piątek, 13 lutego 2015

Spacer

Wczorajszy dzień do czasu obiadku była całkiem normalny i zwyczajny, wszystko zmieniło się dopiero gdy poszliśmy na dworek.  Po pierwsze ze sprawą tego, że Fuksja szła z nami a po drugie Fuksja szła w swoich szelkach i całkiem nowej, super eleganckiej i rozwijanej smyczy.
Fuksja
Spacerek w słoneczne popołudnie raczej był krótki bo zwiedziliśmy tylko okolice naszego autka. Trochę się pokręciliśmy i powąchaliśmy. Fuksja oczywiście była wielce obrażona ze spacerku. Schodziła po schodach przy głośnym akompaniamencie miauczenia, głośnego miauczenia. Na samym spacerku było bardzo podobnie. Fuksja nie chciała chodzić i w zasadzie to tylko siedziała i trochę protestowała. Dopiero po tym jak się przyzwyczaiła to zaczęła spacerować troszkę i nieśmiało. Ostatecznie na chwilkę wylądowała na ławce a ja sobie pochodziłem dookoła. 
ledwo ledwo, ale chodzi

Fuksja na ławce się trochę czyści

obserwuje 

W końcu wsiedliśmy w autko i pojechaliśmy po Panią. Raz dwa trzy się uwinęliśmy i pojechaliśmy w daleką drogę, trwającą kilkanaście minut i byliśmy na miejscy. Głośnym szczekaniem z bagażnika dałem wyraźnie znać, że wiem gdzie jestem. Byliśmy pod domkiem Freda. Jednak nie było mi dane iść tam od razu, bo najpierw odwiedziłem domek z kafelkami. Tam oczywiście wypiłem dużo wody i niemal od razu głośno piszczałem bo chciałem iść do Freda aby zjeść wszystko z jego misek. W końcu udało mi się Pana przekonać i udaliśmy się lekko okrężną drogą i wylądowaliśmy u Freda!
przedni fotel jest całkowicie zajęty!

U Freda jak to u Freda. Czyli popędziłem co sił do miseczek, ale byłem bardzo zaskoczony bo była ona pusta i dopiero po jakimś czasie się zlitowali i nałożyli jakieś mięsko czy coś. Oczywiście to nie wszystko, bo człowieki jedli spaghetti.  Oczywiście też zjadłem troszkę sosiku z chlebkiem dzięki opiekunce Freda. Potem jeszcze zjadłem pyszne pączusie i to też za sprawą opiekunki Freda. Właśnie to byłem trochę zły, że mogłem świętować tłusty czwartek dopiero wieczorem i to sam musiałem się prosić o pączusie. W między czasie trochę poszczekał na mnie Fred i w zasadzie nie wiedziałem dla czego. Fuksja natomiast na wszystko i wszystkich się denerwowała i kiedy mieliśmy się już zbierać do LaBunia to Pani i Wiktoria z wielkim trudem ubrały Jej szelki. Wszystko to z pazurami i zębami Fuksji. Na szczęście się udało i z wielkimi oporami ruszyliśmy schodami do autka. 
no daj jeszcze pączusia

Potem jeszcze tylko droga na zakupy mały spacerek pod domkiem i do domku. Po mieszkanku biegałem i wspinałem się w poszukiwaniu pączków. Robiłem przy tym dużo zamieszania i hałasu. W końcu sobie odpuściłem i poszedłem spać na fotel a potem do sypialni za Borowskimi. Spałem w najlepsze do samego rana, kiedy to znowu zostawiłem malutką plamę na podłodze. Pan się dowiedział i była draka. Do ugryzienia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz