niedziela, 22 grudnia 2013

Świąteczna gorączka

Dziś moi Państwo cały dzień byli ze mną, ale jakby obok mnie. Od samego rana słyszę tylko - szykujemy święta. Pani siedzi w kuchni i cały dzień gotuje. Zapachy takie wspaniałe, że aż ślinka cieknie - tak więc skoro dobrze jej idzie, to nie mam zamiaru jej przeszkadzać. Pan za to cały czas stara się zdejmować okienne ozdoby. Co chwilę znosił coś do kuchni i razem z Panią wkładali to do karuzeli. Nawet fajnie to wyglądało, ale przestało być zabawne gdy w środku znalazły się wszystkie moje kocyki, poduście i część zabawek.


Pan potem zabrał się za sprzątanie sypialni - gdzie i ja wydawałem się być nieodzowny. Oczywiście gdy tylko w moim zasięgu pojawiały się ciekawe rzeczy wyjęte z szafy, to nie omieszkałem ich zakosić. Z łupem biegłem niczym hart, ale Pan i tak szybko mnie doganiał i odbierał mi zdobycz. W gruncie rzeczy pokłóciliśmy się o to. Pan był bardzo zły, a ja chcąc go uspokoić postanowiłem mu pomoc przy rozwieszaniu wykaruzalowanych okiennych kocyków. Położył to na fotelu i nosił na suszarkę, chciałem mu tylko pomóc i przenieś, oczywiście zahaczając o moje legowisko. Mój Pan wcale się nie uspokoił, a zezłościł jeszcze bardziej. Więc się bardzo kłóciliśmy - ja gryzłem wszystko, co wpadło mi w ząbki ze złości, a on tylko krzyczał. Gdy dopadłem do jego rąk, to dopiero się zaczęło. On szybko poszedł do kuchni, ja za nim i spotkała mnie nagroda. Jadłem chili, grejpfruta i jeszcze cebulkę - to było pyszne, aż w końcu dotarł do pieprzu - i powiem tylko, że rumakowanie się skończyło. Trafiła kosa na kamień i oddaliłem się celem przegrupowania i przespania.

Po pobudce, na polu walki wszystko było jak przed. Poszedłem więc do Pana go przeprosić. Chwilę się pogłaskaliśmy, potuliliśmy, a przede wszystkim pobawiliśmy.


Od tej pory postanowiłem mu już nie przeszkadzać w sypialni i zabrałem się za układanie ogromnej liczby butów na przedpokoju.

Ta wyczerpująca walka zakończyła się pełnym sukcesem - oczywiście w mojej opinii, więc postanowiłem udać się na zasłużony odpoczynek. Zbudzony wyjściem mojego Pana na klatkę schodową i pewnie dalej na dwór strasznie się zagubiłem i piszczałem pod łazienką - nie pytajcie mnie dla czego, może byłem zaskoczony tym, że Pan wyszedł bez kocyka na dwór. Swoją droga ciekawe jak on tam będzie chodził bez niego?

Po jego powrocie, w nagrodę za dobre sprawowanie, dostałem pozwolenie na wyjście. Zwiedziłem klatkę schodową. Ciekawe miejsce pełne zapachów, jednak póki co lepiej jest w domu.

Powrót do domku zaowocował zasłużoną drzemką. Potem jak zwykle zacząłem doszukiwać się problemów pod kanapą. Szczekałem i gryzłem jak zwykle, gdy nagle Pan zastosował pieprz. Cała zabawa się skończyła. On chyba nie ma ochoty bym się tam zbliżał i poprawiał szycia w mebelku. No nic, zobaczę co tam robi Pani w kuchni, po drodze obsikując wszystko.Okazało się, że wiele rzeczy jest już gotowych: kapustki, fasolka, ciasta i wiele, wiele innych. Dołączył do nas Pan i zaczęli robić pierogi - ale mówili Pijane Pierogi. Używali do tego tej hałaśliwej fioletowej maszyny. Oczywiście nie przeszkadzało mi to we śnie pod ich nogami.

Jeszcze z ciekawostek dodam, że Pani wymieniła mopa. Piękny niebieski kolor, nawet trochę lepiej smakuje niż ten stary biały.

No nic, na noc znowu pokłóciłem się z Panem, o to, że nie mogę gryźć kocyków okiennych, które na suszarce się odkaruzelowywują i podgryzać kwiatka. Śmieszne prawda? Mimo wszystko, bo przecież racja była po mojej stronie, postanowiłem iść definitywnie spać i dać mu czas do przemyślenia swojego zachowania. Na dobranoc pozwoliłem Mu się jeszcze pogłaskać, gdy leżałem w swoim ekskluzywnym legowisku.

Oby jutro był lepszy dzień, bo te dzisiejsze niczym nieuzasadnione wybuchy złości i humorki na pewno wynikają z przedświątecznej gorączki - mam nadzieję, że ta choroba nie jest zaraźliwa i szybko się skończy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz