niedziela, 29 stycznia 2017

Fredziokalipsa

W piątek o świcie, czyli zaraz po tym jak człowieków obudziłem i po tym jak zjedliśmy śniadanko ruszyliśmy na zwiedzanie okolicy. Wyciągnąłem Freda i pokazałem mu moje okolice o poranku. Ja byłem zachwycony a Fred jak zwykle dreptał z nosem przy ziemi i coś wąchał i w ogóle się nie zachwycał. Jego naprawdę nie da się niczym zachwycić, no może oprócz... a nie jedzenie też go nie zachwyca - to gbur i tyle.
ty patrz jakie piękne słońce!

czwartek, 26 stycznia 2017

nieoczekiwany Gość

W poniedziałek z rana nigdzie daleko nie jechaliśmy - o nie. Postanowiliśmy pozwiedzać najbliższą okolicę. W zasadzie to dawno tam nie byliśmy tak naprawdę chcieliśmy zagłębić się w ten dziki las na około nas. No i ruszyliśmy. Słońce świeciło, więc wędrowaliśmy z uśmiechem i radością. Wkroczyliśmy w las szybko i szybko okazało się, że to była dobra decyzja. Szybko poznałem te wszystkie miejsca. i szybko czułem się jak w domu. Ogarnąłem najbliższe kąty.
ja to miejsce dobrze znam

niedziela, 22 stycznia 2017

Spacer z żabami

W piątek z samego rana wsiedliśmy z Pańciem do LaBuni i ruszyliśmy w drogę. Oczywiście ja zasiadłem w swoim miejscu, choć miałem ochotę zasiąść z przodu. Na razie nie jako kierowca, ale przedni pasażer nie byłby by zły. No, ale tam nie ma zapięcia dla mnie i w ogóle Pańcio pozwala mi bardzo rzadko siąść z przodu i to jest zwykle w jakieś ciepłe dni, żebym wyglądał przez okienko. Tymczasem zorientowałem się, że jedziemy nad jeziorko w Katowicach - nad Starganiec. Zaparkowaliśmy jednak po przeciwnej stronie drogi. Po kilkukrotnym sprawdzeniu z LaBunia jest zamknięta. Ruszyliśmy. Jak już nie raz mówiłem - zaśnieżony, mroźny last w którym nie ma żywej duszy jest miejscem magicznym. Tylko ja i Pańcio no i oczywiście aparat i setki myśli, marzeń i planów krzątających się w głowach. A to wszystko w rytm chrupiącego śniegu.
no idziesz człowiek?

czwartek, 19 stycznia 2017

dyrektor

W poniedziałek po tak intensywnym i pełnym wrażeń popołudniu miałem ochotę na spanie i relaks, albo na jeżdżenie po sklepach. Jednak nie było mi dane ani to ani to. Musiałem iść na spacer i mało tego musiałem jeszcze iść na pocztę odebrać przesyłki, które nie zmieściły się do naszej malutkiej skrzynki. Nie uwierzycie, ale człowiek kazał mi czekać przed wejściem. Ja, pies, który chodzi po centrach handlowych, nie mogłem wejść do placówki pocztowej i to nie z powodu zakazu, ale z powodu niechęci mojego Pańcia.
eeeeee jak to ja nie mogę?

niedziela, 15 stycznia 2017

Mój pierwszy raz

Piątek rano zajęliśmy się bardzo ważnymi rzeczami. Pojechaliśmy do centrum sąsiedniego miasta. Oczywiście zrobiliśmy to nie bez powodu. Pańcio jeździł po sklepach w poszukiwaniu jakiegoś tam tableta, czy czegoś takiego. Nie wiem nie znam się, choć uważam, że powinien przynajmniej jedną zażyć, ciągle pokasłuje. Tylko zastanawiałem się po co za tabletkami chodzimy po sklepach a nie po aptekach. Jednak w naszym domku lepiej o takie rzeczy się nie dopytywać. Logika w naszym domku jest raczej pomijana - przynajmniej z mojego punktu widzenia. W każdym razie na koniec naszych poszukiwań tabletki, wielkiej tabletki trafiliśmy na rynek Rudy Sląskiej. Tam niemal od razu zapoznałem się z kilkoma psiakami. Oczywiście nie mogłem pobiegać, bo śmigałem na smyczy a wśród ludzi i samochodów lepiej czuć się bezpiecznie. 
no cześć

czwartek, 12 stycznia 2017

Nadeszła wiekopomna zmiana

Poniedziałek, to kolejny już dzień wspaniałej, ale mroźnej pogody. Zdawało się, że słońcu pomyliły się pory roku. Za to temperatura naprawdę była bardzo zimowa. Miałem wrażenie, że nigdy nie ustąpi. Z jednej strony widząc przez okno tak rozświetlony świat aż chce się wychodzić i potem po otwarciu drzwi spotyka się z mrozem. Tak oto niszczone są marzenia. No nic, o poranku, czyli tuż koło 10 udaliśmy się na mały rekonesans. Z sercem w gardle odpaliliśmy LaBunie i ruszyliśmy na małe zakupki. Oczywiście ja siedziałem w aucie, bo po co łazić po sklepach. Pańcio szybko wrócił i poszliśmy na spacerek po okolicy. Śnieg głęboki, obok droga dość ruchliwa a my kręciliśmy się po dzikich i opuszczonych terenach nad którymi górował stary bunkier. Już tu kiedyś się kręciłem i obiecałem sobie, że jeszcze tu wrócę, no i wróciłem, ale znowu bez aparatu. Tracąc zbędnego czasu zrobiłem to co musiałem. Szybciutko wróciłem do autka i od momentu wejścia do domku minęło ledwo 2 no może 3 sekundy, gdy jadłem swoje śniadanko. Teraz to ja już jem po spacerku a nie przed. Jakoś tak lepiej się spaceruje a potem lepiej się układa.
no zimno jest strasznie

niedziela, 8 stycznia 2017

mimo mrozu

Wolny piątek już od rana był bardzo ale to bardzo słoneczny. Jednak to słońce było tylko na pokaz. Poranny szybki spacer, był wyjątkowo szybki, bo gdy tylko otworzyły się drzwi klatki schodowej to uderzyła w nas fala zimna pochodząca z samego serca Arktyki. Oddech zdawał się zamarzać a w nosie i płucach czułem kłucie miliona szpilek. Na moje oko termometr musiał pokazywać z -10000 stopni - co najmniej! Na spacerku ani żywej duszy. LaBunia cała zamarznięta. Zastanawiałem się jak nasza dama odpali, a przecież już za kilkadziesiąt minut musiała.  
chyba czas budować iglo

czwartek, 5 stycznia 2017

Mróz

Pierwszy poniedziałek nowego roku zaczął się bardzo leniwie. Długo spałem w swoim mieszkanku ze swoimi człowiekami. Nic  tak dobrze dnia nie układa jak pewność, że są człowieki, które kochają. Spać można bardzo długo i nawet można zagłuszyć naturalne potrzeby aby jak najmniej wychodzić. Bo naprawdę są takie dni, że naprawdę są ważniejsze rzeczy do zrobienia. Powiadają, że tak jak wyglądają pierwsze dni nowego roku, tak wyglądać będzie cały rok. Oby to była prawda, bo w pierwszy poniedziałek 2017 roku byłem bardzo szczęśliwy a i człowieki wyglądali i na szczęśliwych. Niech tak zostanie.

dobry dzień