środa, 17 czerwca 2015

Kartony

Przedpołudnie było bardzo zaskakujące. W trakcie wizyty u Pani dostaliśmy wielkie paczuszki. Były to paczuszki z jedzeniem, ale i nie tyko dla nas, dla mnie  i dla Fuksji. Pudeł jednak szybko nie otworzyliśmy, bo ja postanowiłem się nimi zaopiekować. Najpierw jednak patrzyłem jak Pan wnosi większe z nich.
moje ci one!
Mając baczenie na kartonik zasnąłem na swoim legowisku i spałem. Oj bardzo mocno spałem. Gdy się obudziłem to zorientowałem się, że karton jest w zupełnie innym miejscu, ale na całe szczęście nie otwarty. Postanowiłem się więc troszkę zrelaksować  w zabawie z Fuksją. Ona jednak zamiast bawić się  to wolała tańczyć na swoim drapaku - jak rasowa tancerka.
no chodź poganiamy się!

Fuksja chcąc nie chcą musiała się ze mną pobawić. Ganialiśmy się po całym mieszkaniu i wszędzie było nas pełno do czasu aż musieliśmy iść po Panią. Fuksja została w domku a my z Panem dzielnie przyprowadziliśmy Panią. Szybko zjedliśmy obiadek i każde z nas zajęło się swoimi sprawami. Było spokojnie a co najważniejsze było miło. Nikt nigdzie się nie śpieszył. Takie chwile bardzo lubię.
tak będziemy leniuchować?

relaks

Wszystko co dobre jednak się kończy. Po kolacji potrzebowałem a nawet musiałem iść na spacer aby załatwić swoje psie spraw. Na szczęście długo czekać nie musiałem. Jednak moja radość była przedwczesna. Łapiąc ostatnie promyki słońca szybciutko pędziliśmy a nie spacerowaliśmy. Pan ciągnął mnie aby zobaczyć w blasku słońca nasze wieże po kopalni Polska. Tak więc nie było czasu na żadne tam wydziwianie i na złamanie karku lecieliśmy. Bardzo dobrze, że jest to dość blisko i się nie nachodziłem.
wieże w całej okazałości

jeszcze zamknięte?

Wyremontowane obiekty ładnie się prezentowały, ale niestety nie można było ich zobaczyć z bliska jak ostatnio bo otwierają za kilka dni. Pooglądaliśmy więc plac budowy i ruszyliśmy w dalszy spacer. Nasz normalny i zwyczajowy spacer. nigdy nie obędzie się bez okolicznej łąki. Idąc na nią nie byliśmy jednak sami. Za krzakami, kilka kroków od nas słychać było chrumkanie i przebieranie nóżkami oraz trzeszczące gałęzie. To najprawdopodobniej były dziki, ale niestety mój węch zainteresował się czymś innym i nie zwróciłem za bardzo na nie uwagi. W zasadzie to dopiero później do mnie dotarło jak blisko śmierci byłem. A może ja się ich boję bez powodu i takie dziki są bardzo fajne i bardzo przyjazne a tylko zła opinia o nich sprawia, że wywołują lęk w sercach swoich "wrogów" Choć z drugiej strony patrząc nazwa dzik nie wzięła się znikąd. Może jednak mój merdający ogonek i smutne oczka przełamały by lody i byśmy się zakumplowali. Kto to wie?
ale pachnie

coś tu słyszę!

tędy chyba chodzą dziki

 Nie stając oko w oko z dzikami wróciłem zmęczony do domku i postanowiłem zaopiekować się moimi kartonami. Dokładnie kartonami. Mniejszy kartonik w tak zwanym miedzy czasie wniósł Pan. Zasnąłem pilnując ich i nie dając ich otworzyć. Może było w nich moje jedzonko, a może i nie. W każdym razie niewiele ryzykowałem, bo mój ryż z mięskiem i marchewką jeszcze był, po kolacji a przynajmniej tak mi się wydawało. Do ugryzienia!  
gdzie drugie pudło?

no i to rozumiem

5 komentarzy:

  1. No kartony odgrywają wielka role jak tak dobrze są pilnowane.....

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się. Strażnik kartonów nawet nie spuszcza z wzroku.

    OdpowiedzUsuń
  3. My niedawno się przeprowadzaliśmy i w sumie kartony mogą uratować zycie :D Wszystko można fajnie pomięścić, szczególnie jak się znajdzie trwałe materiały. Mąż kupił tutaj: http://www.amataska.pl/ - wytrzymałość i solidność. Może akurat komuś się przydadzą ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też polecam http://www.amataska.pl/ - super producent, a kantory są naprawdę świetnej jakości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za informacje, zapewne w przypadku przeprowadzki się przyda :)

      Usuń