piątek, 15 maja 2015

Pożegnania czas

Po wspaniale przespanej nocy przyszedł czas na rozpoczęcie kolejnego dnia - czwartek zapowiadał się wyśmienicie jak wszystkie ostatnie dni. Nic nie zapowiadało tragedii która miała się wydarzyć popołudniu. Wszystko układało się rano jak należy, wstajemy odwozimy Panią i idziemy na spacerek.
No właśnie zrobiliśmy obchód naszej okolicznej górki, lasy i łąki. Oczywiście spacerek ten był częścią naszego wyzwania i kolejne kilometry wpadły do naszego koszyczka. Lasek jak to lasek każdego można znaleźć w nim nowe zapachy oraz jakieś ciekawe miejsca. To liść się gdzieś przesunie a to krzaczory odsłonią ukrywaną do tej pory tajemnice. Ogólnie chcę Wam powiedzieć, że bardzo lubię chodzić po lesie. Tak więc z wielką radością latałem między drzewami i żałowałem, że Pan nie chce mnie spuścić ze smyczy. No ale po trochę go rozumie, bo jestem czasami taki wariat targany instynktami. No wiec zmęczony i wyczerpany wróciłem do domku na własnych zmęczonych łapkach. 
w lesie fajnie jest!

No a w domku to pełen relaks. Fuksja od niechcenia nas przywitała w drzwiach i bardzo szybko wróciła do spania na swoim legowisku a ja zaraz za nią. Oczywiście nie położyłem się na jej legowisku a na swoim pontoniku.
Fuksja wypoczywa!

Oczywiście Ona nie była by sobą gdyby nie kręciła się po całym mieszkaniu szukając najwłaściwszego miejsca. Chodziła sobie po całym mieszkaniu. Raz na chwilę znalazła się w sypialni, ale była z dala od nas i szybko wróciła. Ostatecznie wylądowała na kanapie cyckająć kocyk i ugniatając go. W końcu się rozluźniła i zasnęła na bardzo długo.
zasypia!

Niestety nasz sen trwał ledwie kilka godzin, bo obudziły nas otwierane drzwi. To Pan ukradkiem się wykradł z domu i przyniósł dwie paczki. Oczywiście Fuksja to prawie olała całkowicie, ja natomiast byłem bardzo tym zafascynowany co tam się pojawiło.
no weź pokaż!!!!

Pan oczywiście się ociągał, bo najpierw wymyślił sobie sprzątanie, gotowanie. Ech ten Pan to jednak jest denerwujący czasami, a potem się dziwi, że mi czasami nerwy puszczają. W końcu jednak się zdecydował i otworzył. Były tam prezenty dla mnie, ale w zasadzie to może i dla Pani i Pana. Przyszły dwie książki, psie książki. Jedna nawet z bassetem.
książki!!!

Jedna z nich jest książką kucharską dla psów a druga to powieść. Niestety jeszcze nie wiem dokładnie o czym są, ale zapowiada się bardzo intensywny weekend z nosem w książkach. Ech jakie było moje rozczarowanie jak okazało się, że wszyscy bez kota wybraliśmy się do Freda i tam zostałem. Pan się ze mną pożegnał przy aucie i pojechała a Pani zaprowadził na górę i posiedziała ze mną. W miedzy czasie obcinała sobie głowę przy pomocy miłej rudej Pani. Tak sobie między nimi latałem i przeszkadzałem we wszystkim. Roznosiłem obcinane włosy. No muszę powiedzieć, że ta moja Pani to się bardzo leni (zrzuca włosy). Co prawda rzadziej niż ja, ale na pewno bardziej intensywnie. 
W końcu powoli impreza z obcinaniem głów się skończyła i nawet moja ukochana Pani bardzo mocno mnie pożegnała i powiedziała abym był grzeczny i wyszła. Trochę nie docierało do mnie to co właśnie się stało. Najpierw Pan teraz Pani. Ech dopiero wieczorem dotarło do mnie, że Oni chcą spędzić weekend z moimi książkami beze mnie!!!! A to łobuzy z nich. Pewnie przyjadą i mi wszystko opowiedzą! Rozpaczałem trochę popiskując i nie mogąc znaleźć sobie miejsca u Freda. W końcu późno w nocy usnąłem w legowisku Freda. Do ugryzienia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz