niedziela, 24 maja 2015

Misja goście

Sobota nie była dniem zbyt zachęcającym to wychodzenia. Chmury na niebie i ciągłe mżawki, choć muszę szczerze przyznać, było dość ciepło. Mimo wszystko poranny spacerek nie był ani długi ani wyjątkowo przyjemny. Po prostu szybko załatwiłem najważniejsze sprawy i szybko wróciłem do domku aby oczywiście dalej spać. No dobra jeszcze pomogłem w przygotowaniu śniadania, zjadłem i położyłem się spać pod stołem na nóżkach Pani.

Niestety ponieważ życie to nie bajka, to wszystkie człowieki zabrały się za ciężką pracę, związaną z porządkowaniem naszego mieszkanka. Po względny  ogarnięciu postanowiliśmy z Panem odbyć misję polegająca na wysyłce paczuszki. Całe szczęście, że nie padało. tak sobie spokojnie dreptaliśmy. Nie działo się absolutnie nic ciekawego a jedynie wywoływaliśmy małą sensacje wśród mijanych ludzi. A to zachwycali się moimi uszami, łapkami a nawet oczkami. Ogólnie bardzo miło się nam dreptało z takimi pochwałami wokoło głowy. W końcu dotarliśmy do celu gdzie Pan mnie przyczepił do barierki i poszedł wysłać list. Swoją drogą to bardzo nieładnie, że pieski nie mogą wejść na pocztę. Przecież umie zachować czystość i jestem w miarę grzeczny.
już jesteś?

Po szybkim wyjściu okazało się, że dziś będziemy mieli gości i razem z nimi wybierzemy się na koncert jakiegoś znanego artysty, który był w naszym mieście. Pan zawsze stara się wszystko sprawdzać, wiec poszliśmy zobaczyć miejsce tego koncertu. Po chwili drogi byliśmy na miejscu. Dużo ludzi zwłaszcza dzieci. Scena na której tańczą w rytm skocznej muzyki. Różne stragany z jedzeniem i do tego stoiska z różnymi artykułami wykonanymi ręcznie. Oczywiście z zainteresowaniem się im przyglądałem, ale niestety nic nie kupiliśmy, nawet najzwyklejszej zakładki, bo było bardzo drogo jak na naszą kieszeń w tej chwili. Zresztą popołudniu mieliśmy tu pojawić się jeszcze raz wiec i zapewne jeszcze będziemy mieli okazję coś kupić. W każdym razie rozpoznaliśmy teren i udaliśmy się w drogę powrotną.
stoiska w tle i ja

Po powrocie do domku i chwili zabawy z Fuksją postanowiłem przymilić się do Pana, który siedział na swoim foteliku. W końcu to mój kochany Pancio, czasami ostry, ale zawsze sprawiedliwy i zwykle bardzo dobry. Miział mnie po brzusiu, szyjce i grzbiecie. Było mi tak miło, że aż usnąłem nim się zorientowałem co się dzieje.
dostojny sen

W końcu wstałem zjadłem i zamiast iść na spacer to udałem się do kuchni gdzie pomagałem przy produkcji Pizzy, W końcu gości trzeba ugościć. Niestety pech chciał, że Pan dostrzegł moje podjadanie resztki sera z blatu za co bezceremonialnie trafiłem w kaganiec. Było tak aż do przyjazdu gości. Mimo kary przywitałem się z nimi i trochę popuściłem, tak dla zasady a co. Potem szybko wróciłem pod stolik wokół którego zasiedli goście. Stół bardzo szybko zapełnił się smakołykami na które nie miałem co liczyć, niestety.
przysmaki

Na szczęście pojawiło się światełko w tunelu. Brakło picia, więc z Panem udaliśmy się do pobliskiego sklepu. Miałem chwilę czasu na spacerek i załatwienie swoich potrzeb a przy tym moja kara się skończyła. Na parkingu czekając na Pana aż wyjdzie ze sklepu czułem się bardzo bezpiecznie, bo zaraz obok mnie stały dwa radiowozy pełne policjantów. Chyba wiedzieli, że będę to pilnowali. Niestety bardzo padało i spacerek nie był za przyjemny. Już wiedziałem, że raczej na koncert się nie udamy a co za tym idzie nie kupimy żadnych ręcznie robionych gadżetów. Po powrocie do domku przymilałem się do gości. Oczywiście byłem trochę mokry i nawet porządne wycieranie ręcznikiem niewiele dało. Zwłaszcza zainteresowałem się gościem, który zajął fotel mojego Pana. Trochę mi się to nie podobało i trochę go zaczepiałem. Tymczasem Fuksja zachowywała się zupełnie inaczej niż zwykle. Nie uciekała i nie chowała się po kątach w małym pokoju. Łaziła między gośćmi, trochę ich zaczepiała a nawet starała się z nimi bawić. W końcu jednak zmęczona położyła się spać na swoim legowisku.
Rozmowy i dyskusje trwały dość długo, ale niestety w końcu wszyscy się zebrali. Oczywiście odprowadziłem ich do autek i poszedłem na mały spacerek. Po powrocie do domku Pan położył się koło Pani na kanapie i oglądali TV a ja postanowiłem wykorzystać ten czas i zająłem miejsce na fotelu Pana. W końcu był wolny i od dawna chciałem zobaczyć czy jest tak wygodny jak mój. W końcu Borowscy poszli spać, a ja dopiero gdy już zasnęli przeniosłem się z fotela do sypialni. W końcu kto to widziała aby być daleko od Pani i Pana. Do ugryzienia!
sen

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz