Pomazane futrem!
Ostatnimi czasy rytuał poranków jest troszkę inny, niż to dawniej bywało. Gdy dzwoni budzik, to Fuksja zaczyna baraszkować po sypialni wydzierając się wniebogłosy. Od razu dostaje butle, mnie głaskają i dopiero po chwili pakują jedzonko do miski. Po tym wszystkim szybkie wyjście na dworek i czas odwieść Panią do pracy. Potem powrót, kontynuacja spacerku i do domku spać.
Tak oto dzionek nam się zaczyna. Kot w dalszym ciągu zamknięty jest w sypialni, gdzie sobie smacznie śpi. Tylko od czasu do czasu mam okazję z nim się troszkę pobawić, gdy Pan idzie ją nakarmić, a ze względu na jej apetyt jest to nad wyraz często. Ten łakomczuch je częściej niż ja i jak obserwuję, wydaje mi się, że je też znacznie więcej niż ja. Postanowiłem przez to być troszkę ostrożniejszy i szybciej konsumować swoje jedzonko :)
konsumuję
cichy morderca się obudził
ratuj mnie i moje jedzonko przed tą Fuksją :)
Na szczęście ten mały zgrywus szybko się męczy i zasypia, robiąc przy tym trochę hałasu. No nic, na szczęście mogłem się od tego trochę odstresować, wychodząc na spacerki. Jeden z tych spacerków poległą na przyprowadzeniu Pani z pracy. Wróciliśmy do domku po dłuższej chwili czekania, aby otworzyć pudełko, które od kilku godzin czeka w domku, dodam, że wielkie pudełko.
W końcu nadeszła wiekopomna chwila i w końcu mogliśmy otworzyć pudło. Liczyłem, że jak poprzednio będzie tam coś dla mnie i tylko troszeczkę dla kota.
pudło już powoli otwierane
Jak bardzo się myliłem, dowiedziałem się dopiero, gdy skończyłem się bawić gąbką. Przed mymi oczami stała cała zgraja konstrukcji, które już na pierwszy rzut oka wydawały się być za małe dla mnie, tak więc wiedziałem, że są dla kota. Na całe szczęście było wśród tego całego tałatajstwa zabawki i smycze dla mnie.
cała zgraja zakupów
Po radości z otwierania, przyszedł czas na wyruszenie w drogę. Tak więc ja w smycz, a Fuksja do transportera i niech Was nie zdziwi, że jest on fioletowy jak większość zakupionych rzeczy.
Pojechaliśmy w Sośnicy i nerwowo czekałem, by odwiedzić Freda i opowiedzieć mu, co się u mnie w domu dzieje, ale nic takiego się nie stało, bo poszliśmy do domku z kafelkami, gdzie spędziliśmy kilka godzin na oglądaniu komputera i jedzeniu. Znaczy ja nie jadłem, ale się przyglądałem. Ponadto troszkę się pobawiłem. Gdy zapadła ciemna noc, a ja już chciałem bardzo wyjść, to udaliśmy się do domku Freda, ale tam nikogo nie było. Zabraliśmy tylko kilka rzeczy i fretki i ruszyliśmy do domku.
tu właśnie dojechaliśmy na miejsce
W domku jeszcze chwilka zabawy i kilka dowodów na to, że kot jest niebezpieczny i pora spać. Fretki wylądowały w salonie w klatce i bardzo hałasowały, a Fuksja w swoim nosidełku wylądowała na podłodze koło łóżka, a ja niedaleko na podusi, do której cały czas się tuliłem. Noc mijała spokojnie i w końcu nastał poranek, ale to już informacja na kolejny posta. Do ugryzienia.
widzicie, poluje na moje jedzenie
a nie mówiłem! podbiera!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz