Piątkowy poranek był bardzo normalny i bardzo zwyczajny. Bardzo dużo wysiłku kosztowało nas wstanie, bo nasze łóżeczka były takie wygodne i takie przyciągające. Dodatkowo muszę się pochwalić, że nie było żadnych niespodzianek. Pojechaliśmy więc w dobrej atmosferze odwieźć Panią. Potem to już tylko poszliśmy na malutki spacerek i do domku spać. Jeszcze tyko dodam, że od rana pogoda była fantastyczna. Słońce i ciepełko aż chciało się spacerować, ale jednak chęć spania szybko wygrała.
ojej, ale słoneczko
idziemy dalej, czy wracamy spać?
Wróciliśmy do domku i szybciutko ułożyłem się spać na swoim foteliku. Oczywiście wszystko trwało w najlepsze do czasu sprzątania mieszkanka. Bo wtedy jest masa hałasu i krzątania się wszędzie, w czym oczywiście pomagać musimy z całą energię.
śpię
Gdy wszystko się uspokoiło mogliśmy wrócić do spania, ale to nie było już takie łatwe, bo pies i kot raz wybudzone będą miały problem z zaśnięciem. Nie inaczej było z nami. Razem z Fuksją po prostu próbowaliśmy przenieść się do Pana na kanapę. No niestety nie obyło się bez problemów i sprzeczek.
no weź podziel się kanapą!!
Kilka razy próbowałem się wdrapać i za każdym razem gdy tylko się ułożyłem Pan mnie zganiał. Łatwiej miała Fuksja, która po prostu wskoczyła i już była. No ale ona jest lżejsza mniejsze i co najważniejsze czystsza. No więc rozsiadła się przy komputerze podczas gdy ja się męczyłem na podłodze lub na fotelu, a tak bardzo chciałem na kanapie. Fuksja nawet zabrała się za komputerowanie, ale niestety jej to tak nie wychodziło jak mi. Ciągle się dziwiła, że za ekranem monitora jest nasz pokój a nie świat ze zdjęć które oglądali.
coś nacisła
teraz ja piszę!!
za monitorem jest nasz pokój? Zdziwiona!
Ja tymczasem co jakiś czas wskakiwałem na kanapę jednak z hukiem z niej musiałem schodzić. Na całe szczęście te chwile trwały na tyle długo, że cieszyłem się nimi i wykorzystywałem całkowicie. Takie zabawne przepychanki z Panem trwały do czasu aż zebraliśmy się na spacerek. Tymczasem Fuksja poszła na swoje grzejnikowe legowisko.
no tylko na chwilkę
no w sumie to mnie tu nie ma!
Popołudniowy spacerek nie był zwykłym spacerkiem, ale również ważnym zadaniem. Najpierw poszliśmy się przejść po górce, trochę a nawet bardzo zalesionej. W każdym razie chodziliśmy sobie po jeszcze zaśnieżonym terenie mimo lejącego się z nieba słoneczka. Momentami tak przygrzewało, ze mało mi się brzuszek nie zagotował. Na szczęście jest on tak nisko, że chłodził się od śniegu. Spacerek w takich warunkach jest nad wyraz przyjemny zwłaszcza kiedy nie ma błota, pluchy czy też kałuż. Po drodze spotkaliśmy kilka piesków i trochę wesołych ludzi. Najlepsza w całym spacerku była gra światła jaka odbywała się miedzy drzewami. Momentami czuliśmy się jak w jakiejś bajce. W zasadzie to przeszliśmy bardzo duży kawałek drogi i byłem już trochę zmęczony, ale bardzo szczęśliwy! Po spacerku wróciliśmy do autka i ruszyliśmy w drogę.
tle śladów
jak tu ładnie pachnie
wszędzie jakieś zapaszki
coś tu kiedyś jechało
w lasku
ojej iść w stronę tegoświatła
gra świateł
okrążamy jeziorko
już wracamy!
Z pod domku bardzo szybko przemieściliśmy się do sklepu. Ja chwilkę poczekałem i wrócił Pan z zakupami i gratisową torbą. Tak dzięki nam nasi Borowscy dostali gratisową torbę na zakupy od naszego producenta żywności. Potem jeszcze szybko umyliśmy autko i pojechaliśmy po Panią. Tam trochę na nią poczekaliśmy, ale aktywnie. Pospacerowałem trochę z Panem po placu. Chodziliśmy mając jednak ciągle na uwadze biuro Pani wyczekując aż w końcu otworzą się w nim drzwi i Ona z niego wyjdzie.
idzie Pani?
W końcu się pojawiła i wsiedliśmy do autka. Jednak nie pojechaliśmy do domku, o nie. Pojechaliśmy do sklepu. Ja poczekałem chwilkę w autku. Dodatkowo chciałem powiedzieć, że byłem trochę głodny bo nie spodziewaliśmy się wyprawy, ponadto po myciu autko zamiast się cieszyć i być wdzięcznym zbuntowało się i nie działały czujniki cofania, co przy znacznej długości tyłu sprawia nie lada problem. Tak więc próbowałem je zastąpić szczekając, ale niestety nie pomagało to za wiele i Pan bardzo ostrożnie parkował autkiem. W końcu późną nocą wróciliśmy do domku aby zjeść późny obiad połączony z kolacją. Tak więc było tego trochę więcej niż zwykle. Zmęczony w końcu po spacerku położyłem się spać, ale nie na swoim foteliku, ale w kojcu w różnych pozycjach.
S tej strony chce przeprosić fanów i czytelników za spóźnienia, ale ciągle się coś dzieje i nie mam kiedy siąść i napisać. Do ugryzienia!
skulony
rozłożony!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz