wtorek, 24 lutego 2015

Leniwa statuetka

Niedziela zawsze ale to zawsze jest dla nas dniem długiego spania. Nie inaczej było i tym razem. Obudziłem tylko Pana na chwilkę rano aby się przejść i odpowiedzieć na zew natury oraz coś zjeść i wróciłem za Panem do sypialni i tak sobie smacznie spaliśmy i spaliśmy. Wszyscy na swoich standardowych pozycjach poza Fuksją, która się kręciła wszędzie. Ona świt przywitała na swoim legowisku, parapetowym legowisku, a potem przeniosła się do Pani, aby pocyckac paluszek. 
no cześć? Już wstaliście, to ja idę do was!

przyszłam być miziana

śpię, nie miziać

Czas do późnego, bardzo późnego spędziliśmy w sypialni.. Potem włączyliśmy seriale na telewizorze i znowu leniwie rozłożyliśmy się na swoich legowiskach. Z wolna ziewając przewracałem się z boku na bok. W końcu coś mnie tknęło i udałem się na kanapę. Tak dołączyłem do leżących tam Borowskich. Na początku tak nieśmiało mordką na nogach Pana i nim się zorientowałem to już spałem.
mnie tu nie ma!

śpię!

mój nochalek

Całą tą moją radość uzupełniał Pan miziający mnie po uszkach i karczku. Wszyscy obecni na kanapie z wolna oddawali się w ramiona morfeusza, tylko Fuksji się włączył tryb zabawy i polowania. Upodobała sobie kapcie Pani powodując przy tym trochę zamieszania i hałasu.
no co bawić się nie można?

Popołudniowy spacerek by w dalszym ciągu krótki ze względu na zalecenie weta. Po załatwieniu spraw związanych z naturą wróciliśmy do domku w sam raz na przekąskę w postaci trzech tabletek na odrobaczenie. Dobrze, że Pan potrafi mi je odpowiednio umieścić w mordce abym nie miał problemu z ich zjedzeniem. Bo muszę wam powiedzieć, że się straszni kleją i bez pomocy Pana nie da się ich zjeść. Ponadto nie rozumie, czemu tych tabletek w jakiś sposób nie aromatyzując mięskiem, albo coś. Po trzydziestu minutach miałem już pełną miseczkę jedzenia. Potem do zmierzchu leżakowanie na foteliku i kolejny spacerek. Tym razem dłuższy, ale i z misją. Udaliśmy się do pobliskiego bankomatu aby wybrać pieniążki na kolację, zamówioną kolacje. Po wizycie w bankomacie w górę wzięły moje negatywne emocje i warczałem, szczekałem i gryzłem smycz oraz skakałem na Pana. Nie wiem dla czego ostatnio takie żywioły we mnie żyją. Może to zbliżająca się wiosna? Nie wiem, ale po opanowaniu mnie, Pan bardzo krótko i szybko prowadził mnie do domu będąc przy tym bardzo złym. W domku Pan jeszcze obciął nam pazurki. Najpierw kota a potem ja. W zamian dostaliśmy przekąski co wynagrodziło nam straszne traumatyczne przeżycia.
Niedługo potem zjadłem kolacje i pojechałem z Panem, gdzieś daleko. Najpierw odwiedziliśmy sklep gdzie odebraliśmy maskotkę, którą pryz okazji Wam pokaże i poszliśmy na malutki spacerek. Jednak szybko musieliśmy się zebrać bo kolacja już na nas czekała, do odebrania w pizzerii. Niestety buntownicza LaBunia znowu dała o sobie znać. Nie dała się zamknąć ani otworzyć. W ogóle zamki nie reagowały na przyciski w pilocie. Pan na szczęście zamknął mnie w środku od środka przez tylne drzwi. Po chwili wrócił i wymęczył się poważnie aby otworzyć obrażone auto za pomocą ukrytego kluczyka. W nerwowej atmosferze wracaliśmy do domku. W dodatku w środku pachniało bardzo apetycznie, przez co piszczałem z głodu, co nie poprawiał panującej atmosfery. Pod domkiem LaBunia jakby nigdy nic działała normalnie a my szybciutko wróciliśmy do domku.
ta pizza jest moja, przejmuję ją!

W końcu kolacja została skonsumowania. Z trzech pudełek zjedli Borowscy po połowie. Objedli się i nawet podzielili ze mną papryczka. Oj jaka ta papryczka była ostra. Już więcej tego do mordki nie wezmę. Potem położyłem się spać w swoim kojcu zaraz obok Fuksji. Ta najpierw trochę się obraziła, że od niej dołączyłem i mnie zaczepiała i zabraniała mi położyć głowę, ale ostatecznie odwróciłem się do niej pupcią i zasnąłem.
sasypiamy

śpimy
 Po powrocie z nocnego i niecodziennego ze względu na porę spacerku zamiast iść do sypialni wróciliśmy do salonu. Nie rozumiałem co się dzieje. W końcu było już późno a tu Tv gra i w ogóle ludzie nie są zasypiają. Za to ja wróciłem do kojca i kotka.
no nie rób zdjęcia!

W nocy się trochę pokręciłem i przeniosłem się na fotelik. To tu zastał mnie powód niespania Borowskich. W TV leciała gala rozdania oscarów, czy coś takiego. No byłem niezwykle zafascynowany dziejącymi się na szklanym ekranie wydarzeniami. Ze snu wyrwało mnie ogłoszenie zwycięscy dla nieanglojęzycznego filmu - wygrała Ida. Gratuluje twórcom i jestem bardzo dumny.  Potem zasnąłem i obudziłem się nad ranem (choć jeszcze za bardzo nie świtał) aby za Borowskimi przenieść się do sypialni na krótki sen. Do ugryzienia!
fascynujące wydarzenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz