piątek, 8 maja 2015

Słońce

Słońce przywitało nas z samego rana, w zasadzie to zmusiło nas swoim świeceniem do otwarcia oczu. Jak na swoim pontoniku nakrywałem się uszami aby nie raziło to robiło się bardzo gorąco, w efekcie chcąc nie chcąc musiałem wstać. Najgorsze w tym wszystkim są dwie rzeczy. Rolety nie pomagają a we czwartek to mogłem sobie pospać trochę dłużej. A tu masz babo placek i zaraz na nogach.

Po śniadanku przygotowaliśmy się i ruszyliśmy w drogę, ale nie pojechaliśmy odwieźć Pani a odwiedziliśmy sąsiednie miasto. Odprowadziliśmy Panią pod gabinet dentystyczny i chwilę z nią poczekaliśmy, aż w końcu ten otworzyli. Trzymając kciuki za Panią ruszyliśmy na spacerek. Przy okazji muszę nadmienić, że piętro pod dentystą jest mój ulubiony sklep zoologiczny. Słoneczko świeciło więc spacerek był wielką przyjemnością, choć trwająca dość krótko, bo jak się okazało Pani bardzo szybko wróciła.
wśród kwiatków

ja i zielenina

Poranny spacerek mieliśmy już zaliczony więc po odwiezieniu Pani do pracy szybciutko wróciłem do domku i poszedłem spać. Pan w tym czasie coś porządkował, coś sprzątał, układał a w końcu pichcił. W zasadzie to w ogóle się w to wszystko nie wtrącałem i spokojnie sobie spałem.
Wraz ze zbliżającym się popołudniem i wraz ze wzrostem temperatury w domku powoli robiło się nieznośnie, więc udaliśmy się z Borowskim na spacerek. Fuksja została w sama pewnie bardzo za nami tęskniąc. No nic kolejne kilometry zrobiliśmy do naszego wyzwania dobrze się przy tym bawiąc. W końcu słoneczko, pachnący świeżością lasek i łąki są mogą powodować smutku. 
w kwiatach po raz drugi

idziesz?

poczekaj bo wącham!

w lasku chwila wytchnienia

Spacerek się przedłużał, bo właśnie oczekiwaliśmy na telefon od Pani, że już wychodzi. Po prostu szliśmy sobie a ja korzystałem z każdej okazji do uzupełnienia płynów. Nie oparłem się żadnej kałuży, czy też jak ktoś woli przeszkodzie wodnej o małym znaczeniu strategicznym. Z każdej piłem tyle ile tylko się zmieściło. W końcu dostaliśmy telefon i po kilku minutach już witaliśmy się z Panią.
piję

Na koniec jeszcze chciałem przypomnieć o  moim identyfikatorze. Z tego miejsca chciałem zaznaczyć, że jest on bardzo trwały a tłoczone literki są prawie niezniszczalne. Podobne polecam każdemu pieskowi, bo w razie gdyby się zgubił to zawsze jakaś dobra człowiecza duszyczka powiadomi właściciela o znalezisku. No i to było by na tyle Do ugryzienia!
mój identyfikator

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz