czwartek, 30 lipca 2015

Robotnicy

Ci robotnicy to mnie wykończą. Co rano nas budzą, no i jak ja mam się wyspać w tym okrutnym świecie? Czy oni nie mogą zacząć pracować odrobinę później, ja wiem tak o 12 albo chociaż 11.59. No, ale  skoro już nas obudzili skoro świt to trzeba było zacząć dzień. Zupełnie standardowo - śniadanie i w drogę. LaBunia nas dzielnie przewiozła i odprowadziliśmy Panią. Znaczy Pan odprowadził a ja czekałem przy aucie. Na szczęście szybko wrócił i poszliśmy na spacerek.
no już jesteś?
Poranne spacerki zawsze staram się jak najszybciej odbyć. Szybko załatwiam najważniejsze sprawy i już mogę wracać do domku, aby dospać te stracone przez robotników godziny snu. Oczywiście w miarę możliwości zajmuję kanapę, choć nie zawsze jest to możliwe. Czasami nie ma tam miejsca bo są jakieś rzeczy na niej porozkładane, albo Pan najzwyczajniej w świecie mi zabrania. Na szczęście to nie był ten dzień i mogłem swobodnie kanapować.
ale jest mi sennie

Fuksja natomiast wielce stęskniona za Pańciem po kilkuminutowej nieobecności wtulała się i w końcu zasnęła na kolanach. Jakoś taka ostatnio jest bardzo tulaśna. Całe szczęści, bo mam całą kanapę dla siebie. Wówczas ona jest bardzo zazdrosna i lepiej jej nie zaczepiać.
no nie rób mu zdjęcie, ja tu jestem!

heeeeeej

ty mnie tul a ja się umyję

zasypiam!

śpię

Nasza sielanka była przerwana sprzątaniem a potem szykowaniem obiadku i ostatecznie wyjściem na spacerek.  Oczywiście na początku spacerku zauważyłem, że robotników już nie było, ale pozostawili po sobie jakieś bułeczki czy inne takie. Nie wiem czy im nie smakowały czy coś, ale dla mnie były one idealne - od razu przez nieuwagę Pana skradłem jedną.

ale ja nic nie jem!

Popołudniowy spacerek połączony jest zazwyczaj z wyprawą po Panią. Tym razem nie było inaczej. Szliśmy jednak bardzo okrężną trasa. Miałem okazję sobie pobiegać po trawce. Szalałem sobie w wysokich trawach i przy okazji załatwiałem sprawy. W zasadzie to byłem jedynie połączony z Panem za pomocą smyczy i nie reagowałem na jakiekolwiek słowa mojego człowieka. Jednak ten znalazł na mnie sposób. Dobrze, że mieliśmy ze sobą sznur bo była chwila na bieganie za nim i gdy dotarliśmy po Panią to byłem już bardzo zmęczony.
idziemy na spacerek

po łąkach

no rzucaj bo nudy

no znalazłem rzucaj jeszcze raz

złapałem!

czy ty powiedziałeś JEDZENIE?

Z Panią szczęśliwie wróciliśmy do domku i znowu się zaczęło lenistwo. Niestety kanapa moja była już zajęta i nie było na nią wstępu. Trochę popróbowałem przy proszeniu o jedzeniu z obiadu Borowskich. Fuksja natomiast znowu wielce stęskniona za Pańciem musiał się z nim bardzo witać. Czyli powtórka z rozrywki. Ja musiałem się zadowolić podłogą. Ech no ciężkie moje życie.

Fuksja i jej leżanka

człowiek nie kręć się!

moja podłoga, a oni na miękkiej kanapie

Do wieczorka było trochę nerwowo, bo po ostatnim spacerku za kradzieże różnych rzeczy ze stołu a przede wszystkim za szczekanie trafiłem w kaganiec. To wszystko przez to, że czasami czuje w sobie taką ogromną energię i zazwyczaj przekłada się to na łobuzowanie. Osłodą w karze była Fuksja, która postanowiła mnie pocieszać.
kara

Na szczęście wraz z końcem kary przyszedł czas na sen. Wszyscy jak jeden mąż przenieśliśmy się do sypialni. Oczywiście Fuksja była tam pierwsza, ale niemal jednocześnie cała nasza banda zasnęła. Do ugryzienia!
w nóżkach

\zasypia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz