sobota, 14 grudnia 2013

Zły pies

Witam i od razu przepraszam, że tak długo musieliście czekać na nowy post. Nie będę owijał w bawełnę, po prostu byłem w gościach. Z samego rana obudził mnie budzik. Posprzątali troszkę ze mną i bardzo się cieszyli, że w nocy zapełniłem kuwetę - też mi powód do zadowolenia, no nic muszę zaakceptować ich podejście do życia. Po tym moi Państwo położyli się w salonie, w czym im potowarzyszyłem, oczywiście z podłogi - bo na kanapę mnie nie wpuszczają Huncwoty! Tak minęła nam godzinka i zaczęła się świetna zabawa. No po prostu mnie wykończyli. Jak już chciałem drzemać to zaczęli się ubierać - myślałem, że mnie zostawią, ale o dziwo zawinęli moje zabawki, kocyk i do autka.

Dobra nie będę już opowiadał jak było w autku, dojechaliśmy do dziwnego domku. Była tam miła pani i pełno kafelek - więc zacząłem swój rytuał "wąch-sik..."





Potem szybka przejażdżka i się zaczęło. Wchodzę do nowego domu pełnego zapachów i ludzi. Był tam też tytułowy bohater - ZŁY PIES.


Wołają na niego Fred - całkiem ładnie. Początkowo myślałem, że się zaprzyjaźnimy. Przywitaliśmy się i niby nic wszystko okej.

Ja sobie poleciałem zwiedzać i oczywiście siusiałem gdzie popadnie. 


No i się zaczęło! Ten "miły pies" zaczął mnie wyganiać z kuchni, gdzie już sobie spałem. Ja oczywiście odważny i dzielny ratowałem się ucieczką, w końcu do moje drugie imię. 
tutaj on szykuje się by na mnie zawarczeć- a przecież mnie tu nawet nie ma, o już znikam 


Ja chciałem pomóc mojej Pani w lepieniu uszek - ale chyba i beze mnie dali sobie radę.

niewielka część produkcji !

 Oczywiście to stanowiło dla mnie wielki problem, a z problemami, jak wiadomo, najlepiej się przespać.
Teraz tak patrzę na te zdjęcia - boziu co to za KOSMITA ! 

Po pobudce oczywiście unikałem kuchni i bawiłem się z nowo poznanymi ludźmi i zwiedzałem kąty posikując i kupkując tu i ówdzie. 
Tu zakochany w moim uroku nr 1

Tu zakochana w moim uroku nr 2


Tu ja na wspaniałym mięciusim dywaniku 

Moi państwo gdzieś zniknęli, ale jakoś to przeżyłem, oczywiście przede wszystkim dzięki temu, że ta ostatnia Osoba pozwoliła mi na coś tak cudownego, że mało się nie ze siusiałem ze szczęścia - no dobrze zsiusiałem się i potem położyłem na KANAPIE. Oczywiście drzemka obowiązkowa !

Mało tego, muszę wam powiedzieć, Ten FRED zaczął mnie przeganiać po całym mieszkaniu i przyczepili do niego sznurek z którego nie mógł się uwolnić - hehehe głupek, przecież mógł go przegryźć. Jego strata - moja korzyść, ja sobie pohasam. Pozwoliłem sobie jeszcze obwąchać takie oto przerośnięte szczury !


Przybyli moi Państwo zapakowaliśmy się do autka i wracamy. Po drodze mała przerwa, ja oczywiście relaksowałem się na fotelu mojej Pani słuchając kolęd, które śpiewali gdzieś w oddali.

Po powrocie do domku, oczywiście wspierałem duchowo mojego Pana, który wnosił torby i toboły :). Obsikałem swoje terytorium zrobiłem kupkę i padłem ze zmęczenia po wyczerpującym dniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz