poniedziałek, 16 grudnia 2013

Szczepienie

Dzisiejsze popołudnie musiałem spędzić całkowicie sam - w zupełnym zamknięciu i osamotnieniu. Można powiedzieć dożywocie - tak cierpiałem, że aż poszedłem spać :)
Gdy wróciła moja Pani postanowiłem zrobić jej niespodziankę - i zrobiłem kupkę tam gdzie chciała. Cieszyła się tak, jakby wygrała w totolotka całą paczkę przysmaków. Oczywiście dla mnie.  
Przyszedł Pan i wszystko potoczyło się błyskawicznie. Co prawda byłem troszkę nie w sosie, ale szybko wpakowali mnie do auta i wio - w drogę. Wylądowaliśmy przed znanymi mi drzwiami -Weterynarz.
W poczekalni spędziliśmy dłuższą chwilę, więc będąc nie w sosie postanowiłem się zdrzemnąć. Ciągle było mi niewygodnie, ale jakoś dałem radę.


Nagle Pani się zrywa i słyszę znajomy głos. To mój Pan doktor. Oczywiście chwila zachwytów nad moją urodą i pełen przegląd - oczywiście jestem zdrowy jak RYDZ.



Troszkę popiszczałem, ale ogólnie nie było źle. Nagle Doktor dał mi wielkie coś do powąchania. Pani mnie bardzo mocno przytuliła i zrobiło mi się tak miło - i ... SIUP - jak mnie nie dźgnie coś w szyje. Wielkie ostrze przeszło prawie na wylot, ledwo uszedłem z życiem.

Z tego ci się zorientowałem już niedługo będę mógł wychodzić na dwór. To chyba musi być coś fajnego, być tak noszonym w kocyku na rączkach po parkach, uliczkach i lasach.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz