wtorek, 14 kwietnia 2015

Układanie

 Po odwiezieniu Pani i wysłaniu paczuszki z książka udałem się z Panem na spacerek. Ruszyliśmy dziarsko spod domku. W planach był dość długi spacerek po okolicznym lasku. Już pierwsze metry naszego spacerku spędziłem z nosem przy samej ziemi idąc tropem czegoś. Nie wiedziałem czemu tak robię, ale czułem, że muszę - to pewnie instynkt.
spacerujemy
Już powolutku wchodziliśmy w lasek po załatwieniu wszystkich moich spraw. Oczywiście ufnie z nosem w ziemie podążałem za smyczą wierząc, że Pan wie gdzie idziemy. Podnosiłem łepek tylko zostawiałem jakieś wiadomości.
e gdzie ten nos mnie zaprowadził?

No właśnie ledwo weszliśmy do lasku a tu dzwoni telefon i okazuje się, że musimy wracać. Więc bardzo szybko, niemal biegiem udaliśmy się pod domek, gdzie czekał na nas kurier z paczuszką. Ucieszyłem się, że to może moje jedzonko, ale paczuszka była trochę za mała. W domku otworzyliśmy ją i okazało się, że są to stare popsute części z aparatu. W końcu do nas dotarły a miały przyjść z aparatem. No nic skoro byliśmy już w domku to czas przyszedł na sen i marzenie o pełnej misce mojego suchego jedzonka.
co? wracamy?

W domku spałem w najlepsze i nie przeszkadzał mi kręcący się Pan oraz chodząca z konta w kąt Fuksja. W sumie to zasnęła dopiero, gdy wygodnie ułożyła się na komputerze czytając internet. Nie przeszkadzało jej w ogóle, że troszkę przeszkadzała Panu. W końcu mogła sobie pospać
zasypiam!

No i tak dzionek nam mijał powolutku aż w końcu Pan zabrał się za przestawianie szafek w salonie. Stanął tam stary regał z małego pokoju, gdzie teraz stoi regalisko! W każdym razie wszystko zostało powysuwane poczyszczone, a nawet powiercone zostały nowe miejsca na głośniczki. Stare zostały ładnie zaklejone i zapewne później będą malowane. W pokoju panował ogólny bałagan i nieład, ale powolutku wszystko posuwało się do przodu.
Zrobiliśmy sobie malutką przerwę na spacerek i pojechaliśmy po Panią i na malutkie zakupy. Oczywiście wszystko szybko i sprawnie nam poleciało i bardzo szybko wróciliśmy do domku. Niestety Fuksja nic nie posprzątała, ba nawet nic nie skończyła ustawiać szafek. Tak więc po obiadku wzięliśmy się za to a w zasadzie zabrał się za to Pan. Ciągle coś się psuło, a to coś wypadało a to nie chciało się kręcić. W końcu wszystko się ułożyło jak należy, przynajmniej na oko. No i w końcu miała nastać chwila spokoju, ale gdzie tam. Pan postanowił przyszykować "ciasto" Znaczy się najzwyklejsze wafle smarował masą krówkową z puszki. Roboty nie wiele a efekt zaskakująco dobry. Jedliśmy to ostatnio u Freda na wizycie. Fuksja od razu zakochała się w smaku masy krówkowej i była tym niemal zafascynowana. Pomagała Panu w smarowaniu wafli. 
no daj mi kawałek albo pięć

Kolejne puszeczki masy krówkowej się otwierały a skończone i puste trafiały do nas abyśmy je porządnie wyczyścili. Powiem szczerze, że bardzo mi to smakuje i z wielką przyjemnością zjadłbym jeden taki wafelek albo i trzy.
czyścimy puszkę

W końcu "pieczenie" się skończyło i razem z Panem poszedłem na wieczorny spacerek. Przed wyjściem jeszcze ciasto umieściliśmy na szczycie regału aby pewna kotka nie zjadła całego. Szybko jednak ze spacerku wróciliśmy i mogłem się spokojnie ułożyć do snu i szybko mogłem zasnąć na podłodze. Bylem bardzo zmęczony, zresztą ja zawsze jestem bardzo zmęczony. Fuksja tymczasem starała się zdobyć co nieco tego ciasta. Próbowała z każdej strony wskoczyć na regał, ale zawsze było za wysoko i ostatecznie zrezygnowana położyła się spać. Nocą oczywiście przenieśliśmy się do sypialni. Do ugryzienia!
zmęczony pies i Fuksja skupiona na celu

no tędy się nie da!

e tędy też!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz