poniedziałek, 7 września 2015

Legowisko

Leniwa niedziela zapowiadała się na bardzo przyjemną i oczywiście leniwą. Niestety nie było to takie piękne jak mi się wymarzyło. Bo mieliśmy w tą niedziele spełnić nasz obywatelski obowiązek i udać się na referendum. Na szczęście takie referendum nie trwa cały dzień i najpierw po spacerku mogłem poleniuchować na fotelu Pana, gdy tyko on sobie gdzieś poszedł.
przejmuję ten fotelik
Nie zabawiłem tam długo, bo trzeba było się zabrać za porządki i sprzątanie. To nie jest takie proste zwłaszcza gdy nie włączamy odkurzacza. Ostatnio Pańcio coraz częściej korzysta z miotły aby zbierać sierść, która nie wiadomo skąd się bierze na podłodze. Mówię Wam ktoś pewnie ja wysypuje na podłodze kiedy nas nie ma. W każdym razie pomagałem w sprzątaniu najlepiej jak potrafiłem. Dokładnie wskazywałem na miejsca, które należy jeszcze poprawić, albo w których zapomniał. Powiem, że takie sprzątanie to niezła zabawa.
tutaj jeszcze!

W końcu po tym, jak mieszkanko było czyste, prawie czyste to udaliśmy się w drogę, udaliśmy się na referendum. No dobrze mieliśmy więcej rzeczy do załatwienia w Gliwicach. Pojechaliśmy odwiedzić Freda a w zasadzie to pojechaliśmy na obiadek do niego. Jakoś tak ciężko mi się zbierało w tą podróż. No ale pierwsze kroki przecież zawsze są najtrudniejsze. Po przełamaniu początkowych problemów pojechaliśmy do Gliwic, czyli dla przypomnienia dodam. Rodzinnego miasta moich Człowieków.
no weź mnie podsadź!


Szybko byliśmy na miejscu , ale jak zwykle w sprawach wyborczych musieliśmy odwiedzić aż dwa różne lokale wyborcze. Na szczęście nie są one oddalone od siebie o wiele kroków, ale jednak trochę przejście zajmuje, a u Freda czeka na nas obiadek. Tak więc szybciutko najpierw idziemy do lokalu bardziej oddalonego gdzie Pańcio spełnia obywatelki obowiązek a potem szybko załatwia sprawę Pani. Szkoda, że nie mogłem wejść i zobaczyć jak to w środku wygląd wszystko. No nic, na szczęście poszliśmy do Freda, gdzie coś tam przekąsiłem, ale nie wiele. W przeciwieństwie do moich Borowskich, którzy wyszli z pełnymi brzuszkami.
idziemy!!!

o już Pańcio wychodzi!

Pańcia poczekaj!

a dla mnie tez coś będzie?

Ostatecznie po dłuższym posiedzeniu pojechaliśmy jeszcze na szybko do sklepu. Śpieszyliśmy się bo miał przyjechać do nas gość. W między czasie popadało. Gdy tylko dotarliśmy do domku to wyczekiwaliśmy gościa. Niestety przyjazd gościa się opóźniał i opóźniał. Tak więc poszedłem na spacerek. Zrobiło się już ciemno a gdy wracaliśmy to akurat nasz gość się pojawił pod wejściem do bloku. Była to rudowłosa Pani od ścinania głowy, która niosła ze sobą wielkie coś i nie chciała nam tego oddać. W domku okazało się, że to legowisko dla mnie, ale jakoś tak niepewnie do tego podchodziłem.
no i oto ono w całej okazałości!

Początkowo nie wiedziałem, co się dzieje i jak do niego podchodzić. Nie byłem pewien co to ma być. Nawet kocyk nie pomógł i jakoś mnie nie przekonał. Za to Fuksja wykorzystała moje niezdecydowanie i szybko skorzystała z nowego legowiska. Wraz z upływem czasu zacząłem się jakoś do niego przekonywać i trochę przegoniłem Fuksję, która wylądowała na swoim drapaczku.. W końcu gdy nasza ścinaczka głów poszła to już całkowicie legowisko było moje i nie miałem zamiaru z niego wychodzić. Nawet za Borowskimi nie poszedłem do sypialni spać. Po prostu było mi tak super, że dopiero nad ranem przeniosłem się na sypialniany pontonik- taż żeby Borowskim nie było smutno! Do ugryzienia!
no nie wiem!

Fuksja za to wiedział!

no nawet ok

Fuksja na drapaczek wyrzucona

wygodnie!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz