środa, 10 czerwca 2015

Kijowy dzik

Wtorkowy poranek był dość spokojny. Wstaliśmy nie śpiesząc się nigdzie. Zupełnie tak jakby była niedziela. Spokojnie zjedliśmy śniadanko i wyszliśmy. LaBunia już na nas czekała i nim się zorientowałem Pani już wysiadała na miejscu docelowym. Pożegnałem się z Nią i lekko okrężną drogą wróciliśmy po domek. Już mocno chciałem spacerku, w zasadzie to już nie chciałem ale żądałem!

Tak więc poszedłem z Panem na pobliskie łąki. Spacerek nie był za długi bo po pierwsze taka jakaś dziwaczna pogoda była, w zasadzie to zapowiadało się na opady a z drugiej strony to Pan się nie najlepiej czuł i nie chciałem nadwyrężać jego zdrowia i cierpliwości. Bardzo wiało, ale to bardzo bardzo. Ja jednak nie marnowałem tego czasu i znalazłem idealny patyczek, choć ciężko mi z nim było. Ciekawe jest to, że gdy patyczek został przeze mnie znaleziony to za chmur delikatnie wyszło słoneczko. Moja walka z patyczkiem była bardzo ciężka i bardzo długa, ale nie dałem za wygraną i doniosłem go pod sam domek. Może nie cały, ale zdecydowaną jego większość. Niestety nie mogłem go zabrać ze sobą do domku i musiałem zostawić pod wejściem do klatki schodowej. Bardzo mnie to zmartwiło, bo tak się natrudziłem aby go przytaszczyć aż tutaj a teraz mam go zostawić? No zupełnie bez sensu to było, no trudno przy następnym spacerku znajdę sobie kolejny.
walka z kijem

o widzicie słoneczko!

W domku trochę leniuchowałem, ale głównie to razem z Panem spędzałem czas na mizianiu. Do tego wszystkiego zaczepialiśmy kota, który sobie spał w sypialni na łóżeczku. Fuksja wyglądała na bardzo rozleniwionego i powolnego kotka. Oczywiście do czasu aż się przy niej nie pojawił Pan. Wówczas była czujna i każdy ruch wywoływał u niej szybka reakcje. Zazwyczaj było to łapanie łapkami a potem symulowanie gryzienia. Ech ona jest taka pokręcona. Niby się przymila i chce być głaskana by po chwili przejść do "ataku" Jak tu zrozumieć kobietę, że o kobiecie kocie nie wspomnę!?
Fuksja

Ja natomiast jestem zgoła inny. Mnie zawsze pasuje mizianie i zawsze jestem na nie gotowy. O każdej porze dnia i nocy. Mało tego ja osobiście uważam, że każdy moment jest dobry na mizianie, głaskanie. Najbardziej lubię tak zasypiać. Gdy czuję delikatne mizianie na brzuszku lub grzbiecie a nawet pod szyją to jakoś tak same oczka mi się zamykają.
ziewam, miziaj mnie 

Cały dzionek nam spokojnie zleciał, a wieczorkiem wybraliśmy się na polowanie na dziki. Zabraliśmy ze sobą cały sprzęt i ruszyliśmy w drogę. Ja oczywiście prowadziłem a w zasadzie to prowadził mój nos. Co prawda nie wiem ani jak pachnie ani jak wygląda dzik, ale z pewnością bym znalazł tego dzika. No dobra widziałem dziki z daleka, ale w zasadzie to były tylko rozmazane plamy wiec żadna rewelacja. W końcu po dłuższym spacerku, gdy wracaliśmy już do domku zrezygnowani. Na paśniku pojawiły się dziki. Podeszliśmy więc trochę między drzewami aby mieć lepszy widok. Skradaliśmy się jak najlepsi na świecie "skradacze". No dobra Pan tak się skradał ja za to robiłem sporo hałas zahaczając o każdy liść patyk i łodygę. No niestety nie należę do najzgrabniejszych. W dalszym ciągu byliśmy dość daleko, ale i tak było widać, jak dziki jedzą coś smacznego. No powiem wam szczerze, że byłem bardzo zazdrosny i chciałem sprawdzić co tam jedzą, ale Pan mi zabronił. Po chwili przekomarzania się i przeciągania dziki nas wykryły, więc my powolutku się wycofaliśmy i z poczuciem tryumfu wróciliśmy do domku. Tak udało się. W zasadzie to ja dalej nie wiem jak te dziki wyglądają tak dokładnie, no ale Pan mi powiedział, że to takie dzikie są te dziki i lepiej do nich nie podchodzić. No nic sprawdzę sobie w internecie. Do ugryzienia!
rodzina dzików - chyba nas widzą!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz