sobota, 6 czerwca 2015

Wodny zwierz

Piątek to kolejny gorący dzień. Nie powiem, ze mam tego dość, ale mogło by być odrobinę mniej. Rano nie chciało mi się wstawać, zresztą podobnie było z kotem i z człowieczą częścią rodziny. Słońce jednak z nami wygrało.
chyba trzeba wstawać!
Dzień okazał się być bardzo aktywnym. Od rana byliśmy zapracowani. Po pierwsze zawieźliśmy Panią do pracy, gdzie chwilę czasu spędziliśmy, w zasadzie dłuższą chwila. Posiedziałem w autku z otwartą szybką bagażnika. Cichutko sobie obserwowałem co się dzieje. Potem pomagałem coś nosić a wszyscy przechodzący obok mnie głaskali. W końcu z pełnym bagażnikiem ruszyliśmy w dalszą drogę. Ja musiałem się przesiąść do przodu  oczywiście z tego powodu byłem bardzo uradowany. Od razu wystawiłem pyszczek przez okno i jedziemy.
jedziemy!

Dojechaliśmy do mieszkanka remontowego i Pan zabrał się za noszenie rzeczy z bagażnika. Po chwili dołączył do niego miły Pan z Fajką. Ja pilnowałem autka. W końcu mogłem pójść zobaczyć co tam się dzieje i co tam robią oraz ile zostało już wykonane. Od razu muszę napisać, że byłem pod wrażeniem, wielkim wrażeniem, ale przed nami jeszcze długo droga. Jednak z zapałem i chęcią zmienia oraz z moimi zdolnościami przywódczymi i oczywiście papierami na kierownika budowy na pewno szybko damy radę.
piękni

 Po całej tej inspekcji położyłem się spać ale tylko na chwilkę bo musieliśmy niemal od razu wracać do domku. Jeszcze po drodze załatwiliśmy małe zakupy truskawkowe. Z siatkami pełnymi owoców wróciliśmy do domku. Ten upalny dzień dał nam chwilę wytchnienia i snu. W taki upał nawet najmniejsza ilość wody i wypoczynku jest cenniejsza niż złoto.
I znowu ledwo zjadłem obiadek a już musiałem schodzić do autka. Na szczęście chwile czasu spędziliśmy na oczekiwaniu aż autko się przewietrzy i w drogę. Odebraliśmy Panią i pojechaliśmy do Chorzowskiego Parku. Tym razem nie leżeliśmy na kocyku a ciężko spacerowaliśmy. Chodziliśmy sobie wokół jeziorka. Już na samym początku spotkała mnie zaskakująca niespodzianka. Na mojej drodze spotkałem dwa przerośnięte pieski patrolujące.
też kiedyś będę wierzchowcem

Spacerowaliśmy sobie po parku jak ta lala. Oczywiście ja ciągle rozglądałem się za czymś do picia lub jedzenia. To pierwsze co jakiś czas znajdowałem jednak jedzenia nie było nigdzie. Choć wąchałem wytrwale i szukałem naprawdę wszędzie!
tu nic nie ma!

Na szczęście mniej więcej w połowie spacerku udaliśmy się na małe lody. Na szczęście o mnie nie zapomnieli. Była to doskonała chwila aby aby złapać drugi oddech przed kolejnym etapem spaceru. 
pyszne lody

Z pełnymi brzuszkami dotarliśmy do basenu dla bassetów. Płytka woda łatwe zejście więc czego chcieć więcej. Najpierw najzwyklej w świecie piłem sobie wodę a w moim wnętrzu odbywała się potężna walka z myślami. Wejść, czy nie wejść. Na szczęście mam bardzo zmyślnego Pana z długą smyczą. Przeszedł wiec na drugą stronę i wykonał lekki ruch, który wywołał lawinę zdarzeń. Ja lekko się zachwiałem i wiedziałem, że wyląduje w wodzie. Przygotowałem się do tego najlepiej jak potrafiłem i dostojnie wylądowałem w wodzie. To było wspaniałe uczucie. Nie chciałem wychodzić, ale ponieważ jestem grzecznym pieskiem do ociągając się szedłem do Pana. W zasadzie to chciałem przejść w drugą stronę, ale smycz była za krótka i bałem się, że wrzucę Pana, choć mu się należało za ostatnie wybryki.
picie
no już idę
idę idę.

To miejsce oznaczał dla nas początek powrotu do domku. Udaliśmy się do autka, które na szczęście stojąc w cieniu nie zamieniło się w piekarnik. Szybciutko wsiedliśmy i pojechaliśmy do domku owiewani przyjemnym podmuchem klimatyzacji. 
To był dobry dzień, po którym należał mi się bardzo długi sen. W takie dni musicie pamiętać o kilku ważnych zasadach zwłaszcza gdy jesteście w podeszłym wieku - macie ze 4 lata albo i więcej. Po pierwsze jeśli nie musicie to nie wychodźcie. Jak już musicie to na krótko i unikajcie słońca. Po drugie zawsze miejcie ze sobą picie - to naprawdę ratuje życie. Po trzecie nie siedźcie w aucie, bo to po chwili robi się piekarnik - jeśli już musicie zostać to najlepiej w cieniu przypnijcie się do autka. Po czwarte - dużo śpicie. Po piąte i najważniejsze - cieszcie się każdą chwilą słońca, bo nigdy nie wiadomo kiedy zasłonią je chmury. Do ugryzienia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz