czwartek, 21 maja 2015

Sen o wędce

No więc z samego rana udaliśmy się do parku Skałka na długi obchód jeziorka.  Z wielką radością zaakceptowałem taki sposób spędzania poranka, bo i pochodzę i co najważniejsze pod nosem a raczej pyszczkiem jest woda i to znaczne ilości wody. 
gotowy do działania!


Ruszyliśmy przed siebie korzystając z co jakiś czas wychodzącego za chmur słońca. Nie było go wiele, więc cieszyliśmy każdą nawet najmniejsza chwilą. W każdym razie nasz spacerek jak każdy zaczął się od pierwszego kroku. Ruszyliśmy przed siebie i z radością wąchałem cały świat. Chodziłem od kąta w kąt ciesząc się zwykłą codziennością. Cieszyłem się, że razem ze swoim Panem mogę codziennie chodzić i oglądać świat i nierzadko te spacery są bardzo długi i wyczerpujące ale zawsze no może prawie zawsze bardzo relaksujące.
hm ktoś tu był?

nad jeziorkiem fajnie jest

W sumie zrobiliśmy nad jeziorkiem trzy kółeczka, dające łącznie ponad trzy kilometry. Przy okazji wzbudziliśmy nie lada zainteresowanie wśród miejscowej braci wędkarskiej. Naprawdę nie potrafię zrozumieć tych ludzi. Siedzą sobie nad jeziorkiem, czasami zajadają jakieś kanapeczki i patrzą w lustro wody wypatrując jakiś ruchów spławika. Od czasu zarzuca wędkę w inne miejsce i dyskutują o tym, że miejsce w którym są to dobre łowisko. Trochę to zaskakujące, bo wiele czasu spędziliśmy na ich obserwacji i widzieliśmy jeden raz jak wyciągają jakąś rybę - dokładnie jeden. I ci ludzie dyskutują o tym, czy mają dobre łowisko? To ja nie chciał bym zobaczyć jak wygląda to złe! 
W każdym razie podsumowując to całe to łowienie mógłbym ograniczyć do jedzenia kanapek i spania na trawie, ech może kiedyś będzie mi dane spać na własnej trawce w ogródeczku przed domkiem. 
Podczas ostatniego kółeczka poszukiwałem miejsca z dogodnym dojściem do wody. Wyjątkowo próbowałem coś zdziałać z pomostu, ale niestety było za daleko. W końcu jednak się napiłem, ze swoich ulubionych zejść.
chwila zadumy

może dosięgnę!

W każdym razie na razie wróciliśmy do naszego mieszkanka bez wymarzonego trawniczka. Od razu zająłem swoje ulubione miejsce do spania, gdy nie ma Pani. Wprawnym ruchem wskoczyłem na kanapę i zagłębiłem się w otchłani sennych marzeń. Nie pamiętam co mi się śniło, ale musiał to być coś bardzo przyjemnego, bo gdy się obudziłem to było już posprzątane i nawet obiadek był już gotowy. 
śpiący królewicz

Ech nie wiem ile czasu spałem, ale po wizycie w kuchni spostrzegłem, że miseczka jest pełna. Ponieważ śniadanko już dawno zjadłem to znaczy, że to był obiadek. Przespałem pół dnia nawet o tym nie wiedząc, ale to nie był zmarnowany czas. W sumie to chyba rozumie, czemu Fuksja tak dziwacznie na mnie patrzyła, gdy przechadzałem się po mieszkanku. Pewnie musiała pomagać w sprzątaniu a ja sobie spałem.
pyszności

gdyby wzrok mógł zabijać to bym nie żył

Ona w zamian za swoją jak podejrzewam pomoc dostała wspaniałe jedzonko. To co dostała ostatnio jako darmowy gratis. Borowscy traktują to jako przysmak dla niej. Mnie udało się trochę wyczyścić łyżeczkę z tym smakołykiem. Powiem szczerze, że jest pyszny i na pewno zjadłbym tego więcej. Fuksji też bardzo smakowało i jest z tego bardzo zadowolona. Przed snem udałem się jeszcze z Panem na wspaniały długi spacerek nad cuchnącym jeziorkiem. Chyba więcej się tam nie udamy, bo zapach zapierał dech w piersiach. Do ugryzienia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz