poniedziałek, 21 września 2015

Odwiedziny

Niedziela zwykle jest dniem leniuchowania, ale nie ta ostatnia, nie ta nasza niedziela. Co prawda rano było tak jak być miało. Bo długo spaliśmy i po spacerku wróciliśmy a raczej ja wróciłem do tego cudnego zajęcia. Było tak przyjemnie do czasu aż ruszyliśmy do LaBunia. Ledwo zdążyłem się pożegnać z Fuksją a już siedziałem w autku.
Szybciutko byliśmy na miejscu w Gliwicach. Przyjechaliśmy na obiadek. Po przywitaniu się z domownikami człowieki zasiedli do stołu aby pogadać, a ja pobiegałem powąchałem i  co najważniejsze chwile pobawiłem się z gospodarzem. Oczywiście nie omieszkałem też poprosić o wodę. Tam człowieki mnie zawsze porządnie wycierają po piciu. Bardzo to lubię, bo mogę się pobawić szmatką o ile ją złapię.
człowiek

Potem gdy człowieki zaczęli jeść ja byłem przy nich i prosiłem, ładnie prosiłem o małą przekąskę dla siebie o małe co nieco do jedzenia. Przecież prawdzie powiedziawszy mnie też się trochę należy. Tak prosiłem bo na talerzach były placki ziemniaczane z gulaszem czy czymś takim. Zapaszek jaki się unosił był wręcz obłędny. Mój błagalny wzrok i moje błagalne spojrzenie przyniosło skutki. Pańcio poczęstował mnie kawałeczkiem placuszka. No po prostu rewelacja.
no weź mnie poczęstuj kochana Pańciuniu
halo tu jestem

no daj gryza

Po jedzeniu jeszcze sobie długo posiedzieliśmy aby odpocząć po jedzeniu i trochę zrelaksować przy rozmowie. Znaczy się ja sobie drzemałem. W końcu jednak pożegnaliśmy się i wyszliśmy i bardzo dobrze, bo opiłem się tak wody, że poziom w zbiorniczku był bardzo bardzo wysoko. nim wyszliśmy zainteresowałem się jeszcze remontem w klatce schodowej, który trwał w najlepsze. Oczywiście musiałem złamać kilka reguł i wszedłem, ba nawet siadłem na świeżo położonych kafelkach. W zasadzie to takie życie na krawędzi.
moje życie łobuza

Na dworku szybko załatwiłem swoje potrzeby i o dziwo nie wsiedliśmy do autka a przeszliśmy do domku Freda. Tam sobie tylko posiedzieliśmy i pogadaliśmy. Znaczy człowieki pogadali a ja oczyściłem miski Freda i Milki oraz poleniuchowałem. No a od czasu do czasu zajrzałem na blat lub pogoniłem czarną kotkę. Ta mała nie chce się ze mną w ogóle bawić, a szkoda, wielka szkoda.
nic do jedzenia nie ma?

W końcu wróciliśmy do domku, w końcu poszedłem spać do siebie, ale tylko na chwilkę, bo przyszedł czas na porządny wieczorny spacerek. Przeszliśmy przez centrum naszego miasta. Mimo dość późnej pory było ciepło i przyjemnie aż chciało się spacerować. Zrobiliśmy kilka ładnych kilometrów i po powrocie do domku miałem ochotę jedynie na naspanie. Fuksja spała na dekoderze. Najwyraźniej było jej zimno, a może chciała mieć oko na wszystko z góry. 
Na spacerku

zasypiam!

Fuksja pozuje

śpię

W nocy przenieśliśmy się do sypialni. Ja na swój malutki pontonik, a Fuksja za Borowskimi wskoczyła do łóżeczka i po krótkim przygotowaniu zasnęła jak kamyczek. Do ugryzienia!
Fuksja i jej przygotowania do snu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz