielu ludzi. Co prawda nie chciało mi się tam iść, ale wracało się już bardzo fajnie. Na koniec tego spacerku czułem się już dwa razy lepiej.
Idziemy tamtędy mówię ci - tam jest nasz cel!

no choć do domku, nie ociągaj się

Pod domkiem troszkę pochodziłem samopas, obwąchując trawki, listki i patyczki. Zresztą szkoda tracić takiej pogody i nie pospacerować po zielonej trawce.
 o, ciekawa trawka
idę za tropem czegoś tam :)
tutaj biegnę przed siebie

Pod blokiem poznałem smacznego chłopca. Okazało się, że jest to mój sąsiad i miło nam się bawiło, choć próbował mi zabrać mój patyczek. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się pobawimy
w tym na plecach to miał chyba jedzenie dla mnie, ale nie chciał się podzielić!
a tu kradnie mój patyczek!

Po powrocie do domku była okazja do spania. Byłem tak zmęczony, że nawet sprzątanie realizowane w domku mnie nie obudziło. Ba, nawet Pan mnie opuścił na 10 czy 20 godzin.
odłóż ten aparat i daj spać!

W końcu wyszliśmy po Panią, spotkaliśmy Ją pod blokiem, gdy byłem wyczesywany. Strasznie to lubię, ale musieliśmy to przerwać i dogonić Panią, bo jak się okazało szliśmy do sklepu. Znaczy Oni szli, a ja czekałem pod sklepem. To było jednak bardzo krótkie czekanie, bo Pan wyleciał i mnie zabrał i lecieliśmy do miejsca czesania, bo tam wyleciał mu z kieszenie mój grzebień - o czym próbowałem Mu już wcześniej powiedzieć, ale nie słuchał, a poza tym musiałem przywitać się z Panią. Wróciliśmy na miejsce czekania, przybił mnie do słupka i poszedł znowu do sklepu. Wrócili i poszliśmy do sklepu z pazurami orła. Czekałem z Panem, a Pani znikła w drzwiach sklepu, więc za nią głośno płakałem. W końcu wyszła i szczęśliwie wracaliśmy do domku. Po rozpakowaniu się i przygotowaniu obiadku dla nich, dostałem kostkę, na ból brzuszka.


Początkowo stawiała wielki opór, ale w końcu udało mi się ja pokonać i zjadłem. I powiem Wam, że lepiej się troszkę po niej czuję. Jeszcze jedne spacerek z Panem, na którym pobiegałem za sznurem. Byłem tak zmęczony bieganiem, że nie chciało mi się kupkować i niestety wymsknęło mi się w domku, za co wylądowałem w kagańcu po wielkim OPR.
Oj, jak cierpię w kagańcu

Na noc chyba wybiorę swój fotel. Obłożony podusiami i milusi. Jedyny problem to wdrapywanie się na niego, choć czasami jest to łatwiejsze, gdy tylne łapki postawie na białym podnóżku. Tylko problemem jest w niego trafić. Dobra przed snem trzeba się jeszcze wyspać, aby dobrze się spało.


Taka drzemka przed snem pozwoli mi nie tylko wypocząć, ale także poćwiczyć wchodzenie, a raczej wdrapywanie się, czy też wgramolanie. Ech, czemu życie stawia przede mną takie wyzwanie. Tylko, że ja mu pokaże przez duże HAŁ.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz