Obudziłem się i rano za oknem najzwyczajniej w świecie padał deszcz. Ponadto Borowscy jak zwykle zaspali. Przez co w biegu zjedli śniadanie, a ja nie wyszedłem na spacerek, tylko od razu ruszyliśmy do autka i w drogę. Absolutny standard czyli odwieźliśmy Panią, a potem w drogę. Nie jechaliśmy jednak do Bojkowa jak zwykle, ale pojechaliśmy w inne miejsce. Nie znałem tego miejsca, ale Pan mnie oprowadził po nim. Chodziliśmy po trawniczku, po parkingu, a w końcu trafiliśmy do dobrze znanego mi parku. Niestety padający deszcz skrócił bardzo gwałtownie nasz spacer. Tak więc wróciliśmy do autka i tam zostałem, a Pan poszedł gdzieś, zniknął na dłuższą chwilkę. Ja zabrałem się za bardzo poważne rzeczy, czyli spanie.
Obudził mnie dźwięk centralnego zamka i pojawił się Pan. Wyszliśmy na mały spacerek pod parasolem. Znowu zobaczyłem czy mnie nie było tam, gdzie sobie chodziłem. Po wszystkim wsiedliśmy do autka i na szybko odwiedziliśmy dwa miejsca, z których Pan przynosił wspaniale pachnące rzeczy. Jednymi z nich były przekąski dla pieska takiego jak ja, ładnego, cudownego i słodkiego pieska. Droga do domku była szybka, a spędziłem ją na próbach dostania się na przedni fotel, gdzie leżały moje smakołyki.
W domku od razu szalałem z Fuksją, ale tylko przez chwilkę, bo szybko zaczęliśmy zajmować się tym co najważniejsze, czyli spaniem.
grzejemy się wzajemnie
mała małpa mnie gryzie
Relaksowaliśmy się tak dość długo, ale niestety przyszedł czas sprzątania, a potem czas przygotowywania obiadku. Tak zleciało nam do południa, do czasu, aż wyszliśmy po panią. Troszkę pospacerowaliśmy i wróciliśmy do domku aby zjeść, w końcu najwyższa pora. Zjadłem swoje jedzonko, a potem patrzyłem jak Borowscy jedzą. Niestety nic mi się nie trafiło do mojego gardziołka. Musiałem się z tym pogodzić i żyć dalej. Kiedy chciałem zacząć pisać posta, komputer zajęła ta mała i pokraczna oraz dość denerwująca istota.
teraz piszę ja
o jak ciepło, poleżę sobie
Tak więc nie mogłem sobie popisać posta, przez tego małego pasiastego szkodnika. Pobawiliśmy się troszkę potem i poszliśmy na spacerek. Po powrocie troszkę pokradłem różne rzeczy, jak buty czy rękawice do piekarników, za co zostałem odosobniony. W sumie to nic wielkiego się nie działo jak ostatnimi czasy zawsze. Taka nasza spokojna banda, żyje sobie spokojnie gdzieś w centrum świata.
o wyczuwam jakieś jedzonko
Przed nocą jeszcze pobawiłem się z Fuksją i starałem się jej wyjaśnić, że to co złapała nie jest prawdziwą myszką, ale ona nie rozumiała i się upierała, że wie lepiej.
Potem przyszedł już czas na spanie, ułożyłem się wygodnie na kanapie obok Pani i Pana. Zasypiałem sobie w najlepsze i podobno już nawet chrapałem, gdy mała Fuksja zrobiła sobie ze mnie gryzak, a w końcu poduszkę.
atak mordercy
ma fajną i ciepłą poduszkę
555589\\\\\\\\lkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkkk - napisał kot
W końcu przyszła noc i przenieśliśmy się do sypialni. Długa i zimna noc się zapowiadała. Po ostatnich ekscesach nawet nie próbowałem włazić do wyrka i marzłem sobie na kocyku i podusiach. Nastał świt i dzwonią budziki, ale ja poczekam, aż wstaną. Do ugryzienia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz