niedziela, 9 sierpnia 2015

Dzień pierwszy

Po długiej i dość męczącej nocy w czasie której szukałem swojego miejsca i chwili wytchnienia od upału poszedłem na malutki spacerek do centrum miasta. Nie chciało mi się bardzo, ale czułem, że jeśli nabrudzę w apartamencie to będzie klops. Chcąc nie chcąc ruszyłem na spacerek.
po co wychodzić jak stąd są widoki!

Bardzo szybko zorientowałem się, że idziemy do centrum miasta. Dość wolno dreptałem aby nie nadwyrężyć swoich dopiero co zregenerowanych w niewielkim stopniu sił. Starałem się wszystko dobrze obwąchać i zobaczyć cały świat! Z nieba lał się żar i to mimo wczesnej pory. Na szczęście w mieście czekała na mnie niespodzianka
idziemy, ale powolutku

no tutaj coś tak ładnie pachnie

Nowa smycz w której szedłem całkiem fajnie się sprawuje i nawet nie ma ochoty jej gryźć. Jest trochę ciężka ale sprawia wrażenie niezniszczalnej. Pewnie kiedyś nie raz sprawdzę to ostatnie.  Pełny energii dotarłem bardzo szybko i całe szczęście, że tak to wszystko rozegrałem bo czekała mnie wspaniałą nagroda.
człowieku!!!

przywitanie z kotkami

przywitanie z psiakiem

Wspomnianą nagrodą były lody. pyszne lody. Co tam pyszne ważne, że wielkie lody. Pańcio akurat zakupił mi lody "Limun" Kwaśne orzeźwiające i pyszne!

ale pyszne lody

wracamy?!

Po powrocie do domku niemal natychmiast położyłem się spać i miałem ochotę przespać całe przedpołudnie, ale trzeba było iść na plaże i się kąpać. Tak straszny to obowiązek, ale ktoś to robić musi. Tak więc przedreptaliśmy kilka schodków i wylądowaliśmy na plaży, znaczy się w starej przystani. Bo wszędzie był beton. Równiutko i ładnie a przede wszystkim przyjemnie.
Po długich namowach w końcu wskoczyłem do wody. Były na plaże ze mną dwa morskie psiaki. Do ich skoczności i odwagi w pływaniu sporo mi jeszcze brakuje, ale powolutku powolutku dobiję i do nich. Moje pływanie polegało na dalekim skoku do wody podpłynięciu do Pani lub Pana i usadowieniu się na ich rączkach. Dłuższą chwilę tak leżałem i wychodziłem na brzeg, znaczy byłem wyciągany. I cała zabawa powtarzała się na nowo, aż miałem dość i do wody żadna siła nie mogła mnie zaciągnąć.
skok z gracją

pływam!

Po całym męczącym pływaniu był czas na leżenie i wygrzewanie się na słoneczku lub w cieniu, w specjalnie przygotowanym dla mnie namiociku. W tym czasie mogłem sobie trochę pozwiedzać okolice najbliższe, przede wszystkim jednak spałem!
mokry jestem

ale ładnie

wącham

jestem dumny pływałem

znowu do wody?!

Po bardzo długim plażowaniu przyszedł czas na spacerek do centrum miasta na malutkie zakupki. Już większy chłodek sprawił, że można było sobie w miarę pospacerować i było dość przyjemnie. Troszkę zobaczyliśmy i szybko wróciliśmy do do domku aby poleniuchować na tarasie. Do ugryzienia.
ale wstyd

przed rzeźbą

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz