sobota, 18 lipca 2015

Aktywnie

W piątek rano spanie jest dla cieniasów, zwłaszcza w ładny i pogodny dzień a przed wszystkim gdy chce się bardzo sikać. Bardzo żałuje, że toaleta jest dla mnie za wysoko, bo bym mógł zdecydowanie dłużej pospać. A tak jak już wyjdę i wrócę to już nie śpię snem porannym a przedpołudniowym, a to zupełnie inna para kaloszy. 
hej czas wstawać!


Pobudka była szybka i równie szybko trafiliśmy do autka. Nim się zorientowałem a Borowscy już gdzieś poszli i chwilę zostałem sam. Spokojnie siedziałem sobie w bagażniku z otwartą szybą przez którą podziwiałem świat. Nim jednak zdałem sobie sprawę, ze swojej smutnej samotności to pojawił się Pan i poszliśmy na malutki spacerek, który jak się okazało przerodził się w dość znaczną wyprawę. Wolnym krokiem spowalniani przez żar lejący się z nieba dreptaliśmy w kierunku centrum Katowic. Już tam byłem, ale nigdy w pełnym słońcu, więc może coś ciekawego poznam i zobaczę. Najpierw pokonaliśmy kawał drogi wzdłuż bardzo ruchliwej ulicy. Momentami to nóżki mnie tak bolały, że iść nie mogłem. Na całe szczęście co jakiś czas zatrzymywaliśmy się na małego łyka wody, którą taszczył ze sobą Pan. Całe szczęście, że zabrał plecak. 
suszę przy wlotówce do Katowic, ale mobilki spokojnie tylko język

Spacerek ten był pełen wrażeń. Czasami coś tam ugryzłem, czasami poszarpałem za sznur lub nogawkę. Ogólnie normalny spacerek. Dotarliśmy do centrum w okolice jeszcze budowanego rynku. Wszędzie robotnicy, ludzie gdzieś się śpieszący i tramwaje. W tym wszystkim ja pijący wodę z buteleczki i ganiający za gołębiami!
no daj łyka

za gołębiami ganiam tak
(przepraszam, za jakoś nagrania, ale operator to ciapa)

uwaga gonię was!!!

Po takiej męczącej bieganinie, postanowiłem się udać aby uzupełnić poziom w zbiorniczku do pobliskiej fontanny. Ta cudowna fontanna jest idealnie dopasowana do rozmiarów bassetów. Gdy tak sobie uzupełniałem w nieskończoność to podszedł miły Pan, który zwrócił uwagę, że woda w fontannie może mieć jakieś chemikalia. Byłem trochę zdziwiony taką obawą, bo woda w samu nie różniła się niczym od każdej innej jaką piłem (z wyjątkiem tej morskiej). W dodatku była taka zimna!
e tu jest za wysoko

doskonała

Ponieważ czas nas już powolutku gonił to udaliśmy się w drogę powrotną do autka. Okazała się, że całkiem spory kawał drogi przeszliśmy. W trakcie powrotu miałem serdecznie dość słońca, upałów i tego spaceru. Chciałem jak najszybciej do autka odpocząć i dokończyć brzoskwinię, która zostawiłem w bagażniku. Czekała na nas Pani ciepło się przywitaliśmy i ruszyliśmy w drogę, ale nie do domku - o co to to to nie!
Pojechaliśmy do wykwintnej restauracji aby zjeść śniadanie. Rano nie mieli Borowscy na to czasu. Zaparkowaliśmy autko na ostatnim wolnym miejscu parkingowym, zamówienie zostało przyjęte więc zasiedliśmy w pięknym ogrodzie. Ja się położyłem spać, a Borowscy czekali. W końcu zjedliśmy, ba nawet ja dostałem odrobinę tego przepysznego i wykwintnego jedzenia. Pyszne!
wizyta w wykwintnej restauracji

Załatwialiśmy jeszcze masę innych spaw, ciągle byliśmy w drodze. Zmęczenie było bardzo duże, na szczęście nie byliśmy już głodni. W trakcie drogi zahaczyliśmy o nasze centrum, gdzie zakupiliśmy zmrożoną wodę.  Potem odstawiliśmy Panią pod jakiś budynek w którym zniknęła, a my z Panem próbowaliśmy iść na spacer, ale to było bez sensu. Najpierw wiec skorzystałem na tym, że Borowscy nie chcieli wypić swoich napoi, więc je dopiłem. Były pyszne i bardzo orzeźwiające.

sposób pierwszy

sposób drugi

No po takim zastrzyku orzeźwienia miałem siłę na spacerek, ale krótki spacerek. Po kilkunastu krokach chciałem już wracać, na szczęście Pan mnie rozumiał i od razu wróciliśmy do autka, gdzie sobie pospałem. Położyłem się przy autku na chłodnej kostce brukowej. Tak dla zabawy Pan zalał mnie całego wodą. Było to bardzo potrzebne mojemu rozgrzanemu ciałku.
wracajmy!

oblałeś mnie!

no mogę iść spać

coś kombinujesz

Spałem jak mały szczeniaczek. Do czasu aż pojawiła się Pani. Szybko autkiem w końcu wróciliśmy do domku. Od razu zabrałem się za spanie. Fuksja nie pozostawała w tyle. Towarzyszyła mi w wypoczynku i relaksie oraz dodawała mi sił.
Fuksja na kocyku

Ja na podłodze

śpiące bliźniaki

W końcu jak już się całkiem obudziłem w okolicach popołudnia to czekały na nas lody. Fuksja w swoim zwyczaju się bardzo delektowała swoim kawałkiem lodów, ja natomiast chciałem pochłonąć go jak najszybciej, ale Pan mi nie pozwalał. Jadłem z ręki a nie jak zwykle z miseczki. Tak więc zamiast połknąć g od razu musiałem się męczyć w lizanie i odgryzanie kawałeczków.
Fuksja delektuje się lodami

Ja pochłaniam lody

no weź się podziel!


Do późnej nocy byłem na spacerku i sobie spokojnie egzystowałem szykując się do nocy i snu. W miedzy czasie Fuksja w ramach obchodzenia swojego dnia znalezienia dostała całą puszkę swojego jedzonka, którą oczywiście wciągnęła w jednym momencie.
świętuje

W końcu przyszła noc a co najważniejsze przyszedł czas na spanie. Z wolna nasz sen z salonu przeniósł się do sypialni. Zmęczeni po całym dniu zasnęliśmy gdy tylko nasze głowy wylądowały w łóżeczkach. Do ugryzienia!
wspólnie na kocyku

jednak podusia jest lepsza

przy balkonie jest super chłodek

1 komentarz:

  1. Ja 10 minut temu wylałam 0,5 butelki wody na mojego psa i już jest suchy. Dobry sposób na upalne dni. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń