czwartek, 2 kwietnia 2015

Kwietniowa niespodzianka

Pierwszy kwietnia jest dniem robienia sobie żartów i takie coś mnie spotkało, tak przynajmniej myślałem na początku. W każdym razie gdy wstali Borowscy to i ja zerwałem się z legowiska. Skubnąłem trochę śniadanka i powolutku w drogę. Odwieźliśmy Panią i poszliśmy na szybki spacerek. Wszystko szybko aby wrócić do domku i rozpocząć sprzątanie do świąt.
szybki spacer

wąchamy wszystko


szybki spacerek był raczej normalny choć nie przeszliśmy wielu kilometrów. Po prostu przy każdym nawet najmniejszej kępce trawki zatrzymywałem się i wąchałem z każdej strony, ale naprawdę z każdej. Wąchanie było bardzo dokładne i precyzyjne i tak co kilka kroków. W końcu się udało wrócić do domku i zabraliśmy się za porządkowanie komody i regału z książkami w najmniejszym z pokoików. Początkowo to wszystko ignorowałem i niezauważony wylegiwałem się na kanapie, bo moja Fuksja uczestniczyła w pomaganiu i wydawało mi się, że to wystarczy.
leżę sobie

Okazało się, że pomoc Fuksji opierała się przede wszystkim na pilnowaniu przekąsek. Tak się tam krzątali i sprzątali, aż w końcu okazało się, że dzieje się coś z przekąskami. Nie tylko przestawiali je, ale otwierali i przesypywali. Takie rzeczy nie mogły obejść się beze mnie.
  Fuksja wyjada przekąski

Ledwo przebiłem się w okolice Pana i przesypanych przekąsek przez górę śmieci leżącą na podłodze.Oczywiści kilka przekąsek dostałem i naprawdę byłem zdumiony, gdzie te wszystkie rzeczy przeznaczone na śmieci się wcześniej mieściły. Coś mi się wydaje, że ta zagadka pozostanie dla mnie nigdy nierozwikłana. 
Gdy tylko Pan przestał zajmować naszym jedzeniem i naszymi rzeczami, które już ładnie poukładane leżały na swoim miejscu to razem z Fuksją wróciliśmy na kanapę aby się zdrzemnąć a można nawet pospać.
czas na drzemkę

Sprzątanie Panu na chwilkę przerwał telefon i Pan szybko zniknął, ale po chwili wrócił. Okazało się, że w pudełku które ma w ręku jest nasz aparat. Początkowo nie mogliśmy uwierzyć, że to prawda, ale w końcu wrócił!!! Po ponad dwóch miesiącach w naprawie mamy swój aparat. Pan trochę boi się robić nim zdjęcia, ale pewnie z czasem się przekona.
pierwsze zdjęcie naprawionym aparatem

Pan sprzątał my drzemaliśmy, tak właśnie mija nam dzień, aż w końcu pojechaliśmy po Panią. Z Fuksją się szybko pożegnaliśmy i ruszyliśmy w drogę. Okazało się, że to nie tylko odebranie Pani, ale cała wyprawa do sklepu. 
Droga była dość szybka a ja siedziałem na swojej tylnej kanapie. Pogoda była bardzo zmienna, raz oślepiające słońce a raz przejmujący wiatr. W pierwszym miejscu, Pani sama poszła do sklepu a ja z Panem pospacerowałem po parkingu. Chodziliśmy sobie miedzy autkami, po trawniczku. Troszkę pomoczyłem sobie uszy i łapki, ale ogólnie czas do powrotu Pani z zakupami upłynął nam bardzo szybko i nim się zorientowałem byłem znowu w autku i znowu jechaliśmy. 

Pod drugim i trzecim sklepem zostałem już całkiem sam w autku. Oczywiście nie płakałem i nie tęskniłem a najnormalniej w świecie sobie drzemałem. Powoli zakupy lądowały w bagażniku i jak się okazało już w domku dostaliśmy wspaniałe zabawki. Ja bardzo twardy "smoczek" do gryzienia i trwalsze Fresbiee  a Fuksja jak jakieś dwie brzęczące zabawki. Wszystko pogryźliśmy, tylko z nowym fresbiee poczekamy na ładniejszą pogodę. 
o a tu się ładnie bawię swoim smoczkiem

Wieczorem dzień był o wiele spokojniejszy. Trochę popiszczałem narzekając na to, że nie mogę wejść na kanapę, ale na szczęście odbyłem kilka spacerków. W zasadzie o dziwo dość wcześnie jak na nasze możliwości i warunki położyliśmy się spać. Ja w sypialni byłem pierwszy, znaczy zaraz po Pani i Pan musiał mnie spychać s łóżka. Trudno chociaż próbowałem, ale niestety noc spędziłem tylko na swoim pontoniku, zamiast na mięciutkiej kołderce. Do ugryzienia!
przejmuje to łóżko


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz