piątek, 24 lipca 2015

Powrót do czerwieni

Ech cały czwartek był jakiś taki inny, taki dziwny. Rano po odwiezieniu Pani pojechaliśmy w dłuższą drogę. Oczywiście całość przespałem, a obudziło mnie dopiero gaszenie silnika LaBuni. Spokojnie wyszedłem i trochę pospacerowałem po okolicy remontowanego mieszkanka. Spacerek jak to spacerek, był owocny ale niestety szybki. W te pędy polecieliśmy do mieszkanka aby ocenić stan remontu

Podczas picia wody dowiedziałem się, że zostaje w tym mieszkanku a Pan gdzieś idzie. Pomyślałem sobie, trudno. Tak to już bywa i postanowiłem być jak najgrzeczniejszy i poczekać na powrót mojego Borowskiego. Większą część czasu po prostu przespałem, ale tez i byłem na niejednym spacerku. Przy okazji zastanawiałem się dlaczego mnie zostawiono i gdzie teraz jest Pan
Do popołudnia sobie spokojnie egzystowałem aż nagle pojawiła się Pani, tak dokładnie Pani. Przywitałem się bardzo i nawet troszkę popuściłem. Po niedługiej chwili poszliśmy do Freda. Tam też Pana nie było, ale jakaś to wielką strata nie była, bo była miseczka z jedzeniem.
W międzyczasie ludzie zajmowali się swoimi bo pojawiła się Ruda Pani od ścinania głów, Próbując się dostać do pokoju gdzie takie ścinanie się odbywało troszkę popsułem drzwi, a dokładniej wypchałem płytę drewnianą, która zastępowała szybę. Na szczęście się dostałem, ale ciekawie tam nie było więc wróciłem do kuchni licząc na jakiś spadek.
Nagle usłyszałem jakieś hałas przy drzwiach. Razem z Fredem tam polecieliśmy aby to sprawdzić. To był mój Borowski, skakałem i lizałem go z wielką radością. Cieszyłem się z jego powrotu. Potem zjadł tam kolacje, a może obiadek, oczywiście dzieląc się ze mną częścią swojego posiłku. Jakoś tak preferował dawanie mi mięska, a ja się z tego bardzo cieszyłem.
podziel się!

Potem to naprawił popsute przeze mnie drzwi i w zasadzie to tyle. Po dłuższej chwili siedzenia pojechaliśmy do do domku. LaBunia na nas czekała i posłusznie oraz z wielką radością zawiozła nas do domku. Tam od razu  przywitaliśmy się ze stęsknioną Fuksją i oddaliśmy się radosnym chwilą w wypoczynku. Trochę zachęcałem Pana do zabawy i na spacerku sobie trochę poszaleliśmy, ale ogólnie to spaliśmy. Zresztą zaskoczył mnie trochę Pan bo wieczorem dostałem na szyje czerwona obrożę. Dawno jej nie nosiłem, a bardzo ją lubiłem. Poza tym Pan mówi, że w niej łatwiej mnie kontrolować i opanować moje napady złości podczas spacerków. Tak wiec teraz nosze to, ale do autka oczywiście ciągle mam szelki.
Fuksja nie była zachwycona tym, że została na cały dzień!

pobawimy się?
a może tym się pobawimy?

czerwona obroża i tulaśki do Pańcia

Fuksja nie może się od człowieków oderwać


Reszta dnia a raczej wieczór, to było głównie spanie i szykowanie się do spania. Po spacerku zbiorniczek miał już minimalny stan więc w spokoju mogłem się relaksować i odpoczywać, a było po czym. Dzień pełen wrażeń, choć mało aktywny zleciał dość wolno, bo na czekanu, ale w końcu się skończył. Wyczerpany. Nawet Fuksja pomimo swojej złości w końcu szykowała się do spania. Do ugryzienia!
śpię

nie będziesz mi mówić kiedy mam spać!

idziecie już spać?   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz