czwartek, 1 października 2015

Normalność z prezentem

Środa była w końcu w miarę normalnym dniem. Na szczęście. Z wielką ulgą obudziłem się wiedząc, że już wszystko jest ok. Po załatwieniu porannych spraw szybko udałem się na spacerek do parku Skałka. Zrobiliśmy jedno kółeczko wokół jeziorka. To już nie wysycha, ale również nie przybiera. Tak więc wszystko jest stabilne, ale niezbyt dobrze. 

ja i kwiatki

W trakcie tego jednego kółeczka wzbudziłem niemałe zainteresowanie wśród lokalnych rybaków czy też wędkarzy, którzy niezwykle tłumnie przybyli moczyć swoje kije. Podczas głaskania i czochrania dowiedziałem się, że jestem gryfny pies. To był raczej komplement, a przynajmniej tak to odebrałem. No niestety pożegnaliśmy się i wróciliśmy do domku aby robić to co najważniejsze, czyli spać.

czemu tam tylu wędkarz?

Spałem rozmyślając dlaczego rano było tam tak wielu wędkarzy, czemu akurat ten poranek był dla nich tak ważny. W tym czasie Fuksja relaksowała się na swoim drapaczku.Ona to ma fajnie życie. Tylko leniuchuje i bawi się.
relaksik

Niestety nie było mi dane pospać jakoś długo, znaczy kilka godzin jedynie. Musieliśmy przejść się do Pani, a schodząc otrzymaliśmy od kuriera wielką paczką. Ta została w aucie a my szybciutko przewędrowaliśmy tam i z powrotem. Niemal jak w hobbit. Wchodząc do domku zabraliśmy ze sobą paczuszkę. Ciekawość mnie już niemal zżerała od środka - co w tej paczce jest. Wnieśliśmy to i od razu zabraliśmy się za rozpakowywanie. Z Fuksją nie dawaliśmy sobie rady, więc pomógł nam Pańcio wraz ze swoim nożykiem. Bardzo się guzdrał. Robił to chyba specjalnie. To w jego opini były chyba takie fanfar przed wielkim finałem.  Po całej tej pracy związanej z pozbywaniem się folii okazało się, że to wielkie pudło i zawarta w nim paczka okazała się być dla mnie. To moja karma i nowy pojemnik na nią. Szczelnie i pięknie. Wielka szkoda tylko, że na zdjęciach z pudła nie ma ani jednego bassecika, no albo chociaż mnie. Fuksja oczywiście wszystkim się interesowała a zwłaszcza do gustu przypadło jej pudło. Nie zapomniała wykorzystać go do swojej zabawy. Na razie jej pozwalałem, bo pojemnik jest pusty. Jednak gdy będzie już pełne mojej karmy to może o tym zapomnieć. Nie będzie już takiej opcji.
pudło jest teraz trzeba otwierać!

człowiek pomóż

no nie patrz się tylko otwieraj!

szybko szybko

chyba musimy ci pomóc!!

o jacie to dla mnie, ale podoba się nam

Fuksja zajęła pudło

podoba się jej

Uszczęśliwiony wiedzą o zawartości paczuszki poszedłem spać. Potem tylko mała kłótnia z Panciem i szybko wyskoczyliśmy na spacerek w kagańcu. Okazało się, że czekała na nas Pani i przeszliśmy na krótki spacerek. Do wieczorka wolałem się już nie wychylać. Ostatni nocny spacerek był już całkiem długi, czyli taki do jakich ostatnio się przyzwyczaiłem. Przy okazji obwąchałem wszystko na trasie. W końcu dawno mnie tam nie było, dawno nie chodziłem w tamtych miejscach.
końcówka spacerku z noskiem w krzakach

Po powrocie położyłem się na swoim pontoniku pod stołem i zasnąłem oglądając TV. Fuksja za to bardzo szalała.  Biegała, skakała i robiła przy tym wielki raban. Bardzo wielki. Ostatecznie uspokoiła się trochę na rękach Pańci. Gdy już się wyciszyła to Borowscy postanowili obciąć jej pazurki. Ostatnio robią to bardzo często a Fuksja coraz dzielniej to znosi, chociaż widać, że jej się to nie podoba. Po tym i ona się uspokoiła i tak skończył się nasz dzień. Do ugryzienia! 

po co ci ta obcinaczka?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz