wtorek, 17 grudnia 2013

Żaden prezent nie jest zły

Jestem sfrustrowany - tyle poczty, ani jedna przesyłka nie do mnie :( Chyba tak być nie powinno, prawda? W końcu takie "małe" pieski jak ja, powinny też dostawać tyle prezentów co Pan i Pani. Idą Święta (Pan i Pani non stop wymawiają to zdanie, więc to chyba coś ważnego...) i nie powiem, chętnie zobaczyłbym w tym strasznym kojcu jakieś nowe zabawki. O, albo jakiś fajny przysmak. A nie, wciąż ta sama świnia, piłka, sznurek. I sucha karma - jak dla konia. Można od tego wszystkiego dostać do głowy. I ja zdecydowanie powoli dostaję.

Dziś na przykład, zaraz z rana, chwilkę po tym jak wszamałem kolejną michę suchej karmy, usłyszałem dziwny, PRZERAŻAJĄCY, dźwięk. Pani powiedziała "domofon? O tej porze?", a Pan "Poczta. Ulotki?". Po chwili okazało się, że jednak nie ulotki, tylko najprawdziwsze przesyłki. Całe dwie. TYLKO I WYŁĄCZNIE DLA MNIE!!! Tak myślałem, dopóki Pani ich nie obejrzała i nie stwierdziła "książki, do recenzji". Znam to sformułowanie. Oznacza ni mniej, ni więcej - "będę miała mniej czasu na zabawę z Furiacikiem". Bardzo nie lubię, gdy przesyłki przychodzą do niej. Po chwili już jej nie było (Pani, bo poszła do pracy), zostałem więc z Nim. On przynajmniej poświęca mi czasem odrobinę uwagi. Pomacha sznurkiem. Po gania za mną po mieszaniu. Zawoła coś głośniej z radością, na przykład "Zły pies", albo "Nie na wycieraczkę!", lub "siku robimy na kuwecie". Uwielbiam te jego zawołania, ma taką fajną minę, gdy wyciera kałużę moich siuśków :) Sama radość :)

Ale do rzeczy. Gdy Ona już wyszła otrzymałem prezent. A nawet dwa. Możecie zobaczyć poniżej jak się nimi bawię.

Tu jeszcze przed zniszcz... znaczy przeczytaniem listu...


A tu już po :)

Później pojawił się kurier, z kolejnym prezentem przeznaczonym... znów dla kogoś innego. Na szczęście On był na tyle miły, że się ze mną podzielił.

Tu jeszcze interesuję się pudełeczkiem...

To było coś, nie odrywałem się od tego pudełeczka przez 125716 godzin. Super zabawa, nawet lepsza niż świnką.... albo nie, świnka jednak jest lepsza :)

A tu już świnką :)

Potem nastąpiło coś strasznego. Zasnąłem. Chyba na kolanach Pana, ale za dobrze nie pamiętam. Przyznam szczerze, padłem jak koń po westernie (gdzie to ja zasłyszałem takie powiedzonko? Może w tym wielkim świecącym czymś wiszącym na ścianie? Mniejsza z tym). Gdy się przebudziłem, stał przede mną mój Pan, a za oknem było ciemno. Chyba przespałem 8452154545 godzin. Albo i więcej. Potem Pan i Pani oglądali jakiś film w takim małym pudełku. Strasznie się śmiali. Chyba z tego:


Nie wiem, co w tym zabawnego. Spałem no nie? Czy Wy nie sypiacie w różnych pozycjach?

Jak się można było spodziewać wieczór upłynął mi na: siuśkaniu, kupkaniu, gryzieniu i furiatowaniu. Poniżej kilka fotek z tego wspaniałego okresu, gdy Pan i Pani są w domu i są tak cudownie zajęci mną :)

Tu czekam, aż Pan wyjdzie z łazienki i się ze mną pobawi...

Tu zastanawiam się, czy zrobić siuku przy wyrku Pani i Pana...

A może na dywaniku?

E, lepiej jednak przy drzwiach. 
Po siuśkach zawsze On albo Ona łapią za moją najulubieńszą zabawkę, mopa :)

Tu próbuję odzyskać moją własność - mopika :)

No i na koniec, sesja z mojej ostatniej drzemki...

sekundę później...

i kolejną sekundę póżniej...

Iiiii.... ostatecznie śpię :) 

Do usłyszenia jutro moi kochani sFuriatowani :)

4 komentarze:

  1. Ślicznotek. :) Poczytałam troszkę, przypomniały mi się pierwsze dni Merka z nami, uwielbiał mopa, na szczęście już daje mu żyć, ale za to zmiotce nie przepuści, mimo iż już - chciałoby się powiedzieć - rozsądny dwulatek. :) Miłego wspólnego życia. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeurocza psina! A jak sprytna!
    Niniejszym oznajmiam, iż zostałam sFuriatowana! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszymy się, że nasz Furiacik przypadł Wam do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest cudowny, ciocia uwielbia i czeka na Sylwestra, kiedy będzie mogła Furiacika pomęczyć :D

    OdpowiedzUsuń