niedziela, 10 sierpnia 2014

Kupa śmiechu?

Z PAZURKA I USZKA LITERKI TE WYSZŁY

Kto by przypuszczał, że moje mizianie językiem, może być tak przydatne i tak niezbędne. Otóż muszę wam powiedzieć, że Fuksja od czasu pojawienia się u nas w domku oficjalnie nie robiła kupki, co Borowskim wydawało się niepokojące. Słowem kluczowym jest tu "oficjalnie". No ale odkąd przyszedł zakupiony transporter i na noc kocica była tam zamykana, nie było okazji do sprzątania. No i rano wraz z pobudką Pani odkryła wielgachną kupę Fuksji. Chyba ją to bardzo ucieszyło, bo pomimo wczesnej pory uśmiechnęła się i próbowała dobudzić Pana. Ten wstał trochę później, ale zdaje się, że słyszał tę wielką wiadomość, bo rozmawiali o tym z Panią. W końcu poszedłem na spacerek szczęśliwy, bo mogłem sam oddać się swoim potrzebom fizjologicznym i troszkę pobiegać.
Po spacerku wróciłem do domku troszkę pobawiłem się z kotkiem. W między czasie przypomniałem sobie, że w domu jest klatka z fretkami. Które też zostały wypuszczone na przedpokoju. Moim zadaniem było pilnowanie, by go nie opuszczały. Starały się i próbowały, ale nie dawałem im się zbyt panoszyć. Jestem w końcu doskonałym strażnikiem.
wracaj do siebie, bo inaczej pogadamy!

Na szczęście ich samowola szybko się skończyła, trafiły do klatki i wylądowały na balkonie. W domu tymczasem nastał istny Sajgon, zaczęło się sprzątanie. Oczywiście nie zamierzałem się obijać i aktywnie pomagałem.
sprzątanie w toku

Kiedy w końcu dom już prawie lśnił, moje legowisko wylądowało w dawnym pokoju. Na przedpokoju pozostała jeszcze miseczka, poszedłem sobie na spacerek, dość długi spacerek. Podążaliśmy w stronę rozchodzącego się hałasu. Okazało się, że nieopodal nas jest festyn, ale było tam dużo ludzi i bardzo głośno, więc wróciliśmy do domku. Tutaj magicznie umyła się podłoga, którą miałem okazję już poślinić.

No cóż możemy zrobić gdy mieszkanko lśni w 100%? Tak, zgadliście, trzeba pobawić się z kotkiem i go nakarmić. W czym oczywiście pomagałem, dopingując go.
pij mała, będziesz wielka!

Po całym męczącym dniu przyszedł czas na zasłużony odpoczynek. Jeszce nie nocny sen, ale pokolacyjny sen. Dobrze, że jest moja podusia.
pasuje do niej jak słońce do lata 
to mój rozmiar i zawsze tak pozostanie!

No w końcu nastała noc, kot został przeniesiony ze swoim domkiem koło łóżeczka więc i ja się tam udałem. Na szczęście moje podusie już tam były - obie, i mogłem spokojnie się położyć spać. Do ugryzienia!
jestem niezwykle szczęśliwy i wdzięczny, że przenieśliście moje podusie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz