Po pobudce i zdjęciu kagańcu szybko wyszedłem z Panem na spacer. Przeszliśmy się na około bloku i jeszcze troszkę dalej. Zrobiłem to co piesek zrobić musi w trakcie spacerku. Szybko jednak wróciłem do domku, bo już czekało na mnie jedzonko. Oczywiście wszamałem je niemal jednym tchem, co odbiło się na mnie chwilę później. Pani tymczasem szykowała śniadanko i karmiła Fuksję. Potem Borowscy zabrali się za jedzenie śniadanka, a my z Fuksją postanowiliśmy im w tym towarzyszyć.
Po całej tej biesiadzie Pani zniknęła w sypialni i coś tam znosiła na łóżko. Raz jakiś perfum, raz pastę, kilka skarpetek czy inne takie tym podobne. Mi tymczasem łapczywie zjedzone śniadanko dało o sobie znać. Jednym słowem - wróciło. Ciekawska Fuksja nie pozwoliła mi jednak szybko posprzątać. Na szczęście szybko się znudziła i problem zniknął.
Po całej tej akcji postanowiłem pomóc Pani w sypialni. Jak się okazało Pani nas pakowała, a ja jej pomagałem w jedyny dobrze sobie znany sposób, a więc kradłem różne rzeczy z łóżka i uciekałem z nimi pod stół. Nie opóźniło to jednak pakowania i w końcu cała nasza Paczka udała się do autka z torbami i w drogę. Dojechaliśmy do Sośnicy, gdzie zostałem wysadzony razem z Fuksją. U Freda Pan powiedział mi, abym był grzeczny i spokojnie na Nich czekał. Pani pogłaskała i poklepała dodając "Zostań". Tak więc zostałem. Troszkę smutny, ale zostałem. Potem pojechałem do Bojkowa, gdzie zostałem z Fredem. Pani i Pan do końca dnia nie wrócili. Noc spędziłem w domku Freda. Do ugryzienia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz