czwartek, 16 lipca 2015

Dzbanek Lawendy

Ostatnio bardzo często nasze poranki, odbiegają od tych zwykłych które wryły się w moje życie, do których przywykłem. W takie inne dni wstajemy i normalnie się szykujemy do wyjścia po czym LaBunia wiezie nas w przeciwnym kierunku niż w dni zwykłe, normalne. Czy to znaczy, że powoli muszę się szykować na zmiany rytuału? W każdym razie jedziemy wysadzamy Panią i czekamy na nią spacerują trochę po okolicy. W końcu Pani wróciła, trochę smutna, ale postanowiła poprawić sobie trochę humor malutkimi zakupami. Tak wiec szybciutko pojechaliśmy pod sklep i Pani sama poszła szaleć między półki sklepowe a my znowu czekaliśmy.
prze sklepem przy kolejce
Tak sobie czekałem na Panią i przy okazji chodziłem i oglądałem świat załatwiając swoje potrzeby. Czekanie nie było jakoś przesadnie długie, ale już powoli mi się nudziło. Na szczęście Pan zapewniał mi rozrywkę głaskając mnie. Bardzo lubię zwłaszcza na szyi. W razie potrzeby potrafię się wygiąć, a nawet położyć na ziemi. W sumie to nawet fajna była pogoda i to czekanie było nawet fajne, z tym, że było mało atrakcji. Na szczęście Pani w końcu się pojawiła, a ten jej relaks to chyba opierał się na wizycie w sklepie spożywczym, bo przyniosła same jedzonko. Co prawda niewielką ilość, ale jednak tylko owoce, pieczywko. Spodziewałem się co najmniej jakiś ubrań albo kosmetyków. Ech dziwna ta moja Borowska.
wśród Lawendy

no gdzie ta Pani?

W końcu nasz dzień mógł wrócić na normalne tory. Pojechaliśmy odwieźć Panią i ruszyliśmy dalej, zawieźć farbę do remontowanego mieszkanka. W zasadzie to wydaje mi się, że to już końcowe etapy tego remontu, bo już nawet powolutku się tam sprzątało. Posiedziałem tam chwilkę z zamiarem oceniania wykonanej pracy, ale naprawdę mi się nie chciało i skończyło się po prostu na spaniu.
inspekcja budowlana

Na szczęście dość szybko się pożegnaliśmy się i wróciliśmy do domku. Tam ja spokojnie oddałem się sennym marzeniom a do Pana przykleiła się Fuksja. Ta jeszcze chodzi w kubraczku, ale już jakaś taka żywsza i o wiele bardziej aktywna. Z tym, że jeszcze ciągle jest bardzo tulaśna. Przykleiła się do Pana i ocierała się o jego dawno niegoloną brodę. Albo jej się to podobało, ale najnormalniej w świecie chciała dać Mu do zrozumienia, żeby się ogolił. To jej przesiadywanie się opłacało, bo pod koniec dnia Pan w końcu się ogolił.
ech kiedy on się ogoli?

W między czasie Fuksja trochę pooglądała świat ze dzbanka. Chyba musiała się trochę po popisywać, że już wszystko robi i wszystko może, więc można zdjąć jej kubraczek, bo jej nie boli i się dobrze czuje! Środa miała być jej przedostatnim dniem kuracji. No ale wracając do jej przesiadywania na dzbanku, to po prostu z tej pozycji było jej łatwiej podziwiać to co dzieje się za oknem. A działo się wiele, działo się rusztowanie i hałasy pracujących robotników.
ale tam ciekawe rzeczy!

Tuż po tym jak szykowanie obiadku i sprzątanie się zakończyło poszliśmy szybciutko po Panią i w te pędy wróciliśmy aby się posilić. Pani oczywiście z wielkim uczuciem się tuliła z Fuksją. Co u obu Pań wywołało wielką radość.
tulaski

miłość do Pani

Ja w tym czasie trochę w domku łobuzowałem i powiem szczerze, że udało mi się popsuć jedną ze sznurowych zabawek, która wisiała od wieków na jednej z framug. Urwałem jej końcówkę, z którą poszedłem na wieczorny spacerek. Znaczy zabrałem ją, gdy Pan poprosił abym przyniósł sznur. No i tak cały wieczorny spacerek spędziłem na  noszeniu tego frędlowatego straszydła w pysku. Po szybkim załatwieniu potrzeb, jeszcze szybciej wróciłem do domku i do spania!
popsułem i muszę teraz nosić!

4 komentarze:

  1. Pies ma z wami bardzo przyjemne życie. Ponieważ wszedzie zabieracie go ze sobą i nie musi smutnie czekać. A tak apropo rusztowania to już kolejny blog na którym jest napisane o remoncie i o tym że koty uwielbiają na to patrzyć. Fajny post. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oni niekoniecznie chcą mnie zabierać, ale muszą :)

      Usuń
  2. Śliczniocha Pani! No po prostu chyba też odżywa powoli, a może wakacje blisko? ;)

    OdpowiedzUsuń