środa, 15 kwietnia 2015

Pudło

Z samego rana gdy zbieraliśmy się do wyjścia Pani otrzymała telefon, że paczki już przyszły. Cokolwiek to znaczyło, to wywołało wielkie poruszenie. Szybciutko się zebraliśmy i szybciutko byliśmy na miejscu. Niestety tam chwilę musieliśmy po siedzieć, a w między czasie w autku lądowały wielkie pudła.
czekamy na Panią

Gdy podjechaliśmy z tymi tobołkami pod domek, to okazało się że czekają tam na nas gospodarze z domku z kafelkami. Przywitałem się z nimi i spędziłem z nimi dłuższą chwilę oczekując aż Pan wniesie wszystkie pudła. Na szczęście szybko się uwinął i pojechaliśmy do dwóch sklepów. Jeden był jeszcze zamknięty więc chwile sobie pospacerowaliśmy. Potem tylko czekałem w autku i czekałem, ale za to dostałem wspaniałą nagrodę w postaci hot doga.  Chwilę później już byliśmy pod domkiem, pożegnaliśmy się i wdrapaliśmy się aby zasnąć. W drzwiach już czekał na nas komitet powitalny, bardzo stęskniony za nami komitet powitalny.

cześć

Szelki poszły na szafkę więc mogłem spokojnie położyć się spać i zasnąć w dowolnej pozycji. Jakoś tak ostatnio najwygodniej jest mi na podłodze. Jakoś nie jest już taka twarda i taka zimna. Zresztą z podłogi jest o wiele bliżej do Pana niż z fotelika lub legowiska. Tak więc, zasnąłem szukając najdogodniejszego ułożenia na podłodze i właśnie w chwili gdy było już najwygodniej i gdy śniło mi się całe pole pysznych chrupek, których tak bardzo mi brakuje to Pan zaczął się kręcić i po śnie!
wyciągnięty

czy skulony?

Pan zaczął się bawić wielkimi kartonami, wyciągał z nich coś, odwijał, rozpakowywał i podłączał. Wszystko toczyło się dość spokojnie i dość powoli. Tylko Fuksja od czasu do czasu znajdowała sobie wygodnie miejsce wśród gąszczu pudełek i styropianu. Takie miejsca jej się bardzo podobają zwłaszcza, gdy mają na sobie obce zapachy.
na kartonie

w kartonie

W godzinach popołudniowych zrobiliśmy sobie chwilę przerwy od pudłowania. Poszliśmy z Panem na malutki spacerek, który przerodził się w coś większego. Poszliśmy najpierw na miasto, gdzie spotkaliśmy pieski, bliźniaki, które zawsze ujadają, a jak próbuje się z nimi obwąchać to uciekają.
zaczynamy spacer

hej czemu idziesz sobie?

no i znowu ani chwili prywatności

Jak już wspomniałem spacerek przekształcił się w wielki spacer. Nagle w drodze do centrum zawróciliśmy i udaliśmy się do lasku, gdzie mój nosek niemal nie odrywał się od ziemi, a w zasadzie od leśnego runa. Mój nosek podążał za nowymi fascynującymi zapachami. Na całe szczęście Pan mnie prowadził i nie wpadłem na żadne drzewo a nawet nie wleciałem do żadnego jeziora. W lesie spotkałem fajne pieski, ale niestety wszystkie z daleka. Spotkałem też kilka osób, które były zafascynowane moimi uszami i dopytywały się o mnie bardzo dokładnie głaskając mnie za uszami. Pan cierpliwie i rzeczowo odpowiadała na wszystkie pytania, ale my musieliśmy iść dalej, bo mieliśmy ważny cel do zrealizowania. Tak więc pożegnaliśmy się nie bez żalu i poszliśmy zostawiając za sobą uśmiechniętych ludzi!
hej poczekaj, nie widzisz, że wącham!

ale ładnie pachnie!

Okazało się, że celem naszej wyprawy było przyprowadzenie Pani do domku. Zorientowałem się w zasadzie gdy byliśmy już pod samym budynkiem firmy i w zasadzie przechodziliśmy przez bramę. Ucieszyłem się bardzo, ze zaraz zobaczę Panią, ale musiałem jeszcze na nią chwilkę zaczekać.
już niemal u celu

czekamy na Panią! na pewno zaraz wyjdzie

Po powrocie do domku zjedliśmy obiadek. borowscy pyszne zasmażane ziemniaczki z jajkiem sadzonym a ja swój ryż z mięskiem. Reszta dnia leciała nam już spokojnie w gronie rodzinnym. niektórzy z nas spali gdzie popadli a inni oglądali telewizje lub drzemali udając, ze czytają książkę.
Ciekawe wydarzenie miało miejsce dopiero podczas nocnego spacerku. Już poszliśmy tylko abym mógł opróżnić zbiorniczek a po drodze spotkała mnie wielka niespodzianka. Spotkaliśmy wesołego i bardzo młodego beagla. Był mniej więcej moich gabarytów i równie skory do zabawy jak ja. Było już ciemno i byliśmy blisko ulicy, więc bawiliśmy trochę ograniczeni przez smycze. W zasadzie to siłowaliśmy się ze sobą stając na dwóch łapach. On bardzo interesował się moimi oczami a ja jego długimi, acz krótszymi niż moje uszami. Zabawa trwała chyba kilka godzin i zmęczony ale szczęśliwy w końcu wróciłem do domku. Padłem spać tak szybko, że nawet się nie zorientowałem kiedy. Do ugryzienia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz