piątek, 17 kwietnia 2015

Czwartkowe spanki

Czwartek od samego rana był bardzo dziwnym dniem. Obudziłem się skoro świt, wraz z pierwszymi promieniami słońca. Trochę pokręciłem się po mieszkaniu i niechcący obudziłem Pana, który podejrzliwie obejrzał całą podłogę, czy gdzieś nie zostawiłem jakiś mokrych prezentów. Ja przecież już jestem dużym pieskiem i takich rzeczy nie robię - zazwyczaj.
Po kontroli i chwili głaskania zasnęliśmy, bo jeszcze co najmniej godzinka snu przed nami.  Obudziły nas kolejne budziki a ja dostałem śniadanko i Pan wrócił spać a raczej drzemać. Ja byłem w wielkim szoku, że tak późno, że nikt nie wstaje. No nic mimo wielkiego ciśnienia fizycznego i psychicznego wytrzymałem ze 3543 godzin i udawałem, że śpię! W końcu dałem za wygraną i poszedłem ich budzić przecież trzeba wstawać, pracować i zarabiać na moje jedzonko. W zamian za to poszedłem z Panem na malutki spacerek po osiedlu a po powrocie dalej w sypialni położyliśmy się spać. Niektórzy z nas czytali inni szykowali po cichutku śniadanko. Podczas leniuchowania na pontonie zorientowałem się, że chyba czwartek jest jakimś świętem, bo wszyscy jesteśmy w domku.
Pyszną jajecznicę wszyscy jedliśmy w salonie. Znaczy jedni jedli inni tylko próbowali. A po śniadanko zaczęło się leniwe oczekiwanie na coś. Nie wiedziałem na co, ale było to bardzo przyjemne, zwłaszcza dla Fuksji która spała na ogarniętym łóżku by po małym sprzątaniu mieszkanka przenieść się na kanapę do Pani w którą się wtuliła jak nigdy. Chyba z wdzięczności, że nie została sama.
jak księżniczka
wtulona!

W końcu nastała godzina wyjścia. Pożegnaliśmy więc Fuksję i ruszyliśmy w drogę. Fuksja zostaje w domku, bo ktoś przecież musi pilnować dobytku. Pojechaliśmy sobie i odprowadziliśmy Panią do gabinetu dentystycznego a z Panem poszedłem na spacerek. Krążyliśmy miedzy blokami w oczekiwaniu na powrót Pani. Trochę się o nią martwiłem, że dzieje jej się jakaś krzywda. Staraliśmy się cieszyć z każdego promyka słoneczka i tak sobie spacerowaliśmy, jednak nie oddalaliśmy za daleko aby szybko wrócić do domku jak coś.
pachnie znajomo

ruszamy dalej!

Tak sobie chodziłem z noskiem w trawniczku a czasem na chodniczku czytając ciekawe wiadomości z osiedla. Przy okazji sam zostawiłem kilka ciekawych newsów, a to przepis na serca drobiowe z ryżem a to wspomniałem o swojej siostrze. No i tak sobie chodziliśmy a czasami przystawałem
no nie wiem, czy tam pójdę, jeszcze się zastanowię

o jakiś news

W każdym razie spacerek przerwał telefon od Pani, że czeka na nas pod autkiem. Tak więc szybciutko przyśpieszyliśmy kroku aby jak najszybciej wrócić. Pod autkiem przywitałem się z Panią i szybciutko do autka i szybciutko w drogę. Jechaliśmy dłuższą chwilę i trafiliśmy do sklepu. Ja zostałem autko, zresztą nie chciało mi się już wychodzić, bo jakoś tak pogoda się popsuła pogoda. W każdym razie jeszcze mieliśmy odwiedzić weterynarza, więc musiałem wypocząć przed tą wizytą. 
Borowskich nie było dłuższą chwilę, ale wrócili z małymi zakupami i do domku. Chyba zapomnieli o weterynarzu. Trochę było mi przykro, że nie pojechaliśmy tam, ale co się odwlecze to nie uciecze. W domku po przywitaniu z Fuksją i zjedzeniu mojego obiadku po prostu poszedłem spać! Obudziło mnie dopiero krzątanie Borowskich, bo Pani się miała farbować. Pan jej oczywiście w tym pomagała a ja się temu przyglądałem z bardzo bliska. Gdy Pani spłukiwała farbę z głowy to oczywiście chciałem jej towarzyszyć by doglądać jakości spłukiwania. Niestety musiałem się zadowolić pilnowaniem przez drzwi.
no pilnuję Pani

W domku było spokojnie i cichu a po wieczornym spacerku naszła mnie ochota na mizianie. Zupełnie nie wiem czemu takie uczuciowe chwile mnie naszły. Wdrapałem się na kolanka Pana i byłem miziany, mocno miziany przez Pana. W takim wesołym stanie mogłem się położyć spać. Fuksja była trochę zazdrosna bo nawet wybudziła się ze snu na swoim drapaku. Ech choć raz mam więcej miłości niż ona. Zmęczeni późną nocą przeniosłem się z fotelika na ponton w sypialni. Do ugryzienia!
no miziaj mnie!

o tak tu mnie miziaj!

zazdrośnica nie może się nadziwić

radzi sobie z cierpieniem przez sen

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz