Poświąteczny wtorek, był dniem bardzo przygnębiającym. Dobrze, że choinka jeszcze stoi i mam nadzieję, że postoi długo. Niby nic się nie zmieniło w porównaniu z dniem poprzednim, ale jakoś taka świadomość pozostaje. Skończyły się. Już nie będziemy jeść wystawnych posiłków przy stoliku. Pozostaje tylko dojadanie resztek. Zresztą muszę powiedzieć, że przez te święta odechciało mi się jeść moich chrupek. Teraz leżą bardzo długo. To pewnie przez to moje podjadanie. Na szczęście Pańcio wie jak temu zaradzić i abym zjadł dorzuca mi na dno miseczki jakiś smaczek w postaci jakiegoś mięska lub szyneczki. W każdym razie z rana jeszcze niem zjadłem poszliśmy na szybki spacerek. Na dworze odniosłem wrażenie, że jest wiosna, bo śniegu nie widać już nigdzie i panowała dość przyjazna temperatura. Jednak poświąteczna chandra przytłumiła chęć mojego spacerowania i po prostu chciałem wrócić do domku.
no dobra już wracajmy