piątek, 19 czerwca 2015

Porządki w LaBuni

Kto rano wstaje ten musi robić więcej rzeczy. Tak też było w ten czwartkowy wesoły dzień. Rano zebraliśmy się z pełnym kartonem do autka. Mało tego zabraliśmy Fuksje i w drogę. Załatwiliśmy sprawy z Panią, potem odwiedziliśmy ciągle remontowane mieszkanie i pojechaliśmy do Bojkowa po drodze zostawiając na skupie złomy kawał grzejnika. Choć tam zainteresowali się naszą LaBunia, ba nawet ją zważyli i wyszło, że jest za gruba.
W każdym razie dojechaliśmy do Bojkowa, gdzie szybko wypakowaliśmy się z autka. Fuksja została przymocowana na rozwijanej smyczy do drzewka, niedaleko swojego transporterka. W tym czasie ja obszedłem cały plac celem sprawdzenia czy coś się nie zmieniło, albo nie pojawiło się jakieś wielkie zagrożenie. Oczywiście nie omieszkałem zagadać z Fuksją. W końcu chciałem aby dobrze się czuła.

no i jak tam siostra?

Fuksja troch pochodziła i obwąchała swoje okolice, ale w końcu uznała, że najlepiej czuje się w swoim transporterze. Pan tymczasem wyciągnął z LaBuni wszystkie graty i układał na dachu. Potem zabrał się za odkurzanie, które trwało całe wieki.
o fajnie sprzątasz

Odkurzanie trwało wieki. Odkurzacz co jakiś czas musiał odpoczywać, bo chyba by się ugotował. Powolutku autko w środku przypominało salonowy model pokazowy. Ja początkowo nie zwracałem uwagi na całą tą zadymę, tylko wylegiwałem się w okolicy dywaników samochodowych z czasem zrobiło się tak błogo, że zasnąłem
o śpię

Obudził mnie przybywający opiekun Freda. Przywitałem się z nimi i w zasadzie puki był to z nim siedziałem, ale gdy pojechał to wróciłem do Pana aby mu pomóc. W tym czasie on zdążył podkarmić Fuksje oraz mienić odkurzacz na parownice. Ja obszczekałem sąsiadów którzy przyjechali i od razu wróciłem pomagać.
Fuksja widzi swoje jedzonko

dajcie jedzonko! 
a tu już wyparowałeś auto?

Gdy Pan prał gorącą parą bagażnik ja sprawdziłem, czy tylna kanapa jest czysta i pozostawiłem na niej znak wysokiej jakości, czyli po prostu odpiłem tam łapki wybrudzone z piasku. Pan nie mając nic do gadania wyparował kanapę drugi raz a ja sprawdziłem czystość w bagażniku, moim bagażniku. Przy okazji Pan próbował coś zdziałać w sprawie niedziałających czujników cofania, ale okazało się, że nie bardzo dawał sobie radę sam, a o pomoc mnie nie prosił więc się nie wtrącałem. Koniec końców czujniki jak nie działały tak nie działają.
no paruj paruj a ja wrócę do drzemki!

W końcu autko się posprzątało, no dobrze może pomógł mu Pan, ale wnętrze nie dość, że lśniło czystością to jeszcze pachniało świeżością. Aż żal było je zabrudzać swoją sierścią i piaskiem w którym się cały dzień tarzałem. Pan i na to znalazł rozwiązanie, bo mnie po prostu wyczesał rękawicą usuwając nadmiar wszystkiego ze mnie.
czemu jeszcze nie jedziemy?

Gdy wszystko było to szybko zasiedliśmy do autka i w drogę. Odwiedziliśmy jeszcze Freda, gdzie niestety nie mogłem dopaść się do misek i ich wyczyścić. To wszystko było winą Pana i do końca dnia byłem na niego za to bardzo zły i obrażony, co ostentacyjnie okazywałem. Odwracałem się do Pana plecami i nie zwracałem na niego uwagi oraz ignorowałem jego prośby.
już jedziemy?

Po drodze do domku odebraliśmy Panią. Chwilę na Nią czekaliśmy, ale w końcu razem szczęśliwie wróciliśmy do domku. To był dobry dzień, autko lśniło w środku, posiedzieliśmy na świeżym powietrzu w słoneczku. W domku po zjedzeniu i zwiedzeniu mieszkania od razu zasnęliśmy. Do ugryzienia!
gdzie by tu usnąć!

zasypia

śpi

na kanapie będzie najsmacznie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz