wtorek, 11 sierpnia 2015

Na materacu

Obudziłem się dość wcześnie, przez śmieciarkę, która hałasowała jak startujący samolot pasażerki. Nawet Borowski się obudził, ale po wymianie porozumiewawczych spojrzeń postanowiliśmy kontynuować spanie. Niestety w końcu przyszedł czas na wyjście i to mimo ciepła jakie mimo porannych godzin panowało.

wcale nie jest wysoko


Niestety nie udało się tego wszystkiego rano załatwić za szybko i troszkę sobie pospacerowaliśmy. W końcu jednak całkowicie zignorowałem konieczność zjedzenia swojego śniadanka i przyglądałem się bacznie, czy ze stołu człowieków nic nie spadnie. 
Nim się zorientowałem a znowu wychodziłem na spacer, ale tym razem nie sam. Wszyscy poszliśmy i zasiedliśmy w wielkim aucie. Ja siedziałem między drugim rzędem foteli. W zasadzie to leżałem. Wszystko było super, bo nawet nie czułem, że jedziemy, ale było troszkę ciepło. Okazało się, że odwiedziliśmy sąsiednie miasto. Nie zobaczyłem jednak nic bo się śpieszyliśmy, bo był wielki ruch. No po prostu mówię wam, samochód za samochodem. Parkowali gdzie tylko się dało. W końcu poszliśmy też na szybkie zakupy. Znaczy ja poczekałem przy autko pod drzewkiem oliwnym, przy wodnym źródełku.
fajnie się jedzie

W końcu poszliśmy na tradycyjny wypad na plaże. Spędziliśmy tam długie godziny na spaniu i schnięciu a co najważniejsze na wodnych szaleństwach. Już zdecydowanie mniej boję się wchodzić do wody i coraz bardziej mi się to podoba. W zasadzie to zdjęć zrobiliśmy bardzo mało, bo nie było na to czasu. Słoneczko przypiekało więc mój Pańcio chodził w koszulce, co by się za bardzo nie przyrumienić a ja musiałem bez, choć też się prawie opaliłem. Oczywiście pływam do Pani i na rączki, ale robię to zdecydowanie szybciej, z coraz mniejszą paniką w oczach i zdecydowanie dalej. No mówię super, szkoda tylko, że jest tak głęboko. Mam nadzieję, że z czasem coraz mnie będę zwracał na to uwagę. 
u Pańci najlepiej

Nawet miałem okazję popływać na materacu. Borowski mnie na niego wrzucił po tym jak obszczekałem go, że nie zanurza się w wodzie i próbował ze mną pływać uczepiony do moje smyczy. W końcu jednak trafił mnie zaszczyt i zaległem na materacu. Jak już się przyzwyczajałem, że to takie super, że nie trzeba się męczyć a można pływać, postanowiłem się troszkę rozejrzeć i w tej chwili Pan mi materac przekręcił i wpadłem do wody - ledwo się uratowałem. Ostrzegali mnie, żebym nie wstawał, bo mogę przebić. No wiem doigrałem się.

nawet fajnie


wrzucili mnie a wyjść muszę sam

Odpoczywanie na plaży to sama przyjemność. Nie miałem jednak możliwości na dłuższy sen, bo mnie ciągle budzili, bo ktoś coś wyciągał do jedzenia i musiałem to wszystko sprawdzać.
coś jesz?

Do późna siedzieliśmy na plaży a po powrocie do domku zabrali się człowieki za szykowanie obiadku. Jakieś hamburgery czy coś robili. Pachniało pysznie. Mięsko piekło się na grillu a warzywka kroiły w kuchni. Nie mogłem zdecydować się gdzie siedzieć. Musiał to wszystko być tak aromatyczne, ze przyszedł do nas strażak. Był trochę zdenerwowany. Nie wiem co mówił, ale ciągle coś o Fire, caan't i tym podobne. Pewnie też chciał się załapać na jedzonko, a nikt go nie zaprosił. Na szczęście trochę tych pyszności spadło na ziemię. No po prostu niebo w gębie. Smak doskonały.
to dla mnie?

Dużo mięska zostało, ale oczywiście nie dostałem tego, bo było na następny dzień i wylądowało w lodówce. Takie marnotrawstwo. Dzień się powoli chylił ku upadkowi więc i ja postanowiłem doładować akumulatory i po nocnym spacerku padłem tam gdzie stałem. Do ugryzienia! 
ładowanie

sen właściwy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz