czwartek, 13 lutego 2014

Furia w ząbkach

Ech, dziś czwartek, więc czas pokazać, jakim złym i niegrzecznym pieskiem jestem i będę. Wszystko zaczęło się z samego rana. Po owocnym spacerku, pożegnaliśmy Panią i przyszedł czas na drzemkę, jednak była ona bardzo krótka, bo coś kręciło mnie w brzuszku. Więc bardzo się kręciłem i chciałem obudzić drzemiącego Pana, który podobno oglądał jakieś soki, czy soczi. W ogóle nie zwracał na mnie uwagi i stało się to, co kręciło mnie w brzuszku - kupka, która wylądowała za kanapą. Pan natychmiast stanął na równe nogi i dostała mi się kara - kaganiec. Był bardzo niezadowolony z mojego zachowania i sprzątał moja ciężką pracę, więc położyłem się spać na swoim foteliku.

Spałem tak, aż do spacerku z Panem, czyli jakieś 40 do 50 godzin. Tak więc wyruszyliśmy na spacerek
 Tak, to jest kaganiec


Byłem na spacerku w kagańcu, więc się nie śpieszyłem, powolutku szedłem, sprawdzałem każde źdźbło trawy.
 
o, jakie cudowne źdźbło trawy
 jestem obrażony i wiedz o tym
 mówisz mi, że zdejmiesz kaganiec jak dojdziemy na łączkę, dobrze rozważę możliwość cofnięcia focha
o, znowu taka fascynująca trawka

Na łące faktyczni kaganiec został mi zdjęty, tak więc mogłem poszaleć, pozwiedzać i pobiegać gdzie tylko się dało i ile tylko chciałem. Już miałem zacząć to wszystko, gdy się okazało, że na łące jest mój sznur.
 to mój sznurek
 jak on się tu znalazł?
dokąd zmierza ten świat?

Dobrze troszkę filozofii wkradło się w moje łąkowe spacerki. Tak więc koniec z tym i czas biegać. Poniżej są dowody, które pokazują niedowiarkom twierdzącym, że niby Furiat nie biega, że furiat biega! 
  Czy to ptak?! Czy to samolot! A może to Usain Bolt?! Nie, to Furiat!

Skoro udowodnione zostało to, co było oczywiste, to mogłem wrócić do obwąchiwania swoich krzaczków, listków i śnieżków.
 o, coś ciekawego wywąchałem
 ten patyczek jest już mój, i każdy kto go spróbuje mi zabrać zginie śmiercią tragiczną
 Jestem bad ass
i znowu coś znalazłem, czy to może szczątki bursztynowej komnaty, a może dowody na potwierdzenie tezy, że JFK zginął z rąk UFO, nie to coś znacznie lepszego, to listek!

Droga do domu była bardzo szybka, co prawda wracaliśmy troszkę na około, a ja się bardzo wybrudziłem i pokazałem swoje ząbki na smyczy, czym bardzo denerwowałem Pana, ale kto by tam o takich rzeczach wspominał. W domku, ponieważ wyglądałem jak zmokła kura, albo gąbka po kąpieli prosiaczków, to zostałem, to znaczy chciałem być wykąpany.
 scena jak z filmu dla dorosłych, zaparowane szyby i cienie
 
troszkę mniej pary i zaczyna być widać, że to może być coś niezwykle sexi
 tak to Ja Furiat, mokry Furiat
 daj przekąskę
przecież widzę, gdzie je Masz. I czemu jeszcze nie jestem wycierany?

Po kąpieli, przyszedł czas na drzemkę i chwilkę zabawy. No dobrze, te chwilki były bardzo długie, w miedzy czasie podjadłem ogórka kiszonego, a Pan zostawił mnie w domku i poszedł na zakupy! Gdy robił obiadek, ja wyczekiwałem, aż coś spadnie. Spadła tylko marchewka i to gdy o nią poprosiłem i zaszczekałem! W sumie dobra, ale ciężko się ją je. Całe mieszkanie było pełne jej kawałków. Mimo wszystko systematycznie je zbierałem i podjadałem, co niestety powodowało powstawanie kolejnych - to niekończąca się praca! Pan zakończył tę farsę odkurzaczem i naszym wyjściem na spacer.

Tam już tylko pokazywałem swój charakterek. Początkowo wszystko było ok, nawet zostawałem w trybie siedzącym i czekałem, a potem na komendę choć biegłem i dostawałem przysmaczek. Na dole spotkała nas Pani i wtedy zrobiłem się nieznośny. Tak nieznośny, że gryzłem rękawiczkę i zapomniałem zrobić kupkę. Tą ostatnią zrobiłem w domku, a potem w tym samym miejscu zrobiłem siusiu. Kara była co prawda rozłożona w czasie, bo te dwa wydarzenia dzielił dość spory okres czasu, a poza tym nie chciałem się podporządkować i bardzo gryzłem. Kara jednak nastała i wylądowałem w kagańcu. Po tym wszystkim poszedłem na swój fotel i po jakimś czasie kaganiec magicznie mi zniknął. 

Ps.  tak w ogóle to mi się wydaje, że ta straszna marchewka, jest moczopędna. Tak więc nie mogłem się opanować i to nie moja wina, tylko tej marchewki! Tak więc kara była źle wymierzona i w kagańcu powinna wylądować marchewka!
to ja poluję na przekąskę, po odbyciu kary

Dobrze tym wesołym akcentem i zabawną relacją z dzisiejszego dnia pora się z Wami pożegnać. Do polizania i oby przekąski były zawsze z Wami!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz