piątek, 27 grudnia 2013

Trening czyni superfuriatka

Dzisiejszy dzie,ń, podobnie jak wczorajszy zaczął się od szybkiego spacerku. Ech, zrobiłem to siusiu na boisku, aby dostać pyszny smakołyk, ale jak już mówiłem, siusiać na dworze to może jakiś zwykły pies, a nie ja. Po powrocie śniadanko, siusiu i kupka. Pożegnaliśmy Panią i zaraz potem poleciałem, z Panem na kolejny spacerek, szybko obeszliśmy okolicę dostałem nawet dwa razy przysmaki. W drodze powrotnej postanowiłem pokazać Panu jaki jestem wytrwały i silny. Bez najmniejszego problemu wdrapałem się na 3 piętro. Tylko trzy przystanki. Oczywiście za wysiłek była nagroda - tak przysmak. W domku szybko mycie mojego podwozia. Ech On jest taki niedelikatny i mnie denerwuje, ciągle zapomina o masażu mojego brzuszka. No nic, czas się położyć spać po jedzeniu. Wszystko zostało przerwane przez informację, że Pani potrzebuje naszej pomocy. Więc szybko się zebraliśmy i na pełnym gazie pędzimy do Niej do pracy. Po drodze było tyle zapachów, poznałem dwa małe pieski - takie śmieszne kurduple. Po 30, a może 40 minutach, przeszliśmy te 500 metrów. Byłem zasapany jak koń po niemieckim westernie. Byłem pewien, że otrzymam jakąś nagrodę, a tu guzik z pętelką. Przekazaliśmy Pani tabletki na gardło i co prawda kilka nowych osób mnie pogłaskało i się we mnie zakochało, ale nic ponad to. W drodze powrotnej iść już nie będę - na rączki i basta. Niestety, skończyło się na łapkach, ale swoich. Nawet wdrapałem się sam na trzecie piętro i mimo zmęczenia szło mi to zdecydowanie szybciej i sprawniej. Byłem cały  brudny, od noska, po końcówkę ogonka. Pan próbował mnie wyszorować, ale nic z tego nie wyszło i poszedłem spać. 


Obudziłem się tylko na jedzonko, które dostałem tuż przed wyjściem Pana. Zostałem znowu sam, opuszczony przez wszystkich. I co ja teraz pocznę w tym wielkim świecie, zupełnie sam? Sam jak palec? Już nawet nie mam siły by płakać. Muszę przemyśleć co i jak dalej z moim samotnym życiem - idę spać dalej!
Nikogo nie było chyba z 3000000 lat. Obudziło mnie otwieranie drzwi. TO była Pani, mało nie posiusiałem się, ze szczęścia. No dobra troszkę się posiusiałem i szybko trafiłem na rączki, przejął mnie Pan i siup na dwór. Ledwo postawił mnie na nóżkach, przed wejściem do klatki, i zrobiłem taką wielką kałużę. Założył mi moją ulubioną obrożę i rozmawiał ze swoją ręką. Nagle w drzwiach klatki schodowej pokazała się Pani i zapsikali moje siuśki octem. Znowu wdrapałem się na trzecie piętro. Zjadłem i  trafiłem w ręce Pani. Pełne SPA. Mycie brzusia, łapek, ogonka i całego mnie, łącznie z masażem - pełen relaks.

Potem dostałem niespodziankę. Było to takie pyszne i chrupiące. Trochę Pan mnie poganiał, gdy chciał mi to odebrać, ale się nie dałem, oczywiście. Schowałem się na przedpokoju i pozostałem z tym sam na sam, aż do czasu gdy się skończyło


Oczywiście nie omieszkałem wszędzie nabrudzić. A co, przecież posprzątają. Ponieważ miałem ochotę na więcej takich smakołyków, to wybrałem się na ich poszukiwanie. Oczywiście sprawdziłem, czy nie ma nic na stole.

Rzeczy było dużo, i nawet ładnie pachniały, aż ślinka ciekła, ale oczywiście to nie dla mnie! Jak nie dla mnie, jak wszystko co ładnie pachnie jest dla Furiatka? Na wszelki wypadek sprawdziłem 30 razy - bez zmian. Przeniosłem się więc do toreb. Na pewno coś tam jeszcze dla mnie mają, więc muszę dokładnie przeszukać

Ech dwie torby, zapachy i ani jednego przysmaczku, żadnego uszka, kostki i nic smacznego. Ech, dobra chyba już na mnie czas. Idę spać wcześniej jeszcze muszę trochę połobuzować i posiusiać. No więc tak minął mi kolejny dzionek. Mówili mi, że jutro jeszcze częściej będę wychodził. Zobaczymy czy będę w nastroju na spacerki. Choć jak tak patrzę to wydaje mi się, że po Świętach mogą mi się przydać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz