piątek, 28 sierpnia 2015

Jazda niespodzianka

Kto rano wstaje ten ma dłuższy dzień, zdecydowanie dłuższy dzień. Tylko ja się pytam, po co? Skoro spanie jest lepszym rozwiązaniem. Często to zazdroszczę naszej Fuksji, która może cały dzień spać i nie musi nigdzie wychodzić. Jak chce jej się spać, to śpi i nikt jej się nie wtrąca w jej cykl dnia. Takiej to dobrze. My zostawiliśmy ją w domku i pojechaliśmy aby wykonać wszystkie poranne rytuały.
spaceruję
Załatwianie wszystkich porannych spraw zajęło nam sporo czasu, całkiem sporo czasu i po powrocie do domku byłem wykończony, a przede wszystkim spragniony. To ostatnie bardzo ostentacyjnie zasygnalizowałem kładąc się koło pustej misi i głośno wzdychając. Po uzupełnieniu płynów poszedłem w końcu spać, ale nie na długo


wodaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!

No własnie nie pospałem za długo, bo ledwo położyłem głowę na kanapie, ledwo oczka zamknąłem, a już wstawałem. Już musiałem jechać po Panią i do Katowic. Nasza kochana Pańcia coś ostatnio dużo rzeczy musi załatwiać w jakiś dziwnych miejscach, a ja z Pańciem zwiedzam okolice. Nie inaczej było i wtedy, Najpierw długo szukaliśmy miejsca do zaparkowanie a potem sobie pochodziliśmy. Na nieszczęście albo na szczęście dość szybko wróciła Pani i mogliśmy wrócić do domku aby dokończyć przerwany sen. 
autka, wszystkie identyczne

W domku razem z Fuksją oddaliśmy się naszej ulubionej czynności, czyli spaniu. Fuksja na swoim drapaku a ja na kanapie. Właśnie na kanapie, bo przecież ciągle jestem chory.  No dobrze, nie mówcie tego głośno Borowskim, ale czuje się już coraz lepiej i ucho prawie mnie nie boli. Jak się dowiedzą, to już nie będę mógł wylegiwać się bezkarnie na kanapie. Tak więc cisza!

na kanapie

na drapaku

Nagle w domku zaczęło się coś dziać. Pańcio wkładał coś do torby i krzątał. Po prostu nas pakował. Znowu gdzieś jechaliśmy. Jednak plany z dnia poprzedniego, które gdzieś tam zasłyszałem spełniają się. Tylko czekaliśmy na Panią aż wróci. W końcu się pojawiła i szybko zjedliśmy  a w końcu zasiedliśmy do LaBuni, która zmęczona, ale pokornie i chyba z małą radością nas zawiozła. cała nasza rodzinka ruszała w drogę. Niestety długo nie wiedziałem gdzie, bo całą drogę przespałem. Zresztą nie było czego oglądać, bo za oknem było już dość ciemno.
Jechaliśmy bez żadnego zatrzymywania się przez kilka godzin. W końcu zaparkowaliśmy na miejscu. Po otwarciu drzwi zobaczyłem Freda i jego opiekunów. Gdy tylko się rozejrzałem po okolicy to widziałem jak Milka gdzieś czmycha w ciemne zakątki działki - do pobliskiej szopy. Ja nie zawracałem sobie głowy jej humorami i udałem się na zwiedzanie chatki a w zasadzie na poszukiwanie jedzonka. W końcu przyszło zmęczenie i przyszedł sen i noc. Nie było to jednak łatwe, bo wiejskie hałasy dochodzące do moich uszu ciągle mnie budziły i ciągle wymagały ode mnie szczekania i czujności. Do ugryzienia! 

macie coś do jedzenie?

może tu jest jedzenie

wakacyjna kolacja Fuksji

2 komentarze:

  1. Furiatku ale na zlocie Cie brakowalo i to taka swietna okazja zapoznac super piesky. A Ty taki slynny podroznik chyba spales :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo tego żałuję, że nie byłem na zlocie. Następnym razem przycisnę moich borowskich i będę musiał być :)

      Usuń